reklama
reklama

Widzew. Auć, to boli!

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

Widzew. Auć, to boli! - Zdjęcie główne

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Sport O tym, że Widzew czeka trudny sezon w II lidze mówili wszyscy: piłkarze, trenerzy, działacze. Nie oszukujmy się jednak, że większość z nas traktowała te wypowiedzi z przymrużeniem oka, bo w głębi serca byliśmy przekonani, że Widzew z Marcinem Robakiem w składzie nie będzie miał sobie równych. Tymczasem pierwsze ukłucie przyszło nadspodziewanie szybko…
reklama

Porażka w Bytowie może co prawda podziałać motywująco na piłkarzy, ale po dwóch spotkaniach w wykonaniu podopiecznych trenera Marcina Kaczmarka ciężko być optymistą.

Czy coś się zmieniło?
Mecze z Gryfem i Bytovią pokazały, że nad łódzkim zespołem wciąż wiszą czarne chmury z poprzedniego sezonu. We wiosennych rozgrywkach 2018/2019 brakowało kilku rzeczy, ale przede wszystkim brakowało zwycięstw. Kibice zapewne przeżyliby fakt, że Widzew przez 88 minut bronił się w jedenastu, oddał w meczu 3 strzały, ale na koniec meczu z Olimpią Grudziądz czy GKS-em Bełchtów przytulił 3 oczka.

Niestety wiosną łódzki zespół nie miał ani stylu, ani punktów, przez co obecny sezon spędza ponownie na zapleczu Fortuna 1 Ligi.

Latem wnioski zostały wyciągnięte. A przynajmniej tak się mogło wydawać. Nowy zarząd, nowy trener (w sumie to nawet dwóch), nowi piłkarze. Jednym słowem – nowy Widzew, oparty na doświadczonych piłkarzach. Ten plan przecież nie ma prawa się nie powieść, prawda? Po dwóch meczach pewności niestety nie mam.

Bez pomocy ani rusz
Problemów w grze Widzewa najwięcej osób upatruje w drugiej linii. Ciężko się z tym nie zgodzić. Adam Radwański, Daniel Mąka, Michael Ameyaw i Bartłomiej Poczobut nie spełniają oczekiwań, o czym w rozmowie z Kamilem Wójkowskim z Widzewiaka mówił Sławomir Chałaśkiewicz.

Największe braki kadrowe są właśnie w pomocy.  Nie poczyniono żadnych wzmocnień do środka drugiej linii. A bez tego będzie trudno o dobre wyniki, bo Kita i Robak sami meczów nie wygrają. Co, że teraz w przodzie mamy dobrych piłkarzy, jak z tyłu jest katastrofalnie. Jak w poprzednim sezonie. Bo sercem zespołu jest druga linia, a my jej nie mamy.

Środek przeciwbólowy niezbędny
W pierwszym akapicie wspomniałem o pierwszym ukłuciu. Fani Widzewa poczuli je już w tracie starcia z Gryfem. Było ono w zasadzie bezbolesne, bo niczym środek przeciwbólowy doskonale zadziałał Przemysław Kita. Takiego lekarstwa zabrakło już niestety w Bytowie, gdzie Widzew, już w drugiej kolejce, doznał pierwszej porażki w sezonie. Zdecydowanie za szybko.

Nie ma co bić na alarm, bo trener Kaczmarek faktycznie miał bardzo mało czasu na wkomponowanie swoich pomysłów. Wspomnijmy chociaż, że w międzyczasie do Widzewa dołączali kolejni gracze, a Łukasz Kosakiewicz przyszedł do klubu raptem tydzień temu.

Kiedy zatem nadejdzie czas na oceny? Myślę, że na przełomie września i października. Właśnie wtedy będzie można wymagać od Widzewa, by nie tylko grał na miarę oczekiwań, ale by osiągał wyniki, które pozwolą mu wywalczyć awans na zaplecze ekstraklasy kilka kolejek przed końcem sezonu. Do tego czasu kibice muszą liczyć na udane występy pojedynczych piłkarzy, którzy, trzymając się przyjętej metafory, będą działali chwilowo, niczym środki przeciwbólowe.

reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

Lubisz newsy na naszym portalu? Załóż bezpłatne konto, aby czytać ekskluzywne materiały z Łodzi i okolic.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama