Skupmy się jednak najpierw na tym, jak sam mecz ocenia szkoleniowiec Widzewa, Marcin Kaczmarek. Podobnie jak większość obserwatorów, tak i sam trener nie pochwalał gry swoich podopiecznych w pierwszych 45 minutach.
- Przed meczem dużą uwagę poświęcaliśmy przekonaniu zawodników, że najważniejsze to utrzymać koncentrację, dobrze wejść w mecz i narzucić swoje warunki gry. Po raz kolejny widzieliśmy, że jeśli koncentracja nie jest zachowana to jest nam coraz trudniej, pojawia się niedokładność i przez to mecz w pierwszej połowie nie układał się po naszej myśli – podsumował pierwszą część spotkania Kaczmarek.
Wszystko zmieniło zejście do szatni, po którym łodzianie zdołali w końcu zdominować przeciwnika, choć na pewno znaczenie miało też lepsze przygotowanie motoryczne.
- Dziś przerwa była nam bardzo potrzebna. W drugiej połowie gra wyglądała już lepiej, graliśmy agresywniej, do przodu, co zakończyło się bramkami i ostatecznie bardzo pewnym zwycięstwem 4:0. Cieszy to, że zespół chciał strzelić tych goli jak najwięcej, dziś zdobyliśmy ich cztery, tydzień temu sześć, żadnego nie straciliśmy i z tego możemy być dumni. Chcielibyśmy być na koniec roku na szczycie tabeli. Nie będzie to łatwe, ale nie jest niemożliwe – zapewnił trener Widzewa Łódź.
Jednym z bohaterów spotkania został stoper łodzian, Daniel Tanżyna, który nie tylko dobrze grał w obronie, ale także zdobył bardzo ważną drugą bramkę, która pozbawiła przeciwników chęci do gry. Sam jednak przyznaje, że pierwsza odsłona spotkania nie była najlepsza.
- Pierwsza połowa do zapomnienia w naszym wykonaniu. Dopiero w drugiej połowie zaczęliśmy szybciej operować piłką i stwarzać sytuacje. Cieszy nas to, że strzeliliśmy cztery bramki, czym daliśmy też radość kibicom. Wciąż pamiętamy, że zgubiliśmy punkty z Resovią, więc zwycięstwo było tu wskazane. Teraz czekamy już na kolejny mecz z Bytovią – mówił po meczu Tanżyna.
Skomentował on także swoją drugą bramkę w sezonie, którą zdobył po strzale z dystanu. Pierwszy raz w tym sezonie obrońca Widzewa trafił tydzień temu w Pruszkowie po zamieszaniu w polu karnym.
- Pojawiła się taka myśl, aby zaskoczyć bramkarza strzałem po krótkim słupku, piłka idealnie „siadła” mi na stopie i bardzo mnie to cieszy. Pracuję dalej ciężko, bo chcę strzelać więcej bramek dla Widzewa – podkreślił stoper Widzewa.
Mecz był dla niego szczególny jeszcze z jednego powodu. Tanżyna dokładnie w dniu meczu kończył 30 lat, więc lepszego prezentu nie mógł sobie sprawić.
- Ten dzień jest dla mnie jak ze snu. Piękna bramka, zwycięstwo Widzewa i gdy słyszysz „Sto lat” śpiewane przez szesnaście tysięcy ludzi, to jest niesamowite uczucie – zakończył Tanżyna.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.