Przed rozpoczęciem zmagań Piotr Pióro nie był wymieniany wśród faworytów do awansu. W rywalizacji wzięło udział aż 11 juniorów z klubów Ekstraligi, a poza zasięgiem reszty stawki byli Jakub Miśkowiak i Wiktor Trofimow. Pozostawały zatem dwa wolne miejsca, a na nie 8-10 chętnych.
Po porażce w pierwszym starcie z Jakubem Miśkowiakiem, Pióro w drugim swoim biegu pewnie wygrał i w kolejnej odsłonie rywalizacji, korzystając z zaciętego pojedynku Wiktora Trofimowa z Mateuszem Tonderem, jechał po pewne dwa punkty. Młodzieżowiec Orła popełnił jednak na wyjściu z łuku dość prosty błąd, podniosło mu motocykl i skończyło się tylko na jednym "oczku". Wydawało się, że właśnie tego jednego punktu zabraknie do awansu do finału, ale Tonder w swoim ostatnim starcie, zamiast spokojnie dowieźć drugie lub trzecie miejsce do mety (dawało mu to pewne miejsce w czwórce), postanowił zaatakować rywali. Skończyło się to upadkiem i stratą szansy jazdy w Tarnowie.
Junior gospodarzy mógł już w tym momencie świętować awans.
- Jechałem w tym turnieju bez żadnej presji. To mi dawało komfort psychiczny i fajnie, że tak to się skończyło. Mogłem wcześniej pojechać nieco uważniej i nie byłoby tej niepotrzebnej nerwówki w końcówce. Tor, pomimo wcześniejszych opadów i ciągle padającym deszczu, trzymał się dobrze i nie było większych problemów z płynną jazdą - opowiada Piotr Pióro, cytowany przez orzel.lodz.pl. - Trening w poniedziałek zrobił swoje. Finał MIMP w Tarnowie, czyli nie będę musiał daleko jeździć. Teraz by było fajnie, przełożyć to wszystko na ligę – zakończył szczęśliwy żużlowiec Orła.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.