Statystyki są alarmujące: zadłużenie konsumentów wzrosło o 2,4 miliarda złotych, a średni dług odnotowany w rejestrze wyniósł 20,3 tys. zł. W tym samym roku sądy ogłosiły 21 tysięcy upadłości konsumenckich, co stanowi absolutny rekord w historii. Dane te pokazują, że wielu Polaków znalazło się na granicy finansowej wytrzymałości.
Dlaczego sytuacja stała się tak dramatyczna?
Przyczyny są złożone. Inflacja z 2023 roku była najwyższa od dekad i drastycznie obniżyła siłę nabywczą pensji. Raty kredytów – szczególnie hipotecznych – wzrosły nawet o kilkadziesiąt procent. Drożejąca energia i paliwa przełożyły się na wyższe koszty transportu, usług i produktów.
Efekt to błędne koło: codzienne wydatki przewyższały dochody, a zobowiązania kredytowe zaczęły rosnąć szybciej niż zdolność spłaty. Wiele rodzin znalazło się w sytuacji, w której nie miały wyjścia poza ogłoszeniem upadłości konsumenckiej.
Czym jest przedawnienie długu?
W takich realiach coraz częściej pojawia się pytanie: czy można liczyć na to, że dług zniknie po pewnym czasie? Zgodnie z przepisami Kodeksu cywilnego, po upływie określonego czasu od wymagalności roszczenia dłużnik może odmówić jego spłaty.
Podstawowy termin przedawnienia to 6 lat. Dla tzw. roszczeń okresowych – czynszu, odsetek, zobowiązań z działalności gospodarczej – jest on krótszy i wynosi 3 lata.
Jak oblicza się termin przedawnienia?
Okres przedawnienia liczony jest od dnia, w którym roszczenie staje się wymagalne. Jeśli termin zapłaty przypadał na 1 czerwca, to od 2 czerwca rozpoczyna się bieg przedawnienia.
Istnieje jednak istotna zasada: jeżeli termin przedawnienia wynosi co najmniej dwa lata, jego koniec zawsze przypada 31 grudnia danego roku. Oznacza to, że roszczenie wymagalne 1 marca 2020 roku przedawni się dopiero 31 grudnia 2023 roku, a od 1 stycznia 2024 roku dłużnik może powołać się na ten fakt.
Dlaczego przedawnienie rzadko działa w praktyce?
Choć w teorii każdy dług może ulec przedawnieniu, w praktyce zdarza się to bardzo rzadko. Powodem jest to, że wierzyciele dysponują szerokim wachlarzem działań, które przerywają bieg przedawnienia.
– Dług może ulec przedawnieniu tylko wtedy, gdy wierzyciel nie podejmuje żadnych działań – podkreśla radca prawny Grzegorz Pietraszkiewicz. – W praktyce banki, firmy windykacyjne i urzędy zawsze dbają o to, aby termin się od nowa uruchomił.
Co przerywa bieg przedawnienia?
Polskie przepisy jasno określają czynności, które sprawiają, że termin liczy się od początku. Do najczęstszych należą:
- złożenie pozwu w sądzie,
- podpisanie ugody między dłużnikiem a wierzycielem,
- wniesienie wniosku o nadanie klauzuli wykonalności,
- wszczęcie egzekucji komorniczej,
- dobrowolna wpłata nawet niewielnej kwoty przez dłużnika.
Każda z tych czynności jest dowodem, że wierzyciel wciąż domaga się zapłaty. W praktyce oznacza to, że przedawnienie w Polsce rzadko następuje samoistnie.
Co dzieje się z przedawnionym długiem?
Wbrew obiegowym opiniom, przedawniony dług nie znika. Zmienia jedynie swój charakter i staje się tzw. zobowiązaniem naturalnym. Oznacza to, że wierzyciel nie może go dochodzić w sądzie ani za pomocą komornika.
Nie oznacza to jednak całkowitej ulgi dla dłużnika. Wierzyciel ma prawo wpisać takie zobowiązanie do rejestru BIG, jeśli od dnia wymagalności nie minęło więcej niż 6 lat. Wpis w rejestrze może skutecznie utrudnić życie – blokuje możliwość wzięcia kredytu, podpisania umowy leasingowej czy nawet zwykłego abonamentu.
Różne rodzaje roszczeń – różne terminy przedawnienia
Długość okresu przedawnienia zależy od rodzaju długu.
- 1 rok – roszczenia za przejazd bez biletu w komunikacji publicznej.
- 2 lata – debet bankowy, niektóre zobowiązania z usług.
- 3 lata – kredyty, pożyczki, karty kredytowe, czynsze, alimenty, usługi telekomunikacyjne, podatki od nieruchomości, roszczenia ze stosunku pracy.
- 5 lat – podatki (PIT, VAT), składki ZUS, zachowek.
- 6 lat – pożyczki prywatne, roszczenia zatwierdzone wyrokiem sądu.
Wyjątek stanowią podatki, gdzie bieg przedawnienia liczy się od końca roku kalendarzowego, w którym upłynął termin płatności.
Społeczne konsekwencje spirali zadłużenia
Rekordowe zadłużenie Polaków i fala upadłości konsumenckich to nie tylko problem jednostek. To również poważne obciążenie dla gospodarki i systemu prawnego.
Zmniejszona konsumpcja oznacza mniejsze dochody firm, a wzrost liczby spraw sądowych i egzekucyjnych przeciąża sądy i komorników. Do tego dochodzą dramaty osobiste – życie z długami wiąże się z ciągłym stresem, niepewnością i obniżoną jakością życia. Psychologowie ostrzegają, że przewlekłe zadłużenie prowadzi do depresji, problemów zdrowotnych i rozpadu więzi rodzinnych.
Czy przedawnienie to wybawienie?
Teoretycznie instytucja przedawnienia chroni dłużników. Jednak w praktyce trudno na nią liczyć, ponieważ wierzyciele skutecznie przerywają bieg terminu. Dlatego eksperci ostrzegają: oczekiwanie na przedawnienie bez podejmowania działań to błąd.
Znacznie lepszym rozwiązaniem jest rozmowa z wierzycielem i próba ugody. Ustalenie nowych warunków spłaty, rozłożenie długu na raty czy umorzenie części odsetek może stać się realną szansą na wyjście z kryzysu.
Rok 2023 udowodnił, że problem zadłużenia w Polsce staje się systemowy. Rekordowe liczby upadłości konsumenckich i miliardowe zadłużenie konsumentów są dowodem na to, że wielu Polaków znalazło się w finansowej pułapce.
Instytucja przedawnienia długu istnieje, ale w praktyce rzadko daje pełne uwolnienie. Każda czynność wierzyciela powoduje, że termin biegnie od nowa. Dlatego jedyną skuteczną drogą pozostaje aktywne szukanie rozwiązań – negocjacje, ugody i stopniowe wychodzenie z zadłużenia.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.