reklama
reklama

Marcin Gortat nie jest gościem w Łodzi. "Jestem chłopakiem z Bałut, ta dzielnica mnie ukształtowała"

Opublikowano:
Autor: | Zdjęcie: Karolina Wolska

Marcin Gortat nie jest gościem w Łodzi.  "Jestem chłopakiem z Bałut, ta dzielnica mnie ukształtowała" - Zdjęcie główne

Marcin Gortat od wielu lat organizuje treningi dla dzieci i młodzieży | foto Karolina Wolska

Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Łódź po godzinach W sobotę, 17 lutego koszykarz Marcin Gortat skończył 40 lat. Jakiś czas temu sportowiec na emeryturze był gościem Mai Strzelczyk w programie "Audiochwile". W trwającej godzinie rozmowie mówił m.in. o dorastaniu na Bałutach.
reklama

Marcin Gortat to nie tylko najsłynniejszy i najlepszy polski koszykarz, ale również jeden ze sławniejszych Bałuciarzy. Łodzianin jest sportowcem, który grał w najlepszej lidze koszykarskiej świata, czyli NBA. 

Nic nie wskazywało, że będzie koszykarzem. Marcin Gortat do dziś w Polsce nie ma sobie równych 

Gortat wychowywał się i dorastał na łódzkich Bałutach, w rodzinie z wielkimi tradycjami sportowymi Jego ojciec był bokserem, dwukrotnym medalistą olimpijskim, a mama wielokrotną reprezentantką Polski w siatkówce. 

Początkowo nic nie wskazywało na to, że Gortat odniesie sukcesy w koszykówce. W młodości pasjonowała go piłka nożna i lekkoatletyka. Profesjonalną karierę koszykarską rozpoczął dopiero w wieku 18 lat. Szybko został powołany do kadry U-20, w której rozegrał 10 spotkań. W trakcie jednego z reprezentacyjnych występów został zauważony przez skautów z klubu Rhein Energie Köln, co zdecydowało o jego późniejszym wyjeździe do Kolonii.

Chłopak z Bałut w NBA. Mimo ogromnych sukcesów zawsze wracał do Łodzi

Przełomowy okazał się rok 2005. W drugiej rundzie Draftu MBA został wybrany jako 57. zawodnik przez Phoenix Suns, a stamtąd szybko trafił do zespołu Orlando Magic. Jego kariera w NBA nabrała rozpędu, kiedy stał się zmiennikiem czołowego centra ligi – Dwighta Howarda w sezonie 2008/2009. 

Kolejnymi klubami, do których trafił były Phoenix Suns, Washington Wizzards i Los Angeles Clippers. Na początku 2020 roku koszykarz ogłosił zakończenie kariery, co nie oznacza, że sportowiec dał o sobie zapomnieć. Jak przyznał, pierwsze pół roku "sportowej emerytury" były dla niego bardzo trudne i potrzebował czasu, aby zadecydować, jak dalej potoczy się jego życie. Wtedy postanowił wrócić do kraju. Jak się okazało, to była dobra decyzja, ponieważ wpadł w wiry pracy, dzięki której zastąpił "lukę", jak mu została po odejściu z zawodowego sportu. 

Marcin Gortat od lat angażuje się w działalność charytatywną i społeczną. Od 2008 roku organizuje Marcin Gortat Camp, czyli treningi z dziećmi i młodzieżą prowadzone przez gwiazdy światowej koszykówki. Regularnie pojawia się nie tylko w łodzi, ale również w Zgierzu. 

W wywiadach często mówi o swoim przywiązaniu do miasta, w którym się urodził. Przyznał, że jest chłopakiem z Bałut i to Bałuty go ukształtowały. Kiedy tylko  może wraca w swoje rodzinne strony. Pewnego razu poinformował również, że kupił tam nawet mieszkanie. Także w ostatniej rozmowie z Mają Strzelczyk, w programie "Audiochwile" opowiadał,  jak się dorastało w dzielnicy, gdzie nie każdy mógł się czuć bezpiecznie. 

Bałuty dały mi wartości, które w późniejszym etapie mojej kariery pomogły mi przetrwać, które sprawiły, że nawiązałem kontakty i znajomości z wieloma osobami i one do dzisiaj przetrwały. Pochodzę z Bałuty, które według mnie mają dobrą opinię i renomę, a według wielu osób niesety mają złą - mówił. 

Jak dodał, Bałuty są w jego sercu od samego początku i będą do samego końca.  - To miejsce, gdzie się wychowałem, gdzie wracam z wielkim sentymentem. Do dziś mieszkam na Bałutach, do dziś moja rodzina tam mieszka. Latem jest to miejsce super ciekawe, tym bardziej że nasze dzielnica jest połączona z wielkim lasem łagiewnickim, który jestem jednym z największych w Europie. Bałuty zawsze były częścią mnie, tak samo jak cała Łódź - dodał. 

Gortat w rozmowie przyznał, że w dzieciństwie musiał na Bałutach walczyć o swoje. Były również momenty, w których sam miał ochotę komuś zrobić krzywdę. 

Sportowiec we wcześniejszych latach oprowadzał ludzi po "swojej" dzielnicy.  W jednym z wywiadów przyznał, że kiedy przyjeżdżał z NBA, to siadał z chłopakami na ławeczce, która znajdowała się niedaleko bloków i marzył, aby na chwile się cofnąć w czasie i np. napić się z nimi piwa. Głupio mu jednak było, ponieważ ludzie wyglądali z okien i, jak mówił, pewnie robiliby zdjęcia, że przyjechał Gortat i pije piwo. 

 

reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

Lubisz newsy na naszym portalu? Załóż bezpłatne konto, aby czytać ekskluzywne materiały z Łodzi i okolic.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama