Zawód dziennikarza sportowego nie należy do najłatwiejszych, a jeszcze trudniej jest wtedy, gdy trzeba poruszyć tematy porażek i kiepskiej gry. Dużo przyjemniej napisać o czymś miłym, na przykład o dobrej postawie zawodnika czy zwycięstwie. Niestety w przypadku obu łódzkich klubów to ostatnio rzadkość, o czym można posłuchać w najnowszym odcinku #TuŁódźTuFutbol [KLIKNIJ TUTAJ]. W tym felietonie będzie jednak tylko o Widzewie.
Kolejne przeciętne spotkanie
Czy Widzew zagrał z Garbarnią dobre spotkanie? Zdania się podzielone, ale fakt jest taki, że łódzki zespół znowu nie wygrał, nie zdominował rywala i nie potrafił pokazać, kto tu rządzi. A właśnie tego wymaga się od drużyny trenera Marcina Kaczmarka. Widzew ma wygrywać, najlepiej wysoko, bo mając wysoki budżet i piłkarzy z doświadczeniem w ekstraklasie powinien tę ligę „zjeść”.Tymczasem Widzew zagrał przeciętnie, momentami nawet słabo. I nie chodzi tu o wynik, ale o samą postawę piłkarzy w meczu z Garbarnią. Znowu irytowały proste straty, niedokładne podania i techniczne błędy. Ja wiem, że to II liga i że takie rzeczy to normalność, ale nie oszukujmy się – Widzew to już nie jest druga liga. On tylko tam gra.
Widzew ma wszystko na poziomie ekstraklasowym lub chociaż pierwszoligowym. I tak jak przez pewien czas można było mówić o tym, że stadion, kibice, atmosfera i budżet są, ale nie ma piłkarzy, to po ostatnim okienku transferowym klub bezdyskusyjnie zniszczył ten argument. Zakontraktowanie takich piłkarzy jak Marcin Robak, Sebastian Rudol, Łukasz Kosakiewicz i Mateusz Możdżeń sprawiło, że słowa o niedoświadczonym bądź słabym zespole można włożyć między bajki. Widzew jest mocny. Szkoda tylko, że na razie nie widać tego na boisku.
Cieszmy się zwycięstwami. Tak szybko się kończą
Bilans 4 zwycięstw, 3 remisów i 2 porażek po 9 meczach nie powala. Po trudnym początku sezonu wydawało się, że Widzew w końcu zacznie spełniać pokładane w nim nadzieje, a zwycięstwa ze Stalą i Legionovią dodadzą piłkarzom skrzydeł, na których przefruną przez II ligę.Czy cała sytuacja łódzkiej ekipy, w tym te 2 wygrane, nie przypomina reprezentacji Polski? Na grę naszej narodowej drużyny też nie patrzy się z przyjemnością, ale w końcu trafił się mecz z Izraelem, wygrana 4:0 i wielka radość połączona z nadzieją, że przyjdzie lepszy czas. Niestety po meczach ze Słowenią i Austrią zostaliśmy szybko sprowadzeni na ziemię. Reprezentacja nie miała żadnych argumentów, by ugrać coś więcej niż remis w meczu na PGE Narodowym, a zdobycie jednego punktu to bardziej kwestia szczęścia i kiepskiego wykończenia naszych rywali niż umiejętnej gry polskiego bloku defensywnego.
W tej chwili nie pozostaje nam nic innego. Po prostu trzeba trzymać kciuki, by w przypadku zespołu trenera Kaczmarka ten ponowny kontakt z II-ligową rzeczywistością nie był aż tak bolesny, jak ostatnie spotkania dla naszej reprezentacji.
Problemem są „różowe okulary”
We wprowadzeniu wspominałem o tym, że głównym problemem w dążeniu do doskonałości jest niezauważanie swoich błędów. Po wypowiedziach dwóch zawodników Widzewa mam wrażenie, że to nie presja jest powodem braku poprawy jakości gry drużyny, ale właśnie fakt, iż zawodnicy po starciu z Garbarnią nie mieli sobie za dużo do zarzucenia. Z ich wypowiedzi wynikało, że Widzew zagrał dobry mecz, ale po prostu pechowo zremisował. Czy aby na pewno to pech zdecydował o tym, że Widzew plasuje się na 7. miejscu w tabeli?Może w końcu wypadałoby uderzyć się w pierś i po prostu przyznać, że kilka meczów Widzewowi nie wyszło, że remisy z Garbarnią i Górnikiem Łęczna są niczym porażka, bo Widzew, szczególnie na własnym stadionie, powinien w tej lidze zdominować rywali i po prostu wygrywać...? Nawet w mix-zonie, będąc pod wpływem emocji. Pokazać, że słowa o tym, że Widzew ma dominować, nie dotyczą tylko Akademii, ale także pierwszego zespołu.
Raz, dwa, trzy i już… Na Widzewie nie nauczysz się liczyć
Gra Widzewa nie wygląda dobrze. Takie jest moje zdanie. Mniej więcej w połowie drugiej części spotkania z Garbarnią był moment, kiedy obie ekipy miały problem z wymienieniem kilku dokładnych podań na połowie przeciwnika.Aby urozmaicić sobie pracę, za namową jednego z kolegów postanowiłem policzyć ile podań z rzędu nie na swojej połowie wymienią obie ekipy. Wnioski? Był problem z doliczeniem do 5, a o 10 to w ogóle zapomnijcie. Swoją drogą polecam wszystkim taką zabawę, bo to naprawdę przyspiesza niektóre ciągnące się jak flaki z olejem II-ligowe pojedynki.
Pół żartem, pół serio, wierzę w to, że po przerwie zimowej, gdy kibice Widzewa będą chcieli nauczyć swoje dzieci liczyć do 10, to będą mogli zagrać we wspomnianą grę na meczu zespołu z al. Piłsudskiego i połączenie przyjemnego (wyjście na mecz piłki nożnej) z pożytecznym (nauka liczb) będzie możliwe. Bo w chwili obecnej byłby z tym duży problem.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.