ŁKS rozpoczął spotkanie bardzo niemrawo. Łodzianie przegrywali rywalizację w środkowej strefie boiska.
Mecz na stadionie Króla w Łodzi
Zawodnicy ŁKSu nie potrafili wyjść z piłką z własnej połowy. Problem zaczynał się już w momencie wyprowadzenia futbolówki od bramki – zarówno Marciniak, jak i Gulen nie są stoperami, których największym atutem ust inicjowanie akcji i ofensywnych i było to wyraźnie widać.Taki obraz gry sprzyjał Piastowi, który czyhał na błąd gospodarzy w rozegraniu i wyprowadzał dynamiczne, konkretne akcje. Jedna z nich już w dziesiątej minucie dała gliwiczanom otwierającą wynik bramkę. Była ona efektem sytuacji, w której ełkaesiacka defensywa kompletnie się pogubiła – piłkarze Piotra Stokowca zostawili bez opieki Damiana Kądziora, a widzący to koledzy Felix do niego dograł. (Były?) reprezentant Polski miał bardzo dużo czasu, żeby złożyć się do strzału. Piłka po jego uderzeniu odbiła się dodatkowo od próbującego je blokować Tutyskinasa i kompletnie zmyliła interweniującego Bobka.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.