Obaj panowie po raz pierwszy spotkali się razem w Cracovii Kraków, kiedy zespół Wojciecha Stawowego wraz z występującym w nim Krzysztofem Przytułą wywalczył w 2004 roku awans do ekstraklasy. Dwa lata później szkoleniowiec zasiadł na ławce trenerskiej w Arce Gdynia, a do swojego zespołu postanowił ściągnąć aktualnego dyrektora sportowego ŁKS-u.
!reklama!
Później drogi obu panów się rozeszły. Wojciech Stawowy trenował GKS Katowice, Górnika Łęczna i znów Cracovię, a Krzysztof Przytuła występował najpierw w Pogoni Szczecin, a potem w Hutniku Kraków. W 2011 roku Przytuła zakończył karierę zawodniczą, a rozpoczął trenerską pełniąc funkcję szkoleniowca w swoim ostatnim klubie, którego zresztą jest wychowankiem, czyli w Hutniku. Później były gracz Cracovii był trenerem ŁKS-u Łomża i OKS-u Brzesko.
W 2014 roku Stawowy i Przytuła znów się spotkali, tym razem w Miedzi Legnica. Pierwszy był trenerem, a drugi pełnił funkcję jego asystenta. Gdy Stawowy przejął Widzew Łódź, ponownie jego asystentem został Przytuła. Po nieudanej misji uratowania ówczesnego pierwszoligowca przed spadkiem, drogi obu panów ponownie się rozeszły. Stawowy znalazł zatrudnienie w Escoli Varsovia, a Przytuła pozostał w Łodzi i został dyrektorem sportowym ŁKS-u, którym jest do dzisiaj.
Gdy piłkarze ŁKS-u wywalczyli w 2018 roku awans do Fortuna 1 Ligi Krzysztof Przytuła zaczął rozglądać się za nowym trenerem. W pierwszej kolejności wybór padł na Wojciecha Stawowego, ale szkoleniowiec z powodów osobistych nie mógł podjąć się pracy w Łodzi. Wtedy zatrudniono w ŁKS-ie Kazimierza Moskala. Dzisiaj znów obaj panowie pracują w jednym klubie, tym razem jednak w odwrotnej hierarchii.
- Jeżeli chodzi o moją zależność z dyrektorem Przytułą, wynika ona po prostu z obowiązków zawodowych. Jestem trenerem zawodowym, pracuję tam gdzie praca jest mi proponowana i przyjmuję te zasady, które w klubie obowiązują. Prywatnie dyrektor Przytuła jest osobą, którą kiedyś prowadziłem jako zawodnika, był też moim asystentem, ale dzisiaj sytuacja jest zupełnie inna. Jest moim przełożonym. Tworzymy grupę, która po prostu ze sobą współpracuje. Hierarchia hierarchią, ale wszyscy musimy ciągnąć ten wózek w jedną stronę – skomentował trener Wojciech Stawowy.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.