Widzew Łódź przegrał na wyjeździe z Legia Warszawa 1:2.
Choć klasyk między Legią a Widzewem wciąż budzi gigantyczne emocje wśród kibiców obu zespołów, to od strony sportowej od lat jest meczem ligowego potentata z drużyną walczącą o powrót do czołówki tabeli Ekstraklasy. Łodzianie w marcu pokonali u siebie “Wojskowych” po 24 latach przerwy. W stolicy nie zwyciężyli od 1997 roku i słynnego 3:2, które dało mistrzowski tytuł widzewiakom.
Piłkarskie święto w stolicy
Trybuny przy Łazienkowej wypełniły się niemal do ostatniego miejsca. Ogłuszający doping prowadzili fani z Żylety, zaś “klatka” świeciła pustkami. To efektu zakazu wniesienia oprawy, który otrzymali fanatycy RTS-u. Przed pierwszym gwizdkiem podziwiać mogliśmy pokaz świetlny, którego motywem przewodnim były barwy warszawskiego klubu.Początek samego meczu to przede wszystkim masa niedokładności z obu stron. Swoje okazje mieli jedni i drudzy, ale nic z tego nie wynikało. Groźnie pod bramką Tobiasza było na przykład w 22. minucie. Wypuszczony został Sypek, ale reakcja golkipera była bardzo szybka. Ciekawie zrobiło się dopiero pod koniec pierwszej połowy.
Najpierw Bartosz Kapustka wyprowadził Legię na prowadzenie. Pomocnik “Wojskowych” oddał silny strzał i nie dał szans Gikiewiczowi. Odpowiedź widzewiaków była jednak błyskawiczna. Najpierw uderzył Cybulski, a do dobitki dopadł Alvarez, który sprytnie dograł piłkę Kerkowi i Niemiec skierował piłkę do pustej siatki! Trwała jeszcze weryfikacja VAR, ale ostatecznie decyzję o przyznaniu łodzianom gola podtrzymano i pierwsze 45. minut zakończyło się remisowym rezultatem.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.