W obronie choreografki powstał apel
W obronie choreografki powstał apel, który został przesłany m.in. do łódzkich radnych. Tancerze piszą w nim, że ich zdaniem wypowiedzenie umowy o pracę z Beatą Stelmach było niezgodne z prawem.
- Zespół od ponad 40 lat reprezentuje nasze miasto w kraju i za granicą (…) Z ogromnym niepokojem i poczuciem bezsilności przyjęliśmy informację, że dyrektor Miejskiej Strefy Kultury zdecydowała się - z rażącym naruszeniem obowiązujących przepisów prawa - wypowiedzieć umowę o pracę naszej wieloletniej kierowniczce i choreografce, panie Beacie Stelmach. Co więcej, decyzja ta zapadła pomimo sprzeciwu zakładowych organizacji związkowych
- czytamy w apelu.
"Zagraża dalszemu istnieniu zespołu jako całości"
Artyści podkreślają, że odejście Beaty Stelmach w tych okolicznościach bezpośrednio zagraża dalszemu istnieniu zespołu jako całości.
- Trudności narastały od dłuższego czasu. Szalę goryczy w kontaktach z Dorotą Wodnicką, dyrektor Miejskiej Strefy Kultury (w ramach której działa zespół) przelała organizacja koncertu z okazji 40-lecia istnienia naszej grupy. Chcieliśmy zorganizować galę w Teatrze Wielkim, na co pani dyrektor się nie zgodziła. Ostatecznie jubileusz odbył się w Teatrze Muzycznym, co było droższe, a za co musieliśmy zapłacić i my jako tancerze, i nasi widzowie
- relacjonuje Paulina Getler z ZPiT "Łódź".
Zdaniem zespołu, zwolnienie choreografki to odwet
Członkowie zespołu uważają, że zwolnienie Beaty Stelmach ma bezpośredni związek z zawiadomieniem, jakie ta złożyła do prokuratury w sprawie nieprawidłowości w swoim miejscu pracy. Wszczęte zostało śledztwo.
- Najprościej mówiąc, chodziło o mobbing
- wyjaśnia Paulina Getler.
W ocenie zespołu, w całej sprawie chodzi o zniszczenie grupy i jej wieloletniego dorobku.
"Niezrozumiałe bariery organizacyjne i finansowe"
- Źle postąpiono także przypadku garderobianej, która mimo przejścia na emeryturę nadal z oddaniem wykonuje swoje obowiązki. Choć jednoznacznie wyraziła chęć dalszej współpracy z zespołem, warunki, jakie zostały jej zaproponowane, są niewystarczające i nieproporcjonalne do rzeczywistych potrzeb. Pomysł zastąpienia jej osobą z innego zespołu folklorystycznego jest niepraktyczny i może poważnie zakłócić funkcjonowanie naszego zespołu
- mówi Paulina Getler.
Tancerze przytaczają też przykłady, jak twierdzą, ograniczania ich działalności.
- Takim był brak zgody na nasz udział w festiwalu w Chorwacji. Zabroniono nam też organizacji warsztatów tanecznych, które są kluczowe dla rozwoju młodych tancerzy. Mimo naszej gotowości i zaangażowania, napotykamy na powtarzające się, niezrozumiałe bariery organizacyjne i finansowe, które utrudniają nam realizację misji artystycznej.
Miejska Strefa Kultury wydała oświadczenie
W odpowiedzi Miejska Strefa Kultury wydała oświadczenie, pod którym podpisała się dyrektor Dorota Wodnicka.
- MSK wyraża ubolewanie, że doszło do rozwiązania umowy o pracę z choreografem. Pracodawca dokładał wszelkich starań w celu rozwiązania konfliktu toczącego się od kilkunastu miesięcy na drodze pokojowej, m.in. kilkukrotnie przeprowadzając rozmowy z pracownikiem, pouczając w sprawie popełnianych błędów, proponując mediacje pracownicze, które był gotów sfinansować, wskazując formalne ścieżki funkcjonujące w instytucji dotyczące dochodzenia praw pracowniczych.
W oświadczeniu czytamy również, że odmowa mediacji i brak chęci porozumienia nastąpiły ze strony pracownika i to one były podstawą do przekonania o braku możliwości kontynuowania współpracy.
"Twierdzenia, iż podjęte decyzje są działaniami odwetowymi, są nieprawdziwe"
Dyrektor Wodnicka zapewnia, że zmiana personalna nie zakłóci planów artystycznych zespołu.
- Na stanowisku pozostaje współzałożycielka i drugi choreograf zespołu, kierownik CKM - choreograf. Jeśli zajdzie taka potrzeba, MSK ogłosi konkurs na choreografa. 25 czerwca odbyło się spotkanie z członkami grupy, na którym poinformowano o podjętych decyzjach, jednocześnie podkreślając dobrą wolę i troskę o dalszy rozwój i chęć kontynuowania tradycji pod okiem wykwalifikowanej kadry.
Autorzy oświadczenia podkreślają ponadto, że twierdzenia, iż podjęte decyzje są działaniami odwetowymi, są nieprawdziwe.
Urząd Miasta Łodzi nie wtrąca się
O komentarz do tej sytuacji poprosiliśmy Urząd Miasta Łodzi.
- Priorytetem miasta jest to, by Zespół Pieśni i Tańca "Łódź" działał, rozwijał się i promował kulturę ludową, będąc miejscem twórczego rozwoju dla kolejnych pokoleń tancerzy. Miejska Strefa Kultury jest jednak samodzielną instytucją posiadającą osobowość prawną. Decyzje kadrowe, w tym rozwiązanie stosunku pracy, leżą wyłącznie w kompetencjach jej dyrektora i muszą być podejmowane zgodnie z obowiązującymi przepisami prawa pracy. Urząd Miasta Łodzi nie posiada uprawnień do ingerowania w tego typu decyzje, ani do ich oceniania. Ocena zgodności działań pracodawcy z ustawą o związkach zawodowych należy do właściwych instytucji, takich jak Państwowa Inspekcja Pracy czy sądy pracy
- mówi Jacek Tokarczyk z oddziału prasowego Biura Promocji UMŁ dodając, że magistrat nie ma kompetencji do oceny intencji dyrektora MSK przy podejmowaniu decyzji kadrowych.
Zespół zapowiada kolejne kroki w obronie zwolnionej choreografki.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.