reklama
reklama

Dziś i jutro finały US Open - ależ grali w nocy!

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

Dziś i jutro finały US Open - ależ grali w nocy! - Zdjęcie główne

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Sport US Open ma dla nas jeszcze tylko dwie tajemnice. Wczoraj rozstrzygnęły się losy awansu do finału turnieju mężczyzn.
reklama

Dziś i jutro finały US Open

To były dobre i trzymające w napięciu spotkania, choć pewnie nie wszyscy kibice wyobrażali sobie taki scenariusz. Półfinały rozegrali także juniorzy, a debliści wielki finał US Open.

Grigor grał efektownie

To prawda, Grigor Dimitrow pokazał bardzo interesujący, elegancki tenis, okraszony wieloma zagraniami, po których ręce same składały się do oklasków. Tym bardziej, że mecz obfitował w długie wymiany – padł nawet rekord turnieju – 39 odbić piłki. Niesygnalizowane skróty i mocne uderzenia inside-out i to zarówno z forhendu jak z backhandu, to było świetne. Niestety, Bułgar grał efektownie, a jego rywal Danił Miedwiediew – efektywnie. W pierwszej partii, panowie przełamali się wzajemnie tylko jeden raz, na początku seta, doszło więc do tiebreaka, chociaż po drodze Grigor miał piłkę setową przy serwisie przeciwnika. W gemie dodatkowym prowadził 2:0, aby oddać 4 kolejne piłki, a potem wyrównać na 5:5, ale to Rosjanin skończył seta 7:5.

W drugiej partii Bułgar został przełamany trzykrotnie, choć jednego breaka udało się odrobić. Końcówka należała do Daniła i 6:4. Trzeci set nie był już tak emocjinujący. Grigor dał się przełamać w czwartym gemie i tę przewagę Miedwiediew „dowiózł” do końca seta. Ostatecznie 7:6, 6:4 i 6:3, wygrał zawodnik tego dnia silniejszy mentalnie, bo trudno powiedzieć, żeby Bułgar grał bardzo źle. Decydowały detale. Być może, gdyby wygrał pierwszego seta, mecz potoczyłby się inaczej. Okazało się jednak, że to, co starczyło na Federera, na Rosjanina było zbyt mało. Medwiediew w finale, jako pierwszy Rosjanin od czasów słynnego Marata Safina.

Rafa miał kłopoty w pierwszym secie

Drugi pojedynek był chyba w pierwszych odsłonach jeszcze bardziej efektowny od meczu Bułgara z Rosjaninem. Świetną postawę zaprezentował debiutant, na tym poziomie rozgrywek, Matteo Berrettini, który już od kilku dni jest nowym bohaterem Włoch. Faktem jest, że to kobiety odnosiły we włoskim tenisie sukcesy – choćby dwie Włoszki w finale US Open przed czterema laty , a panowie w ostatnich dziesięcioleciach zdecydowanie mieli tu problemy. Zatem głód jest ogromny, a awans Berretiniego do elity w ciągu niespełna roku, spowoduje prawdopodobnie Matteo-manię.

Włoch zaczął od razu z wysokiego "C" i choć miewał problemy przy swoich serwisach, to mimo, że Rafael Nadal miał w pierwszym secie aż 6 break pointów i piłkę setową przy stanie 5:5, to doszło do niezwykle emocjonującego tiebreaka. Berrettini prowadził w nim już 4:0, potem 5:2 i 6:4. Ale to było zbyt mało. Mistrz pokazał, że walczy do końca bez względu na sytuację na korcie. Obronił setbole i skończył seta 8:6. Kolejna odsłona była wyrównana, ale toczyła się podobnie jak pierwsza, przy lekkiej przewadze Hiszpana. Znów miał kilka możliwych przełamań, ale wykorzystał dopiero czwarte. Nastąpiło to w gemie siódmym, kiedy Rafa objął prowadzenie 4:3, którego nie oddał 6:4 i set trzeci.

Niestety, z Włocha zeszło powietrze, czemu trudno się dziwić, bo spędził na korcie w tym turnieju o 5 godzin więcej od Hiszpana. Wizja pokonania Nadala w pięciu setach, zwłaszcza przy jego dyspozycji fizycznej i serwisowej, wydawała się bardzo odległa. Matteo dał się przełamać aż trzykrotnie i set zakończył się wynikiem 6:1 dla faworyta.
Skrót meczu i wywiad ze zwycięzcą poniżej:

Czy Hiszpan poradzi sobie z niezatapialnym Miedwiediewem? Przekonamy się w niedzielę. A dziś o 22-ej finał pań, w którym Serena Williams spotka się z 19-latką. Szkoda, że nie jest to Iga Świątek, ale mam nadzieję, że doczekamy takiej chwili. Bianca Andreescu pokazała, że można, choć jest to spore wyzwanie.

Debliści nieco w cieniu

Nieco w cieniu singlistów, swój finał rozegrali wczoraj J.Cabal / R.Farah z parą M.Granollers / H.Zeballos (8). Finał był ciekawy, choć sensacji nie doszło. W pierwszym secie turniejowej „jedynce” wystarczyło przełamanie w przedostatnim gemie, by wygrać 6:4. Drugi, bardziej emocjonujący set przyniósł aż trzy przełamania, ale to kolumbijska para wyszła z pojedynku zwycięsko. Zatem 6:4 i 7:5 i mamy nowych mistrzów US Open.

Jeszcze wczoraj mieliśmy też polski akcent, ponieważ nasz junior Wojciech Marek, wprawdzie odpadł wcześniej w singlu, ale w grze deblowej doszedł ze swoim rumuńskim partnerem Nicholasem Ionelem, aż do półfinału. Ulegli w nim, niestety 4:6, 2:6 czesko-białoruskiemu deblowi A.Paulson – A.Zgirowski.

reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

Lubisz newsy na naszym portalu? Załóż bezpłatne konto, aby czytać ekskluzywne materiały z Łodzi i okolic.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)
Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama