To było trudne 9 tygodni w klubie z al. Piłsudskiego 138, gdyż niełatwo było pogodzić oczekiwania z faktyczną siłą zespołu „zbudowanego” przed sezonem 2019/2020. Cudzysłów jest tu nieprzypadkowy, ponieważ dopiero teraz możemy w ogóle zacząć mówić o tworzącym się zespole, a nie zbiorze indywidualności.
PLAC BUDOWY
Niejednokrotnie wspominałem na łamach portalu o tym, że drużyna prowadzona przez Marcina Kaczmarka jest w trakcie budowy i żeby była jasność, dla mnie wciąż tak jest. W tej chwili, po rozegraniu dwunastu spotkań o stawkę, możemy jednak już mówić, że piłkarze zaczynają się ze sobą zgrywać i rozumieć na boisku, jak również stosować taktykę oraz sposób gry proponowany im przez trenera. Przed startem rozgrywek na to wszystko mieli około miesiąca i trzy sparingi, więc wypracować się tego nie dało.W piłce nożnej w ostatnich latach nastała moda, że wszystko ma być na już. Dla piłkarzy i trenerów czas na przygotowania został ograniczony, a wyniki mają być tu i teraz. Z Widzewem było podobnie, choć po części wymagania były uzasadnione. Przypominając poprzedni sezon (Naprawdę staram się to robić jak najrzadziej) Widzew w zasadzie od początku spełniał pokładane w nim nadzieje. Wyniki były, przewaga w tabeli również, a wszystko zostało zaprzepaszczone w okolicznościach wręcz nieprawdopodobnych.
Po tym nastąpiła rewolucja, która dotknęła prawie każdą sferę klubu. Od zmian we władzach Stowarzyszenia RTS, właściciela spółki Widzew S.A., przez jego pracowników, a na samych piłkarzach kończąc. „Oślepienie” nazwiskami nowych nabytków spowodowało, że oczekiwania wobec klubu, przez który przeszedł sztorm, wydawały się chyba jeszcze większe, niż w poprzednim sezonie.
ZŁOTY ŚRODEK I PORADA OD REKORDZISTY
Przez te dwa miesiące trzeba było patrzeć z ogromną uwaga na wszystko co dzieje się w klubie, oraz należało znaleźć umiar w ocenie wyników osiąganych przez drużynę Marcina Kaczmarka. Z jednej strony mieliśmy piłkarzy, którzy dopiero co zaczęli ze sobą grać i to pod wodzą nowego trenera, z drugiej zaś szkolne błędy, po których zespół gubił punkty. Ogromny jak na II ligę potencjał zespołu mógł zacierać charakterystykę tego poziomu rozgrywkowego. Warto tu wspomnieć słowa Łukasza Surmy, rekordzisty występów na najwyższym poziomie w Polsce (559 meczów), aktualnego trenera Garbarni Kraków. Po remisie z Widzewem na jego stadionie trener Surma apelował do nas, dziennikarzy, aby od zawodników przybyłych z Ekstraklasy do łódzkiego klubu nie oczekiwać cudów.- Jak miałem 40 lat występowałem w roli grającego trenera w IV lidze, to było coś innego niż gra w Ekstraklasie. Na mnie spoczywała gra całego zespołu i momentami było mi ciężej niż bym grał w Ekstraklasie, z dobrymi zawodnikami przy sobie – mówił 42-letni trener – to jest specyfika miejsca i ligi, a każdy zespół jest inny. Nie da się przełożyć tego tak, że jeśli Marcin Robak strzelił 20 bramek w Ekstraklasie w ostatnim sezonie, to w II lidze powinien strzelić 50. Tak w piłce na pewno nie jest i ja sam tego doświadczyłem. Trzeba się z tym jednak zmierzyć i dla każdego jest to dodatkowe doświadczenie. Jestem także zaskoczony na plus dynamiką gry w tej lidze, ktoś nieodpowiednio przygotowany będzie miał tu problemy. Staję w obronie tych chłopaków, którzy grają teraz w Widzewie, a wcześniej grali w Ekstraklasie – podkreślił wówczas Łukasz Surma.
Mamy prawo oczekiwać od tak doświadczonych i uzdolnionych zawodników prezentowania na boisku pewnego poziomu, ale nie możemy lekceważyć słów najbardziej (dosłownie) doświadczonego z zawodników Ekstraklasy, a aktualnie trenera II-ligowej drużyny.
TO DOPIERO POCZĄTEK
Jak należy więc ocenić te jedenaście kolejek łódzkiego Widzewa w II-lidze, dające mu po raz pierwszy miejsce lidera? Wystarczy rzut oka na wyniki, aby zobaczyć, że łodzianie zdają się dopiero rozpędzać. Pamiętajmy, że Mateusz Możdżeń przyszedł już w trakcie rozgrywek, że po świetnym początku z gry wypadł Przemysław Kita. Warto też zwrócić uwagę na zmianę w bramce, gdzie od meczu ze Stalą zagościł Wojciech Pawłowski. Z nim między słupkami Widzew rozegrał 5 ligowych spotkań, 4 wygrał i raz zremisował, w czym 26-letni golkiper miał niebagatelny udział (w naszych ocenach dwukrotnie zawodnik meczu).Sami piłkarze w pomeczowych wywiadach przyznają, że gra zaczyna im się układać, zaczynają się lepiej dostrzegać i rozumieć na boisku, a co ważne, widać że więcej się porozumiewają. W przegranym, wyjazdowym meczu ze Skrą tej komunikacji prawie nie było, co też jest w pewien sposób znamienne.
W minionych dwóch miesiącach trener Kaczmarek do znudzenia powtarzał, że wierzy w wykonywaną przez zespół pracę i aktualnie wygląda na to, że się nie myli. Najważniejsze jednak, że po tej całkiem niezłej serii spotkań, szkoleniowiec Widzewa wciąż mówi o tym, że pracy jest dużo, z czym trudno się nie zgodzić. Od początku rozgrywek łodzianie mają problem z wykończeniem własnych akcji i z ograniczeniem błędów indywidualnych w obronie, lecz teraz ilość wykorzystanych sytuacji zaczęła przewyższać ilość błędów zakończonych stratą bramki.
Patrząc na aktualną tabelę, łodzian do końca rundy (choć granie w tym roku nie zakończy się wraz z jej końcem) zostało sześć spotkań, po trzy z zespołami z dołu i góry tabeli. Nie twierdzę, że łodzianie zdołają je wszystkie wygrać, ale myślę, że miejsce w czołówce utrzymają. Trzeba też pamiętać, że z każdym tygodniem powoli będzie słabnąć argument o braku zgrania, a oczekiwania będą rosły. Jednakże każde kolejne zwycięstwo będzie umacniać zespół w wierze we własne umiejętności, które z pewnością posiada.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.