reklama

Ta tragedia wstrząsnęła całą Polską. Cichy zabójca zaatakował w Wigilię. Małżeństwo apeluje: instalujcie czujniki

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: Joanna Chrzanowska

Ta tragedia wstrząsnęła całą Polską. Cichy zabójca zaatakował w Wigilię. Małżeństwo apeluje: instalujcie czujniki - Zdjęcie główne

Państwo Małgorzata i Piotr Szadkowscy doznali zatrucia tlenkiem węgla. | foto Joanna Chrzanowska

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

ŁódzkiePani Małgorzata cudem uniknęła śmierci. Za nią długie leczenie i uczenie się życia na nowo. Dramat rozegrał się w zeszłym roku w Wigilię. Pięcioosobowa rodzina ucierpiała na skutek zatrucia czadem.
reklama

Rodzinę państwa Szadkowskich z Kutna dotknęła ogromna tragedia. Cichy zabójca odebrał małżeństwu dwóch synów w wieku 9 i 12 lat. Przeżył najmłodszy, który wówczas miał raptem miesiąc.

"Rzadko który pacjent przeżywa taki stan"

Pani Małgorzata cudem uniknęła śmierci. 

- Rzadko który pacjent przeżywa taki stan. Pacjentka doznała obrzęku mózgu. To jeden z najcięższych przypadków po zatruciu czadem w mojej karierze zawodowej. W tej konkretnej sytuacji pomógł szybki transport helikopterem. Pani miała duże deficyty neurologiczne. Obawialiśmy się, że nie jesteśmy w stanie nic zrobić. Rodzina przebywała w środowisku czadu całą noc

- mówi Bogusław Sobolewski, koordynator Oddziału Intensywnej Terapii i Anestezjologii w szpitalu Kopernika w Łodzi.

reklama

Kutnianka odzyskała przytomność pod koniec drugiego miesiąca pobytu w szpitalu. Powrót do zdrowia trwał w sumie trzy miesiące. Kobieta musiała na nowo nauczyć się chodzić.

Mąż kobiety, pan Piotr, w szpitalu spędził dwa tygodnie. Przetransportowano go do placówki w Warszawie. Mężczyzna szybciej doszedł do siebie, w zasadzie przez pracę. Krócej przebywał bowiem w domu, gdy ulatniał się w nim czad. 

- Czadu nie widać i nie czuć. Nie mieliśmy świadomości, że z piecem gazowym coś jest nie tak. Po prostu położyliśmy się spać i się nie obudziliśmy. Mogłoby nas tutaj już nie być

- mówią małżonkowie.

reklama

Pomoc wezwała siostra pani Małgorzaty, zaniepokojona tym, że nie ma kontaktu z rodziną.

- Wcześniej nie miałam żadnych dolegliwości, nie bolała mnie głowa, nie miałam żadnej migreny. Dopiero gdy obudziłam się w szpitalu, dowiedziałam się, co się stało

- dodaje Małgorzata Szadkowska.

Najmłodszemu z dzieci, Stefanowi, nic się nie stało. Jak tłumaczy doktor Sobolewski, noworodki mają hemoglobinę płodową, co powoduje, że zatrucie tlenkiem węgla w ich przypadku jest łagodniejsze.

Czujki węgla ratują życie

Małżonkowie apelują, by instalować czujki tlenku węgla. Podobne apele wystosowują też strażacy.

- Raz w roku trzeba zadbać o przegląd kominiarski, należy sprawdzić, czy przewody są drożne, a urządzenia grzewcze sprawne. Kupujcie też państwo czujniki dymu i czadu. Kosztują od 30 do 100 zł. Jeżeli tlenek węgla zacznie się ulatniać, urządzenie skutecznie nas obudzi i unikniemy śmierci czy kalectwa. Od 2026 roku czujki będą obowiązkowe w nowych obiektach, a od 2030 we wszystkich. Nie czekajmy jednak do tego czasu

reklama

- mówi Grzegorz Janowski, generał st. brygadier Państwowej Straży Pożarnej.

Komenda Wojewódzka PSP w sobotę 4 października organizuje na terenie Manufaktury piknik "Czad i Ogień".

W programie pokazy ratownictwa technicznego i chemicznego, pokazy sprzętu pożarniczego, nauka pierwszej pomocy i wiele więcej. Początek o godz. 10.

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ

Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

e-mail
hasło

Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
logo