Już od grudnia notuje się wyjątkowo małe opady. W lutym wystąpiły krótkie, epizodyczne mrozy, jednak nie zmieniły one ogólnego bilansu wodnego. Gleba nie zdołała zgromadzić wilgoci, a wierzchnia warstwa – zwłaszcza w środkowej Polsce – jest niemal całkowicie przesuszona. Jak mówił miesiąc temu analityk IMGW: „Mamy duży deficyt wilgoci w glebie po okresie zimowym, który był zdecydowanie suchy i ciepły, pomimo epizodu mrozu w lutym. Już od grudnia opady były bardzo małe, dlatego w porównaniu do poprzednich lat zapasu wilgoci w glebie praktycznie nie ma”.
Ten stan rzeczy oznacza, że nawet jeśli pojawią się opady deszczu, gleba może nie być w stanie ich skutecznie wchłonąć. Woda spłynie po suchym podłożu, zamiast przenikać w głąb – co zwiększy ryzyko błyskawicznego wysychania roślinności i dalszego pogorszenia sytuacji.
Biebrza na straży alarmu – seria pożarów
Najbardziej widocznym i dramatycznym skutkiem tej sytuacji są pożary. Szczególnie dotknięty został Biebrzański Park Narodowy. W ciągu ostatniego miesiąca wybuchły tam aż trzy pożary. Największy miał miejsce w niedzielne popołudnie i objął obszar około 450 hektarów – to powierzchnia odpowiadająca ponad 600 boiskom piłkarskim. Trzy tygodnie wcześniej ogień pochłonął 90 hektarów, a kolejny pożar – tydzień temu – objął 8–9 hektarów.
Skala zniszczeń jest ogromna, a przyczyną są – jak twierdzą władze – najczęściej działania człowieka. Choć nie zawsze są to celowe podpalenia, często wystarcza niedopilnowane ognisko, iskra z maszyny lub nieugaszony papieros. W związku z tym Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji zapowiedziało konkretne kroki. „MSWiA i Ministerstwo Sprawiedliwości zostały zobowiązane do opracowania projektu radykalnego zaostrzenia kar za spowodowanie pożaru (grzywna, areszt) w ramach Kodeksu wykroczeń oraz Kodeksu postępowania w sprawach o wykroczenia” – przekazał rzecznik resortu.
Mapy zagrożenia mówią same za siebie
Sytuacja zmienia się dynamicznie. Na aktualizowanych codziennie mapach zagrożenia pożarowego coraz częściej dominuje kolor czerwony, oznaczający najwyższy – trzeci – poziom niebezpieczeństwa. Dotyczy to zwłaszcza regionów centralnych, północnych i wschodnich. W takich warunkach pożar może wybuchnąć w ciągu kilku sekund i rozprzestrzenić się w zastraszającym tempie.
Nie trzeba wiele – wystarczy nieostrożność. Zwykły niedopałek papierosa, iskra z silnika czy nielegalne wypalanie traw mogą mieć tragiczne skutki. Tym bardziej że sucha roślinność, zalegająca w lasach i na łąkach, tworzy idealne warunki do rozprzestrzeniania się ognia.
Lasy mogą zostać zamknięte
Rząd rozważa wprowadzenie ograniczeń w dostępie do terenów leśnych – szczególnie jeśli nie pojawią się znaczące opady. Jak powiedział wiceszef MSWiA Wiesław Leśniakiewicz: „Jeśli faktycznie nie będziemy mieć do tego okresu jakichś intensywniejszych opadów deszczu, to może być taka sytuacja”. I dodał: „Kiedy jednak wchodzi już ten 3. stopień (kolor czerwony, oznaczający najwyższy poziom zagrożenia pożarowego w lasach), to z reguły wprowadza się zakaz wejścia na tereny leśne”.
Dla wielu Polaków taki zakaz przypomina ograniczenia z 2020 roku, gdy w czasie pandemii rząd zamknął lasy i place zabaw, tłumacząc to względami epidemiologicznymi. Obecnie jednak powody są zupełnie inne – tym razem chodzi o bezpieczeństwo w obliczu realnego zagrożenia pożarowego.
Lasy Państwowe w gotowości
Ostateczna decyzja jeszcze nie zapadła, ale Lasy Państwowe są przygotowane do działania. Gość radia RMF24 zaznaczył: „Spodziewam się, iż jeśli będzie nadal postępowała sytuacja związana z brakiem opadów deszczu na terenie większych połaci naszego kraju, Lasy Państwowe podejmą określone działania związane z ograniczeniem dostępu do terenów leśnych”.
W ocenie zagrożenia stosowany jest trzyetapowy system:
- stopień pierwszy – żółty – oznacza niski poziom ryzyka,
- stopień drugi – pomarańczowy – to umiarkowane zagrożenie,
- stopień trzeci – czerwony – to najwyższy poziom i zazwyczaj wiąże się z wprowadzeniem zakazu wstępu do lasu.
Decyzje zapadają codziennie na podstawie danych meteorologicznych, pomiarów wilgotności gleby i analiz terenowych. Często są to decyzje podejmowane lokalnie, ale przy najwyższym poziomie zagrożenia mogą objąć całe województwa lub większe części kraju.
Świadome decyzje zamiast beztroski
Niepokojący stan środowiska wymusza zmianę podejścia. Spacer po lesie, grill w parku, a nawet przejażdżka rowerowa mogą stać się działaniami ryzykownymi, jeśli nie są podejmowane z ostrożnością. Brak odpowiedzialności może doprowadzić do nieodwracalnych szkód – dla przyrody, ludzi i lokalnych społeczności.
Dlatego zakaz wstępu do lasów, jeśli zostanie wprowadzony, nie powinien być odbierany jako ograniczenie wolności, lecz jako konieczna forma ochrony życia, zdrowia i środowiska. W nowej rzeczywistości klimatycznej każdy z nas musi być gotowy na zmianę nawyków.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.