- Jakiś czas temu mój syn, zdrowy i rosły 15-latek, obudził się z wysypką na całym ciele i bardzo wysoką gorączką. Rejonowy pediatra wystawił pilne skierowanie do szpitala na oddział neurologiczny, ignorując niemal 40-stopniową gorączkę i ogromną w rozmiarach wysypkę
- relacjonuje kobieta.
Pani Ewelina zabrała syna na SOR w ICZMP
Pani Ewelina zabrała syna na SOR w ICZMP.
- Na miejscu personel nie omieszkał zauważyć, że z "tak wielkim chłopem to mamusia już chyba nie powinna nigdzie jeździć", potem usłyszałam pytanie, czy aby na pewno syn miał tak wysoką gorączkę, a na finał poinformowano mnie, że na lekarza specjalistę będziemy musieli poczekać "zaledwie" dwie godziny.
"Pojawił się problem z tym, który z lekarzy ma nam wystawić wypis"
Po ponad trzech godzinach czekania neurolog kazał kobiecie wrócić na SOR i czekać na pediatrę.
- Pani doktor, która chyba była tam za karę, po mało przyjemnej rozmowie zleciła analizę krwi i podanie leku antyhistaminowego. Przepisała leki i maść na alergię. Na koniec pojawił się problem z tym, który z lekarzy ma nam wystawić wypis
- opowiada pani Ewelina.
Chłopiec wciąż miał gorączkę i coraz większą wysypkę
Po dobie od pierwszej wizyty na SOR 15-latek nadal miał gorączkę, a wysypka przybierała coraz bardziej szkarłatny kolor.
- 40 stopni na termometrze zmusiło mnie do powrotu na SOR. Tym razem moja cierpliwość skończyła się w momencie, kiedy pani rejestratorka przywitała nas stwierdzeniem, że "chłopisko ma gorączkę, a mamusia panikuje". Na szczęście tym razem wszystko poszło sprawnie i praktyczne od razu pani doktor stwierdziła u syna wirusową chorobę zakaźną. Z uwagi na to, że nie z naszej winy pozostała ona bez leczenia, lekarka skierowała nas na oddział pediatryczny, żeby wykluczyć wszelkie powikłania.
Łodzianka i jej syn spędzili w szpitalu pięć dób
Tym sposobem łodzianka i jej syn spędzili w szpitalu pięć dób.
- Co by było, gdybym zdecydowała się czekać na poprawę stanu zdrowia dziecka dłużej? Nawet nie chcę sobie tego wyobrażać. No i te uwagi personelu...
- krzywi się pani Ewelina.
"Pozostaje mi tylko przeprosić panią i jej syna"
- Pozostaje mi tylko przeprosić panią i jej syna. Oczywiście te komentarze rejestratorek czy pielęgniarek nie powinny mieć miejsca. Dołożymy wszelkich starań, żeby do takich sytuacji nie dochodziło. Co do traktowania przez lekarzy - cóż, być może pacjentka trafiła na czyjś gorszy dzień
- mówi Adam Czerwiński, rzecznik prasowy ICZMP.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.