reklama

Kolejki jak za PRL-u! Od 5 rano w rządku po chleb i ryby. Przedświąteczna gorączka w Łodzi i Zgierzu

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

Kolejki jak za PRL-u! Od 5 rano w rządku po chleb i ryby. Przedświąteczna gorączka w Łodzi i Zgierzu - Zdjęcie główne
Autor: Joanna Chrzanowska
Zobacz
galerię
8
zdjęć

reklama
Udostępnij na:
Facebook
ŁódzkieJeszcze nie świtało, a już ustawiali się w rządku. Przedświąteczne zakupy w Łodzi i Zgierzu znów wyglądają jak podróż do przeszłości. Kolejki wężem wiją się pod piekarniami i sklepami rybnymi, a spóźnialscy muszą liczyć się z tym, że odejdą z pustymi rękami.
reklama

W Zgierzu, pod kultową piekarnią Moszczyńscy, pierwsi klienci pojawili się już o piątej rano. Drzwi otwarto pół godziny później, ale chętnych było tak wielu, że nie wszyscy doczekali się świeżego chleba.

- To chyba najlepszy chleb w Zgierzu. Zawsze trzeba się spieszyć, żeby go nie zabrakło, ale dziś jest wyjątkowo dużo ludzi. Już widzę, że się nie załapię na kolejną dostawę. Musiałbym stać ze dwie godziny, więc jadę dalej

- mówi pan Tomasz, który przyjechał na zakupy z pobliskiego Rosanowa.

- Oprócz pieczywa, żona powierzyła mi jeszcze jedną misję: zdobyć 30 deko wątróbki wieprzowej do pasztetu

- dodaje.

Nie da się nie zauważyć, że podobne „zadania specjalne” dostało więcej mężów. W kolejce po chleb stoją niemal sami panowie.

reklama

Trzeba odstać swoje, ale warto

Tasiemcowa kolejka ustawiła się także pod piekarnią Putka w Łodzi. Ogonek ciągnął się wzdłuż Piotrkowskiej jak anakonda, ale nikt nie narzekał.

- Trzeba swoje odstać, ale pieczywo, jakie tu mają, jest tego warte

-  mówi jedna z kobiet czekających cierpliwie na wejście.

Jeszcze trudniej było dostać się do sklepu Rybex po drugiej stronie ulicy. To miejsce z niemal półwieczną tradycją, do którego klienci wracają co roku. Dla wielu święta bez karpia czy śledzia właśnie stąd po prostu nie istnieją.

Tradycyjnie najdłuższe kolejki ustawiły się z samego rana pod Sklepem Rybnym „Na Dołku” w Zgierzu. Po tatar z łososia, słynny paprykarz zgierski czy, uważane za najlepsze w Polsce wędzone krewetki, przyjeżdżają tu nie tylko mieszkańcy regionu, ale i goście z całego kraju. Rodzinny biznes prowadzą tu Michał i Robert Majchrzak z Aleksandrowa Łódzkiego - pasjonaci, którzy większość specjałów przygotowują sami.

reklama

- My już raz zrobiliśmy zakupy na święta, ale musieliśmy przyjechać jeszcze raz, bo połowę… zdążyliśmy zjeść

- śmieje się młode małżeństwo ze Zgierza, które w planach ma jeszcze wizytę na rynku, bo do pełni szczęścia brakuje im tylko choinki.

WRÓĆ DO ARTYKUŁU
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ

Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

e-mail
hasło

Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
logo