Treść listu naszego Czytelnika publikujemy poniżej.
Do Redakcji TuŁódź.pl,
Droga Redakcjo,
Kilka dni temu zauważyłem na Waszej stronie list od czytelnika, w którym żalił się on na ekipy remontowe i problemy z wykończeniem mieszkania. Pomyślałem więc, że może i ja napiszę do Was na temat, który jest mi bliski i który mnie bardzo boli. Mam na myśli podział Łodzi. Ale nie administracyjny, tylko kibicowski (a może nawet kibolski) - Widzew i ŁKS.
Jestem fanem piłki nożnej. Kibicuję jednemu z łódzkich klubów i tak naprawdę pisząc do Was tę wiadomość jeszcze bardziej zdałem sobie sprawę z tego, w jak chorych warunkach żyjemy.
Boję się napisać, w której dzielnicy mieszkam i któremu z klubów kibicuję. Boję się tego tak samo, jak boję się wyjść na ulice Łodzi ubrany w koszulkę mojego klubu. Czy to jest normalne? Czy ten podział mieszkańców na Widzew i ŁKS nie jest plagą dzisiejszej Łodzi?
Pytanie „Widzew czy ŁKS?” pada na terenie naszego miasta częściej niż pytanie „Jak masz na imię?”. Ten chory podział i ta okropna nienawiść są przerażające. Wystarczy wyjść na ulicę, by zaraz zobaczyć napisy na łódzkich murach obrażające jeden bądź drugi klub.
W oczy rzuciła mi się też kiedyś galeria zdjęć u Was na portalu, pokazująca jak kibole dewastują przeróżne budynki w każdej dzielnicy Łodzi. Czy tylko ja odnoszę wrażenie, że już tak tym przesiąkliśmy, że nie robi to na nikim większego wrażenia
Nawet jadąc po meczu do dziewczyny, która mieszka w innej dzielnicy niż ja, muszę się przebrać, nie mogę mieć założonej koszulki swojego ulubionego klubu, a szalik chowam głęboko do torby. Dlaczego? Bo komuś nie spodoba się, że kibicuję klubowi X, do tego stopnia, że może na mnie napaść, pobić mnie, okraść. Ile już było takich sytuacji. A lepiej nie kusić losu.
Dla mnie nie tak powinna wyglądać rzeczywistość. Bo przecież mogłoby być normalnie, prawda? Kibice ŁKS-u i Widzewa idący razem, ramię w ramię, na mecz piłkarski. Bo łączy ich miłość do piłki nożnej i do swojego klubu, która jest większa od nienawiści do rywala. Mam dopiero 22 lata, ale czy ja kiedykolwiek dożyję takich widoków? Bardzo bym tego chciał, choć obecnie wydaje się to mało prawdopodobne.
Derby Łodzi, mecze pomiędzy Widzewem i ŁKS-em oraz ŁKS-em i Widzewem powinny być sportowym świętem w mieście. Powinny być wydarzeniem, które elektryzuje wszystkich dookoła, ale w pozytywnym znaczeniu.
Tymczasem z czym kojarzą nam się derby? Ano z tym, że mamy pomazane bloki, zniszczone lokale i burdy na ulicach miasta. I niestety doświadczam tego od najmłodszych lat, kiedy jeszcze tata zabierał mnie na mecze, a mama zostawała w domu i drżała o nasze bezpieczeństwo.
Wiem, że mój apel pewnie na niewiele się zda, ale jeśli zdecydują się Państwo opublikować ten list, to może do kogoś on jednak trafi.
Kibice, ludzie, ogarnijcie się. To, że wy kibicujecie Widzewowi, a ktoś inny ŁKS-owi, nie oznacza, że jest gorszy i trzeba go zniszczyć. Dokładnie to samo dotyczy kibiców ŁKS-u, gdy ci spotkają na mieście kibica Widzewa.
Widzewiak i Ełkaesiak to taki sam człowiek. Też uwielbia piłkę nożną. Też kibicuje swojemu ukochanemu klubowi. Warto o tym pamiętać, a może w końcu przyjdzie czas, gdy derby Łodzi pomiędzy Widzewem i ŁKS-em będą prawdziwym świętem piłki nożnej w mieście, a nie kolejną idealną okazją do tego, by doprowadzić do ustawki albo kolejnych burd na łódzkich ulicach.
Z pozdrowieniami,
Czytelnik
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.