W zamyśle ustawodawców, nowe regulacje miały umożliwić osobom starszym wybór najkorzystniejszego świadczenia po śmierci współmałżonka. W praktyce jednak zastosowano ograniczenia, które wielu Polakom uniemożliwiają skorzystanie z tej opcji. Głównym warunkiem jest fakt bycia w związku małżeńskim i prowadzenia wspólnego gospodarstwa domowego aż do śmierci małżonka.
To wyklucza całe grupy społeczne – osoby pozostające w nieformalnych związkach, samotne z wyboru lub wskutek życiowych dramatów. Jak wskazują krytycy, jest to przepis wyraźnie archaiczny, ignorujący zmieniające się realia życia społecznego w Polsce.
Dane ZUS potwierdzają skalę problemu
Zakład Ubezpieczeń Społecznych poinformował, że do tej pory wpłynęło około 761 tysięcy wniosków o świadczenie wdowie. Zdecydowaną większość – aż 89 procent – złożyły kobiety. To liczba, która mówi sama za siebie. Kobiety częściej żyją dłużej niż ich partnerzy, rzadziej ponownie wychodzą za mąż i częściej żyją w samotności na starość.
Zgodnie z przepisami, osoba uprawniona do renty wdowiej może wybrać jedną z dwóch konfiguracji:
- 100 procent własnej emerytury i 15 procent świadczenia po zmarłym małżonku,
- 100 procent świadczenia po zmarłym małżonku i 15 procent własnej emerytury.
Choć teoretycznie daje to pewną elastyczność, to dotyczy wyłącznie osób spełniających określone warunki – głównie tych, które były w związku małżeńskim.
Samotne kobiety bez wsparcia
To właśnie samotne kobiety, rozwiedzione, porzucone czy ofiary przemocy domowej, zostały wykluczone z systemu pomocy. Wiele z nich poświęciło życie na pracę zawodową i wychowanie dzieci, regularnie opłacało składki, a mimo to – ze względu na brak formalnego małżeństwa – nie otrzymają nic. Inicjatywa Emerytura-solo, która reprezentuje interesy tych kobiet, zwraca uwagę na fakt, że te osoby tracą przez to przeciętnie około 250 tysięcy złotych ze składek rentowych.
Według aktywistek, nowe regulacje „utrwalają patriarchalne podejście, w którym państwowa pomoc na starość przysługuje wyłącznie tym, które były w formalnych związkach”. Dla nich to nie tylko niesprawiedliwość społeczna, ale i jawna dyskryminacja ze względu na wybór stylu życia lub jego okoliczności.
Ignorowane apele i puste odpowiedzi
Od wielu miesięcy inicjatywa Emerytura-solo próbowała nagłośnić ten problem w Polsce. Członkinie ruchu wysłały ponad dwa tysiące pism do różnych instytucji – parlamentarzystów, rządu, Rzecznika Praw Obywatelskich oraz ministerstw. Oczekiwały zmiany ustawy lub przynajmniej publicznej debaty na ten temat. „Reakcja była znikoma” – relacjonują. To zignorowanie ich głosu zmusiło je do działania na arenie międzynarodowej.
Skarga skierowana do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka to nie tylko gest rozpaczy – to przemyślana strategia oparta na argumentacji prawnej. Kobiety z Emerytura-solo zarzucają państwu polskiemu systemową dyskryminację i naruszenie praw człowieka. Ich zdaniem pomijanie osób żyjących samotnie lub w związkach nieformalnych narusza zasady równości i proporcjonalności.
Ministerstwo Rodziny nie planuje w najbliższym czasie weryfikacji przepisów. Oficjalne stanowisko mówi, że zmiany mogłyby zostać rozważone najwcześniej w 2028 roku, o ile „zostaną uznane za konieczne”. Taka postawa jest dla kobiet dotkniętych problemem renty wdowiej nie do przyjęcia, zwłaszcza że pierwsze wypłaty świadczeń mają ruszyć już 1 lipca.
System, który nie nadąża za społeczeństwem
Zdaniem wielu ekspertów, polski system emerytalny pozostaje zakorzeniony w przeszłości. Promuje tradycyjny model rodziny, ignorując zmieniającą się strukturę społeczną. Coraz więcej obywateli żyje samotnie lub w związkach partnerskich. Ustawy, które tego nie uwzględniają, prowadzą do wykluczenia i poczucia niesprawiedliwości.
Dla inicjatywy Emerytura-solo walka o rentę wdowią to nie tylko batalia o pieniądze – to kwestia równości i uznania społecznego. Jak twierdzą aktywistki: walczą nie tylko o świadczenie, ale o godność, uznanie i prawo do innej drogi życiowej.
Komentarze (0)