Czas nam się kończy...
Pani Weronika wychowuje trójkę dzieci: Tomka, Jagodę i dziewięciomiesięcznego Maksia, który jest śmiertelnie chory i przebywa pod opieką Fundacji Gajusz. Stan Maksia nie rokuje nadziei. Urodził się z ciężkimi wadami genetycznymi.
- O tym, że Maksio jest chory, dowiedziałam się w 15. tygodniu ciąży. Rokowania były takie, że on zaraz po porodzie umrze. Całe szczęście przeżył i w tym momencie ma dziewięć miesięcy. Ale nie może być ze mną
- mówi ze łzami w oczach.
Najtrudniejsze słowa padają chwilę później:
- Tylko że czas mi się kończy… Jemu się kończy czas, rodzeństwu się kończy czas… Lekarze mówią, że nie przeżyje dłużej niż 1,5 roku.
Pani Weronika nie trafiła do domu samotnej matki z wyboru. Odepchnięta przez rodzinę i zostawiona sama z dziećmi, od trzech lat mieszka w ośrodku przy ul. Broniewskiego. To najdłużej przebywająca tam mama.
Mimo wielokrotnych próśb i kompletu dokumentów, miasto za każdym razem odmawiało jej przyznania lokalu. Powód? Za mało punktów.
- Własne mieszkanie to jedyny sposób, żebym mogła spędzić ostatnie chwile z Maksiem. W domu samotnej matki nie ma warunków na opiekę hospicyjną, a do Gajusza też nie mogę jeździć tak często, jak bym chciała. Po pierwsze, nie mam z kim zostawić dzieci. Po drugie, muszę być bardzo ostrożna, bo on w każdej chwili może złapać infekcję, a zwykły katar może być dla niego śmiertelnie niebezpieczny
- żali się pani Weronika.
Apel radnego i gorzkie słowa o prezydent
Radny Marcin Buchali, który stara się pomóc kobiecie, nie gryzie się w język:
- Apeluję do władz miasta, aby przychyliły się do prośby pani Weroniki. To jest taki sprawdzian, ponieważ bardzo często władze miasta deklarują pomoc kobietom w kryzysie, głośno o tym mówią, zakładają jakieś symboliczne wstążki i nic za tym nie idzie. Teraz jest realna szansa na pomoc
- podkreśla.
Zwraca uwagę, że Fundacja Gajusz deklaruje gotowość objęcia chłopca hospicjum domowym, jeśli tylko pani Weronika dostanie mieszkanie.
- Zaraz po spotkaniu wystosowałem interpelację do prezydent Hanny Zdanowskiej. Prosiłem, by spojrzała na tę sprawę z empatią, jaką niesie kobiece serce. Niestety, dostaliśmy odpowiedź lakoniczną i czysto urzędniczą, że pani Weronika nie kwalifikuje się z powodu punktacji
- mówi Buchali.
Radny dodaje, że to szczególnie bolesne, ponieważ - jak twierdzi - prezydent ma prawo, w ramach wyjątków przewidzianych w uchwale, dopisać rodzinę do listy osób otrzymujących lokal jeszcze w tym roku.
- Jest taka możliwość. Punktacja nie ogranicza działań pani prezydent
- zaznacza.
Chcę tylko przytulić mojego synka
- Jestem matką i za każdym razem serce mi krwawi, kiedy myślę o tym, że nie mogę z nim nawet świąt spędzić. To mogą być jego pierwsze i ostatnie święta. Jedyne, o czym marzę, to tulić Maksia w ramionach i mieć obok Tomka i Jagódkę, którzy bardzo go kochają
- ociera łzy Weronika.
Czy jest jeszcze dla niej szansa?
Z odpowiedzi miasta wynika, że los kobiety nie jest definitywnie przesądzony.
- Z panią Weroniką Koman przedstawiciele Zarządu Lokali Miejskich spotkają się 8 grudnia. Po tym spotkaniu zostaną podjęte dalsze czynności, z uwzględnieniem trudnej sytuacji lokalowej oraz zdrowotnej synka
- przekazała TuLodz Dorota Tomczak-Dratkiewicz, wicedyrektor Zarządu Lokali Miejskich.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.