reklama
reklama

Wychowanek łódzkiego klubu miał zostać pobity przez kiboli. Policja mówi o innych ustaleniach

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: fb/Kewin Komar

Wychowanek łódzkiego klubu miał zostać pobity przez kiboli. Policja mówi o innych ustaleniach - Zdjęcie główne

Ustalenia policji, jak na razie, nie pokrywają się z wcześniejszymi doniesieniami | foto fb/Kewin Komar

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Sport Szokujące informacje z Małopolski. Wychowanek GKS-iu Bełchatów miał zostać pobity przez krakowskich kiboli. Klub poinformował, że piłkarz ma uszkodzoną rękę i tę rundę ma z głowy.
reklama

O fakcie, jako pierwszy poinformował portal Sportowe Fakty. Mecz pomiędzy Puszczą Niepołomice a ŁKS Łódź, odbył się na stadionie Cracovii. Po meczu zawodnik tej pierwszej drużyny, pojechał na festyn do Wiśnicza Małego. Tam miał zostać rozpoznany przez jednego z kiboli z "Młodej Ferajny"

Pobicie Kewina Komara. Czym piłkarz "podpadł" kibolom Wisły? 

Jak wyjaśnia autor artykułu, to bojówka, która wyłoniła się w ostatnich latach ze środowiska pseudokibiców Wisły, gdy starsi koledzy kibole poszli na współpracę z policją i wycofali się z chuligańskiego życia.  - "Młoda Ferajna" zasłynęła w Małopolsce kilkoma akcjami charakteryzującymi się wyjątkową brutalnością i agresją - informują SF. 

Jak się okazuje, piłkarz wywodzący się z Bełchatowa "podpadł" kibolom, po tym, jak  meczu barażowym o awans do Ekstraklasy, Puszcza Niepołomice zdeklasowała "Białą Gwiazdę" 4:1, a młody bramkarz zaliczył dwie asysty w tym meczu. 

Według relacji świadków, z którymi rozmawiały WP SportoweFakty, młodzi kibole podeszli w sobotni wieczór do Komara i zaczęli mu grozić. W końcu napastnicy zaczęli bić bramkarza Puszczy Niepołomice, krzycząc, że to zemsta za przegrany mecz barażowy. Mężczyźni zaczęli się gonić po terenie festynu, ostatecznie bramkarzowi mieli pomóc strażacy ochotnicy

 - czytamy na portalu. 

Komar trafił na Szpitalny Oddział Ratunkowy w Bochni, gdzie spotkał jednego z napastników, który miał dostać cios od broniącego się piłkarza. Podczas rozmowy na szpitalnym korytarzu usłyszał, że jeśli zgłosi pobicie, to napastnicy znajdą go, bo wiedzą gdzie mieszka. Lekarzowi piłkarz powiedział, że uderzył ręką w ścianę.

Kiedy bramkarz wrócił do domu, okazało się, że sytuacja jest nadal bardzo niebezpieczna, ponieważ,  pod jego domem czekało kilkunastu kiboli z maczetami. Wtedy piłkarz miał wezwać policję.

W tej kwestii kluby są zgodne: stanowczy sprzeciw wobec agresji 

W poniedziałek piłkarz miał wykonać badania lekarskie. Jego klub przekazał, że piłkarz ma uszkodzoną rękę, w związku z tym, jego gra w dalszym sezonie nie będzie raczej możliwa. Klub wydał również oświadczenie, w którym stanowczo potępił wszelkie agresywne zachowania.

Jako że ta bezprecedensowa sprawa dotyczy zawodnika naszego Klubu, pragniemy Państwa zapewnić, że Klub podjął wszelkie niezbędne kroki prawne. Jednocześnie informujemy, iż zawodnik naszego Klubu Kewin Komar otrzymał pełne wsparcie i został otoczony przez Klub opieką medyczną oraz prawną. Skrupulatnie analizujemy całe zajście. Sprawą zajmują się obecnie Policja oraz prawnicy Klubu

 - poinformowano. 

Oświadczenie wydał również krakowski klub. Napisano, że TS Wisła Kraków SA wyraża stanowczy sprzeciw wobec wszelkich aktów agresji, przemocy czy nienawiści, a także jakichkolwiek form naruszenia nietykalności osobistej. 

Wisła Kraków promuje przestrzeganie norm i wartości, które muszą towarzyszyć nie tylko piłkarzom, działaczom, ale także całej społeczności zgromadzonej wokół klubu, czemu dowód daje w licznych aktywnościach w ostatnich latach. Działania narażające zdrowie i życie ludzi są bezwzględnie potępiane - nie ma dla nich miejsca w społeczności naszego klubu i w piłce nożnej. Klub podjął współpracę ze stosownymi służbami mającą na celu natychmiastowe wyjaśnienie sprawy

 - dodano. 

Policja prowadzi śledztwo i mówi o pierwszych ustaleniach. " Zdarzenie nie miało podłoża kibicowskiego" 

Do sprawy pobicia zawodnika odniosły się również małopolskie służby. Jak poinformowano, "bocheńska policja, na której terenie miało dojść do incydentu z udziałem sportowca, nie otrzymała zgłoszenia i nie interweniowała w tej sprawie".

Po artykułach medialnych, dotyczących incydentu, do jakiego miało dojść w sobotę koło Bochni - rzekomo na tle kibicowskim, małopolska Policja podjęła czynności mające na celu zweryfikowanie przedmiotowego zdarzenia. Zabezpieczono  m.in. zapisy monitoringu, trwa ustalanie i przesłuchiwanie świadków. Z dotychczasowych ustaleń Policji wynika, że zdarzenie nie miało podłoża kibicowskiego. Po zebraniu pełnego materiału procesowego w tej sprawie, zostanie on niezwłocznie przekazany do Prokuratury Rejonowej w Bochni celem oceny prawnej

 - poinformowano. 

Portal sport.lovekrakow.pl poinformował, że z relacji prezesa lokalnej OSP, który wraz z grupą strażaków był na miejscu, wynika, że nie było tam żadnych kiboli, a całe zajście wyglądało na porachunki pomiędzy młodzieżą. Kiedy strażacy po raz pierwszy próbowali interweniować w trakcie przepychanki, mieli usłyszeć od zaatakowanego, że to jego koledzy i że nic się nie dzieje. Wkrótce jednak doszło do bijatyki i wówczas już rozdzielili obydwie strony, a poszkodowanemu piłkarzowi udzielili pomocy. 
 
Zdaniem dziennikarza radia RMF FM piłkarz, pobił się z byłym chłopakiem swojej dziewczyny.  - Nie ma wątków pseudokibicowskich, a są powody obyczajowe - poinformowano. 

reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

Lubisz newsy na naszym portalu? Załóż bezpłatne konto, aby czytać ekskluzywne materiały z Łodzi i okolic.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama