reklama
reklama

To było coś niewiarygodnego! [WIDEO x4]

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

To było coś niewiarygodnego! [WIDEO x4] - Zdjęcie główne

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Sport Absolutnie niesamowita końcówka meczu, który nie stał z pewnością na tak wysokim poziomie, jak wczorajszy ćwierćfinał Federera z Dimitrowem, ale czegoś podobnego kibice nie widzeli w tym roku.
reklama

Cztery godziny gry i dwie piłki

Kiedy na kort wyszli Gael Monfils i o 10 lat młodszy Matteo Berrettini, wiadomo było tylko, że będzie to spotkanie doświadczenia z młodością, najlepszej obrony ze świetnym serwisem i atakiem. Nieobliczalny Francuz, był już w ćwierćfinałach turniejów wielkoszlemowych i dwukrotnie w półfinale, także US Open w 2016 roku, gdzie przegrał z Novakiem Djokovicem. Tym razem nie kipiał energią i  był bardzo stonowany. Tak też wyglądała jego gra przez większą część meczu. Jednak wyśmienita defensywa Gaela wciąż robi wrażenie na rywalach i kibicach. Zawodnicy stworzyli interesujące widowisko.  Pierwszego seta wygrał 6:3 Francuz i kiedy wydawało się, że doświadczenie jednak weźmie górę i to nie będzie zbyt długi mecz, Matteo pozbierał się i zaczął grać bardzo pewnie zwyciężając w dwóch kolejnych setach 6:3 i 6:2. Jednak myliłby się ktoś, kto patrząc na te wyniki, powiedziałby, że to były łatwe sety. W czwartym, snujący się po korcie Gael ocknął się i zaczął nagle grać swój najlepszy tenis, przełamując Berrettiniego w czwartym gemie. Tej przewagi nie oddał już do końca, 6:3 dla Francuza i rozpoczął się set piąty. Włoch wyszedł od razu na prowadzenie 2:0, które Monfils szybko zlikwidował. Jednak w szóstym gemie ponownie dał się przełamać. Przy stanie 5:2 już nikt na serio nie myślał chyba, że coś jeszcze w tym meczu się wydarzy, tymczasem Francuz pewnie wygrał swój serwis i po dramatycznym gemie przełamał Włocha. Teraz musiał jeszcze wygrać swój serwis, by wyrównać na 5:5. I to był kolejny moment, który rozgrzał nowojorską publiczność do czerwoności. Matteo serwował dość pewnie i przy stanie 40:30 miał piłkę meczową. Niestety, w niewiarygodny sposób pokpił sprawę i po chwili to Francuz cieszył się z wyrównania stanu meczu. Ale to dopiero początek emocji, bo Berretini wyszedł na prowadzenie 6:5 i Gael miał za zadanie doprowadzić do tiebreaka. Jednak nie było to wcale łatwe. Sytuacja zmieniała się jak w kalejdoskopie, a Monfils starał się, jak mógł, dopingowany przez część publiczności, oraz swoją ekipę, gdzie kibicowała mu od początku również jego dziewczyna – Elina Svitolina, która zagra w czwartkowy wieczór o finał z Sereną Williams. Francuz bronił dwóch piłek meczowych i w końcu na chwilę odetchnął z ulgą – 6:6 i gem dodatkowy. O ile wcześniej był dramat, to tutaj już zaczął się horror. Najpierw 2:0, 4:1 i 5:2 dla Włocha, a potem utrata dwóch swoich podań i straty odrobione! Tylko, że przy stanie 4:5, Francuz przegrywa swój serwis i Matteo ma dwie kolejne piłki meczowe. Czy da radę? Przecież już trzech nie wykorzystał? Pierwsza przy serwisie Gaela i meczbol obroniony. Druga już przy podaniu Włocha. Monfils broni się, ale ni udaje mu się zmieścić odbioru mocnego serwisu w korcie. 7:5 i Berrettini pada na ziemię przy szalejącej publiczności. Cztery godziny gry, a zdecydowały dwie piłki. Takiego meczu jeszcze w tym roku nie było! Czek na 960 tysięcy dolarów i 710 punktów do rankingu, awans o kolejnych siedem pozycji. Matteo jest już 13-tą rakietą świata. Marzenia się spełniają, może to jeszcze nie koniec? Zobaczcie skrót tego meczu.:

- Muszę myśleć o kolejnych piłkach, mecz pewnie będzie długi. Muszę dać sobie czas – powiedział Berrettini w rozmowie z Barbarą Shett i Matsem Willanderem. – Mówiłem sobie, trzeba dalej walczyć, pierwszy raz jesteś w ćwierćfinale, nie ma co narzekać. (…) Powiedziałem sobie, muszę grać odważnie. Tak wyszedłem na kort. Lubię grać agresywnie i to chyba był jeden z kluczy do zwycięstwa.

Czy jest możliwe by wypracować kontrolę emocji, jaką zaprezentowałeś w końcówce?

– Pierwszy raz tego doświadczyłem, drugi raz już będzie łatwiej. Dopiero uczę się pięciosetówek, nie zagrałem ich zbyt wiele. – dodał włoski zawodnik.

Mecz przyjaciółek wygrała rozstawiona wyżej

Można by rzec, tym razem u pań bez niespodzianki. Mecz Donny Vekić z Belindą Bencic nie był jednak treningiem przyjaciółek, choć często właśnie grywają ze sobą na co dzień. Trudno jednak by panie zapomniały nagle o swoich ambicjach i wielkich pieniądzach. Belinda zna już smak ćwierćfinału sprzed pięciu lat, kiedy jako nastolatka była sensacją US Open. Przegrała wówczas z Chinką Shuai Peng 2:6. 1:6 i z pewnością liczyła tutaj na wynik lepszy. Oczywiście, dziś, jak sama powiedziała w pomeczowym wywiadzie, jest już tenisistką bardziej dojrzałą, a jej tenis wygląda inaczej. I to prawda. Mogła się o tym przekonać Donna Vekić, która miała swoje szanse. W pierwszym secie prowadziła już 5:4 z przełamaniem, ale Belinda natychmiast się zrewanżowała i przy stanie 6:5 miała piłkę setową. Jednak Vekić doprowadziła do tiebreaka. Tutaj lepiej poradziła sobie Szwajcarka, która prowadziła już 6:3, ale wygrała w końcu 7:5, przy czwartej piłce setowej. W drugim secie Bencić przełamała swoją przyjaciółkę dwukrotnie, w siódmym i dziewiątym gemie wygrywając trzecią z kolei piłkę meczową. Zatem 7:6 i 6:3, awans do półfinału, w którym spotka się  Kanadyjką Biancą Andreescu i będzie chyba faworytką. Zdaniem komentatorów, to jedna z dwóch zawodniczek z „grupy pościgowej”, która dziś może zagrozić Serenie Williams. Jak pamiętamy, Amerykanka zrobiła sobie wczoraj „worek treningowy” z Chinki Q.Wang, która prawdopodobnie od połowy drugiego seta nie marzyła już o niczym tak bardzo, jak tylko o tym, żeby jak najszybciej zejść z kortu. Wynik 6:1, 6:0 w ćwierćfinale wielkiego szlema, to jednak jest spora kompromitacja, choć pewnie za kwotę pół miliona dolarów wielu chętnych by się takiej kompromitacji poddało… A skrót meczu przyjaciółek poniżej:

Dzięwiętnastoletnia Kanadyjka w swoim meczu z Belgijką Mertens przegrała pierwszego seta do trzech, ale w drugim i trzecim wywierała na przeciwniczkę presję grając precyzyjne forhendy wsparte mocnym i niezwykle skutecznym serwisem. Ostatecznie po niecałych dwóch godzinach wygrała 3:6, 6:2, 6:3 i w nagrodę zagra z Belindą Bencić.

Dreszczowiec nad ranem

W ostatnim meczu Rafael Nadal w sesji nocnej zmierzył się  z rewelacją turnieju, Diego Schwartzmanem z Argentyny. Hiszpan wygrał 3:0, ale wynik jest mylący, bo to był także niesamowity dreszczowiec. Dość napisać, że Argentyńczyk w dwóch setach wyrównywał stan - w pierwszym z 1:4, a w kolejnym potrafił powrócić z 1:5! Przeciwko Nadalowi? To niesamowite! Niestety, zawodnik z Majorki potrafił lepiej rozgrywać końcówki setów i dzięki temu wygrał ostatecznie 6:4, 7:5 i 6:2. Poniżej skrót tego ćwierćfinału:

 

reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

Lubisz newsy na naszym portalu? Załóż bezpłatne konto, aby czytać ekskluzywne materiały z Łodzi i okolic.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama