Udało się namierzyć oraz ustalić dane kierowcy, którego zachowanie naraziło na niebezpieczeństwo innych podróżujących. Sytuacja miała miejsce na A1. Zatrzymany to 51-letni mieszkaniec Kutna. Za swoje zachowanie odpowie przed sądem.
"Szeryf" na A1. Prowadzący BMW blokował innego kierowcę. Nie podobało mu się, że jest nagrywany
Zdarzenie miało miejsce w wakacje, jednak dopiero teraz ustalono, kto prowadził samochód. Mężczyzna zgłosił się na policję i złożył wyjaśnienia. Teraz o jego karze zadecyduje sąd.20 lipca mieszkańcy Trójmiasta wracali do domu z wakacji w górach. Samochodem kierowała kobieta. Przejeżdżając przez łódzki odcinek autostrady natrafili na kierowcę, który przez godzinę utrudniał im jazdę, zajeżdżając im drogę i zmuszając do hamowania. Podróżujący nagrali agresora.
Podczas wyprzedzania pojazdu z przyczepą z prędkością autostradową 140 kilometrów na godzinę zauważyliśmy pojazd marki BMW, który trzymał ekstremalnie krótki dystans od naszego pojazdu. Była to dosłownie odległość około 3 metrów od nas, przy prędkości autostradowej. Po dokonaniu wyprzedzenia i zjechaniu na prawy pas BMW wyprzedziło nas i niebezpiecznie blisko naszego pojazdu zmieniło pas na prawy po czym rozpoczęło nieuzasadnione i nagłe hamowanie, co nas zmusiło do awaryjnego hamowania pojazdem do prędkości poniżej 50km/h, co także spowodowało niebezpieczeństwo najechania przez pojazdy jadące za nami
- opisują zdarzenie mieszkańcy Trójmiasta. Dodają, że po tej sytuacji, chcieli ponownie go wyprzedzić, jednak kierowca BMW na to nie pozwalał przyspieszając i zrównując się z ich pojazdem.
Potem schował się za nas i znowu zaczął jechać niebezpiecznie blisko. Znowu nas wyprzedził i znowu zaczął spowalniać ruch na autostradzie do 60km/h i kontynuował taką jazdę przez kilkanaście kilometrów. Później postanowił dać się wyprzedzić i zaczął podążać za nami z naszą wolną prędkością i de facto nas śledzić przez ponad 35 minut drogi. Dopiero po takim czasie dał za wygraną i odjechał. Całość trwała ponad godzinę.
Kierowca BMW chce dobrowolnie poddać się karze. Sprawa trafiła do sądu
Para po bezpiecznym dotarciu do domu postanowiła nagłośnić sprawę. Zainteresowała się nim również policja, która próbowała namierzyć kierowcę. W końcu udało się ustalić, kto siedział za kierownicą BMW. Okazało się, że był to 51-letni mieszkaniec Kutna. Mężczyzna zgłosił się już na komendę, gdzie złożył zeznania. Jak poinformowała nas oficer prasowy kom. Edyta Machnik, z KPP w Kutnie, przyznał się do winy i opowiedział przebiegu zdarzenia.Przyznała, że sytuacja zaczęła się od tego, że on jako pierwszy zajechał parze wracającej z wakacji drogę, a ci zaczęli go nagrywać. Mężczyźnie ten fakt się nie spodobał i chciał ich zatrzymać
- mówi kom. Edyta Machnik. Jak się okazuje, kierujący BMW chciał powiedzieć podróżnym, że nie życzy sobie, by ci go nagrywali.
Mężczyzna zdawał sobie sprawę, że na nagraniu jest pokazane, jak łamie przepisy.
Oficer prasowa przyznała, że mężczyzna chce dobrowolnie poddać się karze. Sprawa jednak trafiła do sądu. Policja zaproponowała w tym przypadku pięć tysięcy złotych grzywny i utratę prawa jazdy na sześć miesięcy. Finalnie zadecyduje o tym jednak sędzia.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.