Ten temat wraca na łamy łódzkich mediów jak bumerang. Służby miejskie co pewien czas zabezpieczają drzwi i okna zrujnowanego budynku prz placu zabaw w Parku Julianowskim, ale te zabezpieczenia długo nie wytrzymują. A wnętrza opuszczonego baru parkowego eksplorują kolejne pokolenia młodzieży. Tyle, że jest on on teraz w tak opłakanym stanie technicznym, że zabawy takie grożą śmiertelnym wypadkiem. Czy musi dojść do jakiejś tragedii, by problem wreszcie rozwiązano?
Dzieci w "strasznym dworze"
-Przychodzę tu codziennie z wnuczką na plac zabaw i widzę nastolatki wchodzące i wychodzące z tej rudery. Chodzą nawet po dachu, a przecież widać w nim dziury, woda się leje, wszystko przegniłe i to może się w każdej chwili zawalić
- alarmuje Barbara Tkacz, mieszkanka Julianowa i bywalczyni parku.
Pani Barbara, jak sprawdziliśmy na miejscu, ma w zupełności rację. Na dachu budynku widnieje jeszcze tabliczka z adresem Zgierska 139 i tabica z nazwą dawnego najemcy. Drzwi budynku stoją otworem, a z wnętrza dobiegał gwar rozmów i śmiechy młodzieży. Na dachu z jednej strony komina dwie dziewczynki zajęte rozmową, a z drugiej chłopcy skaczący po nadwyrężonej konstrukcji zadaczenia nad tarasem. Na widok aparatu fotograficznego ropierzchnęli się jednak czym prędzej.
-Próbowałem raz nakłonić te dzieciaki do zejścia z dachu, zagroziłem że dzwonię na policję, ale usłyszałem takę wiązankę przekleństw, że ręce opadają. A patrolu strażników miejskich czy policji nigdy tu nie spotkałem. Nie rozumiem dlaczego ten "dwór" wciąż tu straszy. To należy jak najszybciej rozebrać, bo jakaś rodzina rodzina będzie w żałobie
- skarży się spacerowicz, ktrego zagadnęliśmy na miejscu.
Próby ratowania Cyganki
Mieszkańcy Julianowa z sentymentem wspominaja czasy świetności baru "Cyganka". Mieściły się tam przed laty również popularna kawiarnia, lodziarnia, czy sklep. To było kultowe miejsce na mapie Łodzi. Przed laty kilkukrotnie podejmowano próby ratowania i reaktywowania obiektu, ale spełzły one na niczym. W 2022r. społecznicy z Fundacji Po Staremu zebrali podpisy pod petycją do władz miasta. Niestety, już wówczas remont budynku okazał się zbyt dużym wyzwaniem, bo dewastacja obiektu zaszła za daleko.
Rudera ale zabytkowa
Zapytaliśmy więc, czy jest szansa na to, by zrujnowany budynek zniknął wreszcie z Parku Julianowskiego. A może miasto ma jakieś plany z tym budynkiem związane? Otrzymaliśmy z Urzędu Miasta Łodzi odpowiedź z której wynika, miasto chętnie rozwiązałoby problem raz na zawsze, ale sytuacja jest wciąż patowa. Opuszczony bar parkowy to bowiem obiekt zabytkowy - ostatnia pozostałość z folwarku Heinzlów, bo reszta posiadłości legła w gruzach w wojennych pożogach.
"Zabudowa przy ul. Zgierskiej 139 i 139A położona jest na terenie parku miejskiego im. A. Mickiewicza wpisanego do rejestru zabytków. Dlatego przed wszczęciem procedury rozbiórkowej wymagane jest pozwolenie Łódzkiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków na prowadzenie robót budowlanych (rozbiórkowych)."
- czytamy w odpowiedzi UMŁ i to główna przeszkoda stojąca na drodze do rozbiórki zrujnowanego obiektu.
Stan awaryjny, remont nieopłacalny
Ten sam argument słyszymy jednak od wielu lat, tymczasem stan budynku jest coraz gorszy i coraz większe zagrożenie od stwarza - co w nadesłanej odpowiedzi przyznają władze miasta. Jak się bowiem dowiadujemy, zarówno ekspertyza techniczna zlecona w 2022r, jak i ostatnia z 2025r. wyraźnie wskazały, że budynek jest w "awaryjnym stanie technicznym" a jego remont byłby całkowicie nieopłacalny. W dodatku ekspertyza budowlano-konstrukcyjna z ub.r. wykazała, że "stan techniczny budynku jest awaryjny, budynek grozi zawaleniem, a z uwagi na znaczne, a w części niemalże całkowite zużycie wbudowanych materiałów, nie ma możliwości wykonania napraw pozwalających na długotrwałe użytkowanie budynku".Cóż tego, skoro Łódzki Wojewódzki Konserwator Zabytków z owymi ekspertyzami się zapoznał, ale dwukrotnie wydanymi decyzjami odmówił przeprowadzenia rozbiórki, powołując się na ustawę o ochronie i opiece nad zabytkami, zgodnie z którą "ochronie podlegają zabytki bez względu na stan zachowania".
"Zdaniem organu konserwatorskiego wobec zachowanych wartości historycznych, a także indywidualnych walorów architektonicznych zabudowy, ich rozbiórka stoi w sprzeczności z podstawową zasadą ochrony zabytków - ich trwałego zachowania i zagospodarowania w sposób niepowodujący uszczerbku dla wartości zabytkowej."
- czytamy w piśmie z magistratu.
Zwiedzanie z narażaniem życia
Jak więc miasto zamierza doraźnie zamierza rozwiązać problem parkowej rudery, w której bawią się teraz z narażeniem zdrowia i życia nastolatki?
"Budynek był niejednokrotnie zabezpieczany przed dostępem osób trzecich przez zabijanie otworów płytą OSB, lecz za każdym razem zabezpieczenie było niszczone. Na chwilę obecną podjęliśmy decyzję o ponownym zabezpieczeniu przed dostępem osób trzecich poprzez zamurowania wszystkich otworów drzwiowych i okiennych na poziomie parteru."
- odpowiada nam UMŁ.
Ochrona za wszelką cenę...
Wiadomo więc, że problem pozostaje. Dla wszystkich jest jasne, że ponownie zabite deskami drzwi i okna wkrótce ktoś znowu otworzy, a kolejni młodzi amatorzy silnych wrażeń znów zaczną zwiedzać zabytkowe wnętrza i dachy rudery z narażaniem zdrowia i życia.Czy ochrona konserwatorska ma sens w odniesieniu do budynku, który nigdy nie doczeka się remontu i konserwacji, bo to nieopłacalne? Przecież owa ochrona sprowadzać się ma jedynie do wyczekiwania na moment, aż budynek sam się zawali i rozpadnie. Czy warto ryzykować, że ktoś w jego gruzach straci zdrowie czy życie? Z tymi pytaniami zwrócimy się do Łódzkiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków i do tematu wrócimy na naszych łamach.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.