reklama
reklama

7 stycznia - Dzień Dziwaka. "Co? Nie było większego rozmiaru?" - rzucił kąśliwą uwagą

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: Pixabay

7 stycznia - Dzień Dziwaka. "Co? Nie było większego rozmiaru?" - rzucił kąśliwą uwagą - Zdjęcie główne

7 stycznia - Dzień Dziwaka | foto Pixabay

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Łódź po godzinach Prawda jest taka, że każdy z nas miał w swoim życiu jakieś nietypowe przygody. 7 stycznia obchodzimy Dzień Dziwaka. Z tej okazji postanowiliśmy sprawdzić, co najbardziej osobliwego przydarzyło się mieszkańcom Łodzi.
reklama

Dzień Dziwaka - najciekawsze sytuacje łodzian

Kalendarz świąt nietypowych wskazuje, że 7 stycznia wypada Dzień Dziwaka. Niecodzienne sytuacje, szalone pomysły i ich realizacja mogą być niesłychanie ekscytujące, ale często są także powodem wstydu oraz skrępowania.

- Cały czas po latach wspominam tę żenującą sytuację. Choć teraz, gdy o tym myślę, bardzo mnie ona śmieszy. Pewnej zimy wpadłam na genialny pomysł i założyłam konto na jednym z portali randkowych. Miałam już dosyć samotności. Po kilku dniach napisał on! Nieziemsko przystojny, szarmancki, elokwentny i bardzo bogaty. Te dane tak mnie podekscytowały, że szybciutko chciałam się z nim umówić. Postanowiliśmy spotkać się już następnego dnia po nawiązaniu znajomości - mówi pani Kinga, mieszkanka Bałut.

Kobieta nie mogła się doczekać zbliżającego się spotkania.

 - Randka zapowiadała się niesamowicie. Aby podkreślić walory mojej figury, założyłam specjalnie przyciasną spódniczkę, obcisły top oraz, ze względu na zimę, ciepłą kurtkę.  Co prawda moje ruchy były trochę skrępowane, ale czułam się znakomicie. Nie bez trudu doszłam do kawiarni na Piotrkowskiej, w której mieliśmy się spotkać. Gdy weszłam do środka, zobaczyłam go siedzącego przy stoliku. Zaparło mi dech w piersiach. W podskokach do niego podbiegłam i byłam tak bardzo zachwycona jego nieziemską urodą, że aż z wrażenia z ramienia zsunęła mi się na podłogę torebka. Schyliłam się po nią - dodaje pani Kinga.

Niestety wydarzyło się coś strasznego.

- Moja spódnica pękła. Gdy to się stało, poczułam się jak wariatka. Dodatkowo on spojrzał na mnie spode łba i rzucił kąśliwą uwagą: "Co? Nie było większego rozmiaru?". Starałam się zachować resztki godności, powiedziałam mu, że jest chamski i stamtąd wyszłam. Czułam się wtedy jak dziwadło, ale teraz naprawdę mnie to bawi. Podejrzewam, że będę pamiętać tę sytuację do końca życia - podkreśla pani Kinga.  

"Zrobiło mi się wtedy bardzo przykro i naprawdę byłem zażenowany"

Pewną historią związaną z ubiorem dzieli się również nasz Czytelnik.

- Pamiętam, że moja mama od zawsze o siebie dbała i sprawiała wrażenie osoby niezmiernie dumnej. Lubiła zakładać ekscentryczne stroje i zawsze szła ulicą z wysoko podniesioną głową. Uwielbiała, gdy mężczyźni się za nią oglądali. Zimą z chęcią chodziła w cieniutkich rajstopach oraz krótkich spódniczkach albo kusych sukienkach, natomiast latem przy wielostopniowym upale potrafiła zakładać grube buty na wysokim obcasie. Wyglądała w nich naprawdę bardzo ładnie, ale zawsze wzbudzała sensację. Jako kilkulatek ciągle jej pytałem, dlaczego ludzie na ulicy się na nią patrzą. Ona zawsze konsekwentnie odpowiadała, że zazdroszczą jej urody. Choć na początku wierzyłem w te zapewnienia, bo rzeczywiście była atrakcyjna, ale gdy zacząłem dorastać, popadałem w coraz większe wątpliwości - mówi pan Igor, mieszkaniec Górnej.

Mężczyzna postanowił ze szczegółami opowiedzieć o swojej przygodzie. 

- Czarę goryczy przelała sytuacja, która wydarzyła się podczas wakacji spędzanych przez nas nad morzem. Pewnego dnia, gdy wybieraliśmy się na plażę, moja mama postanowiła założyć na siebie sięgające kolan kozaki na wysokiej szpilce. Ten pomysł okazał się totalną masakrą, bo podczas wędrówki po wydmach jej obcasy zapadały się głęboko w piasek, a ona sama miała ogromne prolemy z utrzymaniem równowagi. Na początku udawała, że kontroluje sytuację, ale niestety kilka razy się przewróciła i prawie skręciła kostkę. Ludzie znajdujący się wokół zaczęli wytykać ją palcami i bezczelnie chichotali, zakrywając dłonią usta. Ci, którzy obok nas przechodzili, szeptali do mnie niewybredne komentarze w stylu "Bardzo ci współczuję" albo "To twoja matka? Ojej, biedny jesteś" - dodaje pan Igor. 

Choć łodzianin w przeszłości przejął się tym zdarzeniem, teraz zupełnie zmienił podejście.

- Zrobiło mi się wtedy bardzo przykro i naprawdę byłem zażenowany tą sytuacją. Dodatkowo mama zaczęła głośno twierdzić, że "Ten piasek chyba jest jakiś dziwny, bo gdy była ze mną w ciąży i szła po plaży w podobnych butach, nic podobnego się nie zdarzyło". Ach, jak wtedy było mi głupio i niezręcznie. Teraz po latach jestem już jednak przyzwyczajony do jej oryginalnych pomysłów i raczej nie robią one na mnie większego wrażenia. Poza tym bardzo ją kocham, więc zupełnie mi to nie przeszkadza - podkreśla pan Igor.

A Wy mieliście jakąś nietypową przygodę? Komentujcie!

reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

Lubisz newsy na naszym portalu? Załóż bezpłatne konto, aby czytać ekskluzywne materiały z Łodzi i okolic.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)
Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama