Wszystko, co ciekawe, skończyło się w 4. minucie
Wszystko, co ciekawe w pierwszej połowie, jeśli chodzi ofensywne poczynania Widzewa, skończyło się w 4. minucie. Właśnie wtedy w pole karne dośrodkował z lewej strony Szymon Czyż, z powietrza strzelał Juljan Shehu, ale Albańczykowi wyszło podanie do Frana Alvareza. Stojący przed bramką Hiszpan uderzył bez namysłu, ale zrobił to nieczysto i zamiast wpakować piłkę do siatki, strzelił w zasięgu rąk bramkarza Górnika i ten wybił piłkę na rzut rożny.
Jedyna okazja przed przerwą
I to właściwie było wszystko, jedyna okazja, o której można wspomnieć przed przerwą. Tempo meczu (zaczął się o 14.45) było niedzielne, powolne i leniwe, gra była do kotleta. Trudno było się ożywić, oglądając to, co mieli do pokazania piłkarze. Ale nie tylko Widzewa, bo Górnik chętnie przystał na taką grę.
Komentarze (0)