Podsumowując ćwierćfinałową rywalizację można by rzec, że w „części tureckiej” przebiegała ona bez większych emocji. Nie brakowało ich zaś w łódzkiej Atlas Arenie, a znakomitym zwieńczeniem był emocjonujący tie-break, który zadecydował o zwycięstwie Polek.
Trzymając się chronologii rozpocząć należy od starcia Serbek z Bułgarią. Było to jedyne ze spotkań 1/4 finału, w którym jedna z drużyn była murowanym faworytem. I drużyna mistrzyń świata oraz Europy nie zawiodła. Wygrała pewnie 3:0 i zachowała miano niepokonanej. Jak się później miało okazać - jako jedyna w turnieju. Warto jednak zauważyć, że w ostatniej partii konieczna była gra na przewagi. Dla Bułgarek już samo dotarcie do tej fazy turnieju było bez wątpienia sukcesem. Warto jeszcze wspomnieć, iż mecz ten prowadziła polska arbiter Agnieszka Michlic.
Biorąc pod uwagę kolejność rozgrywania meczów należałoby przenieść się do Łodzi, ale ponieważ drugie ze spotkań w Turcji zakończyło się wcześniej niż rywalizacja w Atlas Arenie, to pozostaniemy na chwilę w Ankarze. Gospodynie rywalizowały z Holandią i to raczej Oranje były wskazywane jako faworytki w tym meczu. Zwłaszcza, że aż do ćwierćfinału nie straciły nawet seta. Turczynkom Pomarańczowe uległy jednak stosunkowo gładko. Gospodynie przez całe spotkanie świetnie przyjmowały, a kiedy w drugiej partii zacięły się w ataku to nadrabiały kapitalną grą w bloku. Gładkie 3:0 na pewno należy uznać za wynik dosyć niespodziewany.
W Łodzi jako pierwsze na parkiet wyszły Włoszki i Rosjanki. Faworytkami były siatkarki z Półwyspu Apenińskiego, ale zapewne wielu kibiców w Atlas Arenie ostrzyło sobie apetyty na dobre spotkanie. I przyznać trzeba, że publiczność raczej się nie zawiodła. Dwa sety grane były na przewagi. Nie brakowało zwrotów akcji - zwłaszcza w czwartym secie. Wszyscy szykowali się już powoli na piątą partię, kiedy to Rosjanki prowadziły 18:14. Po chwili było jednak 20:19 dla Włoszek i to one ostatecznie triumfowały w tej odsłonie i w całym meczu 3:1.
Na deser polscy kibice mogli podziwiać własną reprezentację. W starciu Polek z Niemkami emocji było zdecydowanie najwięcej. Niepokonane siatkarki zza naszej zachodniej granicy musiały uznać wyższość Biało-Czerwonych, które do zwycięstwa poprowadziła znakomicie tego dnia dysponowana Magdalena Stysiak. Przy okazji tego meczu trudno uciec od porównań do starcia tych samych reprezentacji sprzed 16 lat. Wówczas w półfinale mistrzostw Europy, które rozgrywane były, nomen omen, w Turcji, podopieczne nieżyjącego już Andrzeja Niemczyka pokonały, po jeszcze większym chyba horrorze niż w minioną środę, niemiecki zespół 3:2 i otworzyły sobie drogę do złota. Od porównań do bohaterki tamtego starcia - Małgorzaty Glinki - trudno będzie zapewne uciec także naszej młodziutkiej przyjmującej, która co prawda nie zdobyła aż tylu punktów, co jej koleżanka, ale w newralgicznym momencie odpaliła armaty w polu serwisowym i „załatwiła” nam triumf w tie-breaku.
Reprezentacje Włoch i Polski przeniosły się już nad Bosfor, a właściwie, precyzyjniej rzecz ujmując, niemal pół tysiąca kilometrów dalej, w głąb Azji, aby w sobotę rywalizować odpowiednio z Serbią i Turcją o awans do niedzielnego finału.
Ankara:
Serbia - Bułgaria 3:0 (25:19, 25:18, 28:26)
Turcja - Holandia 3:0 (25:20, 25:22, 25:20)
Łódź:
Włochy - Rosja 3:1 (25:27, 25:22, 27:25, 25:21)
Polska - Niemcy 3:2 (22:25, 25:16, 25:19, 17:25, 15:11)
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.