Przed Widzewem decydujące starcie o bezpośredni awans [ZAPOWIEDŹ]

Czerwono-Biało-Czerwoni po wstydliwej porażce 0:1 z Resovią Rzeszów spadli z fotela lidera na drugie miejsce. Stało się tak za sprawą remisu Górnika Łęczna i przegranej GKS-u Katowice. Łodzianie mają na swoim koncie 59 punktów i przed 34. kolejką nadal zajmują miejsce premiowane bezpośrednim awansem do Fortuna 1 Ligi.

!reklama!

Jeśli Widzew zwycięży sobotnią rywalizację to zapewni sobie promocję z pierwszego lub drugiego miejsce. Wiele będzie zależeć także od Górnika, do którego łodzianie tracą jeden punkt i od GKS-u, nad którym mają przewagę jednego oczka. Lider rozgrywek zmierzy się na wyjeździe ze zdegradowaną już Legionovią Legionowo, a katowiczanie zagrają na własnym terenie z Resovią Rzeszów. Trudniejsze zadanie wydaje się stać przed GieKSą, bowiem rzeszowianie z pewnością będą podbudowani wygraną z Widzewem i cały czas są w walce o pozostanie w strefie brażowej.

W ekipie z al. Piłsudskiego nie wystąpi w sobotę dwóch podstawowych zawodników. Mowa o Wojciechu Pawłowskim i Łukaszu Kosakiewiczu, którzy muszą pauzować za kartki. Na prawej obronie dostanie zapewne szansę Łukasz Turzyniecki, który zaliczył w tym roku zaledwie 25 minut w trzech spotkaniach.

Dużo większy ból głowy ma trener z obsadzeniem pozycji bramkarza, bowiem naturalny zmiennik – Patryk Wolański nie do końca jest w pełni zdrów. W ostatnich dniach do kadry włączono też dwóch młodych golkiperów, 18 –letniego Aleksandra Wojdę oraz 16-letniego Marcela Buczkowskiego i być może któryś z nich jest szykowany do gry od początku. Do zdrowia powinien za to wrócić Daniel Tanżyna, który przedwcześnie zakończył starcie w Rzeszowie i z urazem głowy udał się do szpitala. 30-latek trenował ostatnio z zespołem na pełnych obrotach i wydaje się, że jego występ przeciwko Zniczowi jest niezagrożony.

Opiekun Widzewa zdaje sobie sprawę jak wiele zależy od sobotniego spotkania i zapowiada, że jego zawodnicy dadzą z siebie wszystko.

- Widzew awansuje, bo jesteśmy zdeterminowani. Zawodnicy wiedzą po co przyszli do tego klubu i zdają sobie sprawę, że ich losy zależą od tego, czy Widzew awansuje do I ligi. Przyszłość klubu oraz ci wszyscy wspierający nas kibice to odpowiedzialność, która na nas ciąży. Jestem przekonany, że staniemy na wysokości zadania i Widzew będzie w I lidze – zapowiedział trener Marcin Kaczmarek i dodał - Musimy być w sobotę Widzewem z meczu przeciwko Stali Stalowa Wola, z fragmentów meczu z GKS-em Katowice, starcia z Lechem II Poznań, a nie takim ze spotkań przeciwko Skrze, Legionovii, czy Górnikowi Polkowice.

Znicz Pruszków zajmuje obecnie 12 lokatę z dorobkiem 46 punktów i mają dwupunktową przewagę nad strefą spadkową. Podopieczni trenera Artura Węski wygrali w ostatniej kolejce 3:2 z Elaną Toruń odmieniając losy tego spotkania w samej końcówce. Najpierw w 87. minucie z rzutu karnego trafił do siatki Dariusz Zjawiński na 2:2, a w doliczonym czasie gry zwycięską bramkę zdobył Martin Baran po strzale głową. Pruszkowianie walczą o utrzymanie i będą chcieli w Łodzi wygrać za wszelką cenę, aby uniknąć degradacji.

W jesiennym spotkaniu obu drużyn wyraźnie lepszy okazał się Widzew, który zdeklasował rywala i zwyciężył 6:0 w Pruszkowie. Najbliżsi rywale z pewnością będą chcieli zrewanżować się łodzianom za tamtą porażkę. Jeśli widzewiacy chcą cieszyć się z awansu po meczu ze Zniczem to muszą skupić się na sobie, a nie patrzeć na Górnik Łęczna czy GKS Katowice. Wszystko jest w nogach podopiecznych trenera Marcina Kaczmarka. Oby udźwignęli oni presję i ucieszyli swoich wiernych, cały czas mocno wierzących w końcowy sukces fanów.

Widzew Łódź – Znicz Pruszków
Sobota, 25 lipca, godz. 17.00
Stadion Miejski, al. Piłsudskiego 138, Łódź