Trudny czas
W wyniku światowej pandemii wiele firm lotniczych musiało drastycznie obniżyć zatrudnienie, dokonać redukcji floty. Kilka z nich niestety nie przetrwało kryzysu i musiało ogłosić upadłość. Rok 2020 był zdecydowanie najgorszym w XXI wieku, gdy obroty firm spadły o kilkadziesiąt procent. Co prawda sezon wakacyjny nieco je podratował, jednak lockdown w Europie nadal daje im się we znaki. Problem ten nie tylko dotyczy samych linii, lecz także i branży turystycznej, gastronomicznej, lotnisk i firm lotniczych. Tylko w zeszłym roku firma Boeing straciła mnóstwo zamówień na samoloty, które zostały anulowane przez linie z całego świata. Setki innych także ma spore problemy finansowe. Niestety najbliższe plany niektórych krajów wydają się pogłębiać kryzys.
Walka z globalnym ociepleniem
Wiele krajów europejskich zobowiązało się do tego, aby do 2030 czy 2035 roku znacząco ograniczyć emisję CO2 do atmosfery. W wyniku tego stawia się na zieloną energię, bardziej rozbudowany transport publiczny, więcej pojazdów elektrycznych. Jednak solą w oku dla wielu polityków jest właśnie transport lotniczy.Świetnym tego przykładem jest Francja. Tamtejsi posłowie zdecydowali o ograniczeniu liczby lotów krajowych. Na trasach, których pokonanie pociągiem ma wynieść 2,5 godziny, to właśnie kolej ma być preferowanym środkiem podróży. Już teraz CEO AIR France poinformował, że do końca 2021 roku firma chce zredukować aż o 40% ilość wykonywanych do tej pory lotów krajowych. Oczywiście cieszy nas troska o środowisko naturalne, jednak z drugiej strony pasażerom odbierana jest alternatywa, jaką były loty między francuskimi miastami.
Kolejnym przykładem jest Norwegia, gdzie linie lotnicze Widerøe chcą od 2026 roku korzystać na krótszych trasach z samolotów elektrycznych. Tu akurat mamy dobre założenie, choć oczywiście wszystko jest dopiero w planach. Powstać do tego czasu ma bowiem samolot P-Volt, który będzie w stanie zabrać na pokład od kilku do kilkunastu pasażerów.
Mamy jednak do czynienia z niektórymi wręcz absurdalnymi pomysłami. Pewien poseł z Niemiec zasugerował, że ceny za bilety lotniczne powinny być znacznie wyższe, aby zniechęcić wielu podróżnych do wyboru samolotu zamiast pociągu. Takie podejście sprawia, że dochodzimy powoli do granicy absurdu. Walka z globalnym ociepleniem jest niezwykle ważna, jednak jakim kosztem? Zmniejszenie liczby podróżnych to przecież problem dla całej branży, jak i regionów, które żyją z turystyki. Na Majorkę czy Kretę większość turystów przybywa samolotami, więc nie można oczekiwać, że zaczną nagle płacić o wiele większe ceny za bilety czy też będą korzystać z pociągów, potem promów, co skróci cały czas pobytu.
Sporym problemem dziś jest kondycja finansowa firm lotniczych. Co prawda krajowi przewoźnicy otrzymali wysokie dofinansowania rządowe, jednak nie można ich traktować jako stałego źródła ratowania problemów. Ewentualne zmiany przepisów sprawią, że sporo z nich będzie musiało zmodernizować flotę, co przecież wiąże się z ogromnymi wydatkami. Już teraz gorszą sytuację wielkich firm starają się wykorzystać tanie linie lotnicze, które przejmują od nich połączenia. Być może w najbliższych latach okaże się, że narodowi przewoźnicy skupiać się będą bardziej na lotach międzykontynentalnych, gdzie zaś rynek lotniczy wewnątrz UE zostanie zdominowany przez WizzAira czy Ryanaira.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.