Myślę, że tłumaczyć nie trzeba. Zawodniczki Lady Grembach (jak słusznie zauważyli Czesi – trzeciej drużyny światowego rankingu), zanim zaczęto zamykać granice, odwiedziły stolicę naszych południowych sąsiadów, aby rozegrać dwa sparingi z ich reprezentacją.
Łodzianki, grając właściwie w krajowym zestawieniu (jedyną zawodniczką spoza Polski była Myroslava Vypasniak), dwukrotnie pokonały czeską kadrę.
W pierwszym spotkaniu, rozgrywanym w praskiej Beach Arenie Radotin, nasze piłkarki plażowe zwyciężyły 5:2, po bramkach Borowiec, Żak i Kurek oraz dwóch trafieniach Suskiewicz.
Drugie starcie było bardziej wyrównane. Po trzech tercjach na tablicy widniał wynik 4:4. Bramki dla Lady Grembach zdobywały Magulska, Żak, Kurek oraz Vypasniak. W dogrywce trafienie zaliczyła ponownie Magulska, ale ponieważ rywalki również strzeliły bramkę do wyłonienia zwycięzcy konieczne było strzelanie rzutów karnych. Łodzianki okazały się bezbłędne i wygrały serię karnych 3:2.
Po powrocie z niezwykle udanego dwumeczu, drużyna Lady Grembach miała się udać do Poznania, na mecz w ramach futsalowego Pucharu Polski. Z uwagi na stan epidemiczny wprowadzony w naszym kraju mecz został jednak odwołany.
Wracając jednak do beach soccera wypada chyba w tym miejscu skierować pytanie do włodarzy Polskiego Związku Piłki Nożnej: ile jeszcze środowisko beach soccerowe będzie czekało na powołanie kobiecej reprezentacji? Pytanie jest bardzo zasadne, bo przecież, parafrazując nieco słowa trenera Jagielskiego z przywoływanego wywiadu, máme skvělé hráčky!
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.