Piłkarze Widzewa całkiem nieźle weszli w mecz i nic nie wskazywało na to, że pierwsza połowa zakończy się dla nich tragicznie.
Najbardziej aktywny w ekipie Widzewa był Łukasz Kosakiewicz, który raz po raz podłączał się do ofensywnych akcji gospodarzy. Pierwszą groźną akcję piłkarze trenera Kaczmarka przeprowadzili jednak drugą stroną boiska za sprawą Mandiangu, który minął swojego rywala i mocno dośrodkował w pole karne, ale piłkę wybili obrońcy Górnika.
Widzew próbował konstruować akcje ofensywne, ale w wielu momentach bardzo brakowało dokładności. Kilka razy łodzianie w dziecinny sposób pozbywali się piłki, jak na przykład w 29. minucie, kiedy to Radwański przerzucił piłkę na lewą stronę, gdzie nie było żadnego piłkarza Widzewa.
To fatalne podanie nie było jednak tak tragiczne w skutkach, jak błąd Marcela Pięczka z 40. minuty. Obrońca Widzewa zupełnie niepilnowany fatalnie zagrał w stronę Poczobuta, piłkę przejął Korczakowski, który prostopadle podał do Wojciechowskiego. Napastnik Górnika przebiegł na pełnym sprincie 40 metrów nie dając się dogonić żadnemu z gospodarzy i precyzyjnym strzałem pokonał Patryka Wolańskiego.
Po przerwie Widzew nie potrafił zdominować przeciwnika. Górnik natomiast grał swoje i nagrodę za tę postawę otrzymał w 57. minucie. Po swoim indywidualnym błędzie Sebastian Rudol sfaulował w polu karnym jednego z gości, a rzut karny na gola zamienił Paweł Wojciechowski. Po utracie drugiej bramki łodzianie nieco przycisnęli, jednak nie przełożyło się to na liczbę stwarzanych sytuacji.
Kiedy kibice zgromadzeni na stadionie powoli zaczynali tracić nadzieję na korzystny wynik, Widzew w końcu zaczął grać na miarę swoich możliwości. Najpierw po dośrodkowaniu Gutowskiego świetną szansę miał Mąka, ale jego strzał jeszcze wybronił Rojek.
Golkiper gości skapitulował chwilę później, a strzelcem gola okazał się Marcin Robak. Kapitan gospodarzy miał bardzo duży udział także przy drugiej bramce dla Widzewa. To on wywarł presję na bramkarzu Górnika, który popełnił fatalny błąd przy próbie złapania piłki i ostatecznie futbolówka wpadła mu za kołnierz, nieznacznie przekraczając linię bramkową. Arbiter, po konsultacji ze swoim asystentem, uznał gola i pojawiła się szansa na zwycięstwo Widzewa.
Więcej bramek już jednak nie zobaczyliśmy, chociaż sytuacji nie brakowało.
Dwa szybko strzelone gole sprawiły, że piłkarzy Widzewa po ostatnim gwizdu arbitra żegnały brawa, a nie gwizdy. Nie zmienia to jednak faktu, że łodzianie stracili kolejne dwa punkty, bo przed meczem z Górnikiem wszyscy mieli nadzieję na zwycięstwo.
Widzew Łódź – Górnik Łęczna 2:2 (0:1)
0:1 – Wojciechowski (40.)
0:2 – Wojciechowski (57. – k.)
1:2 – Robak (79.)
2:2 – Rojek (80. – sam.)
Widzew: Wolański – Pięczek, Tanżyna, Rudol, Kosakiewicz, Mandiangu (59. Mąka), Radwański, Poczobut (62. Zejdler), Ameyaw (73. Gutowski), Wolsztyński, Robak
Górnik: Rojek – Leandro, Orłowski, Pajnowski, Tymosiak, Stromecki, Stasiak (75. Turek), Goliński (86. Lewandowski), Baranowski, Wojciechowski (84. Banaszak), Korczakowski (83. Wójcik)
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.