- Monitorujemy stan zdrowia postrzelonego. Aktualnie wszystko wskazuje na to, że jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo
- informuje Krzysztof Kopania z Prokuratury Okręgowej w Łodzi.
Rozmowa szybko zamieniła się w kłótnię
Wszystko rozegrało się na terenie posesji, na której 34-letni mężczyzna mieszkał wraz z partnerką i jej 3-letnim synem. Dziecko pochodzi ze związku z 43-latkiem. W niedzielę (24 grudnia) w godzinach popołudniowych starszy z mężczyzn pojawił się na terenie posesji, przyjechał po syna. Doszło wówczas do rozmowy, która bardzo szybko zamieniła się w kłótnię. Padły strzały. Oddał je 43-latek najprawdopodobniej z broni czarnoprochowej, na posiadanie której nie jest wymagane zezwolenie.
Pokrzywdzony zaczął uciekać, w ślad za nim udał się napastnik
Pokrzywdzony zaczął uciekać, w ślad za nim udał się napastnik. Pobiegła także partnerka 34-letniego mężczyzny. W odległości około 100 metrów od domu kobieta stanęła w obronie swojego aktualnego partnera, zaczęła krzyczeć w kierunku 43-latka. Wówczas ten po raz kolejny wyciągnął broń i, jak wszystko na to wskazuje, oddał samobójczy strzał w głowę. Zginął na miejscu.
Broń została zabezpieczona w pobliżu zwłok 43-latka
- Cały czas pracujemy nad odtworzeniem szczegółów, niewykluczone, że pewne ustalenia ulegną jeszcze korekcie. Niemniej wiedza, którą dysponujemy aktualnie, czynności poczynione na miejscu przez prokuratora, ekspertów, a także biegłego z zakresu medycyny sądowej wskazują, że z dużą dozą prawdopodobieństwa zdarzenie wyglądało w taki właśnie sposób. Broń została zabezpieczona w pobliżu zwłok 43-letniego mężczyzny, będzie przedmiotem szczegółowych badań
- dodaje Krzysztof Kopania.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.