ŁKS Commercecon Łódź wróciłdo rywalizacji w Lidze Mistrzyń po jednosezonowej przerwie. W poprzedniej kampanii łodzianki występowały w Pucharze CEV, ale po zdobyciu wicemistrzostwa Polski w poprzednim sezonie, Wiewióry wróciły do CEV Champions League.
To wyglądało naprawdę dobrze
ŁKS miał dobry początek. Przy zagrywce Mariany Brambilli udało się uzyskać dwupunktową przewagę. W kolejnych minutach oglądaliśmy wyrównaną i niepozbawioną błędów grę obydwu zespołów. ŁKS przegrał jednak ostatecznie 20:25.
Mogło być lepiej
ŁKS Commercecon Łódź chcąc zdobyć punkty w tym meczu, musiał się zdecydowanie poprawić i tę poprawę widać było na początku trzeciego seta. Po ataku ze środka Anny Obiały łodzianki prowadziły 6:2. Trener Chyliński mógł liczyć na dobrze dysponowaną Marianę Brambillę. Brazylijka miała dużo okazji, żeby zaatakować tak, jak lubi, czyli mocno po skosie i większość tych ataków kończyło się powodzeniem. Wiewióry wygrały 25:17. Gra łodzianek wyglądała o niebo lepiej, niż w poprzednich partiach i fani z nadzieją czekali na czwartą odsłonę.
Czy to się dobrze skończy?
Wiewióry kontynuowały dobrą grę na początku czwartego seta. Asem serwisowym popisała się Anna Obiała, dzięki czemu ŁKS wygrywał 4:1. Szybko jednak gospodynie tę przewagę roztrwoniły. Po kilku minutach mieliśmy już remis 9:9. Końcówka była o wiele bardziej emocjonująca, niż zapowiadały to wcześniejsze fazy tego seta. Po zepsutej zagrywce Anny Obiały mieliśmy remis 22:22. Dresdner SC miał dwie piłki meczowe, drugą z nich wykorzystał. ŁKS przegrał 23:25 i cały mecz 1:3.
ŁKS Commercecon Łódź 1:3 Dresdner SC
(24:26, 20:25, 25:17, 23:25)
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.