Osoba o kuli musi wdrapywać się po schodach
- W pobliżu znajduje się siedziba Narodowego Funduszu Zdrowia, codziennie zmierza tam wielu łodzian. Nie każdy przyjeżdża samochodem, zresztą wiadomo, jak jest w parkowaniem w centrum miasta. Poza tym władze tak namawiają do korzystania z komunikacji miejskiej. No więc ktoś, dajmy na to, o kuli, jedzie tramwajem, żeby załatwić jakąś sprawę w NFZ. A tu klops, musi wdrapywać się po wysokich schodach - najpierw z peronu przystankowego do przejścia podziemnego, potem z przejścia na chodnik po właściwej stronie ulicy - bo windy nie jeżdżą
- opisuje jedną z wielu codziennych sytuacji w tym miejscu pani Łucja, łodzianka.
"Trawa też odrasta, więc co, mamy jej nie kosić?"
Interweniować w tej sprawie postanowili dwaj radni.
- W 2024 roku wystosowaliśmy interpelację do prezydent Hanny Zdanowskiej. W odpowiedzi wiceprezydent Adam Pustelnik obiecał, że na naprawę wind jest odłożone ponad 300 tys. zł i że prace zostaną wykonane jak najszybciej. Tymczasem windy nie jeżdżą do tej pory
- mówi Marcin Buchali i dodaje, że miasto zaprasza do Łodzi turystów, ale o niedziałających windach przy tym nie wspomina.
Piotr Cieplucha wskazuje z kolei, że o łódzkich windach w Internecie krążą już memy.
- Odpowiedź władz w tej kwestii zwykle jest taka sama - windy są niszczone przez wandali. Ale po to samorząd ma nadzór nad miastem, żeby takie rzeczy kontrolować i reagować. Trawa też odrasta, więc co, mamy jej nie kosić?
- pyta retorycznie radny.
Większość awarii była wynikiem wandalizmu
Według urzędników, naprawy wind są realizowane na bieżąco, a umowa zawarta z odpowiedzialną za to firmą zapewnia nie tylko zabiegi konserwacyjne, pogotowie dźwigowe i usuwanie drobnych usterek, ale także poważne naprawy. Dokument obowiązuje do końca czerwca br.
- W 2024 roku na naprawę wind (większość awarii była wynikiem wandalizmu) przeznaczono ponad 450 tys. zł. W kolejnych latach pula została zwiększona: w 2025 jest to 800 tys. zł, w 2026 i 2027 po 1 mln zł
- informuje Tomasz Piotrowski, wiceprezydent Łodzi dodając, że usterki są usuwane w miarę dostępności części zamiennych i możliwości technicznych.
Po upływie okresu gwarancyjnego producenci urządzeń nie są zobligowani do dalszego wsparcia.
- W wielu przypadkach skutkuje to wielomiesięcznym oczekiwaniem na produkcję i dostawę części. Poszczególne elementy urządzenia pochodzą od różnych dostawców z całego świata, co dodatkowo wpływa na czas realizacji napraw
- wyjaśnia Piotrowski.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.