Manifestanci szli bez przyłbic i maseczek. Marsz nadzorowała policja. Mundurowi reagowali na uczestników nie noszących maseczek. Policjanci wylegitymowali kilkadziesiąt osób, które nie zasłoniło ust i nosa. Proponowano im mandaty karne, jednak skorzystały one z prawa odmowy przyjęcia mandatów. Przeciwko tym osobom zostaną skierowane wnioski o ukaranie do sądu.
!reklama!
Protestujący domagają się "przywrócenia normalności". Jak mówią, obecne obostrzenia, to fałszywie zmanipulowana pandemia.
- "Mamy już dość kłamstw władz i mediów. Zamiast rzetelnych informacji otrzymujemy zmanipulowane dane. Od miesięcy straszy się nas i naszych bliskich epidemią, ciężką śmiertelną chorobą. Zamyka się nas w domach, nakazuje nosić maski, utrudnia dostęp do urzędów, kościołów, a przede wszystkim do lekarzy. Chorzy na inne schorzenia niż COVID spotykają się z ogromnymi trudnościami w dostępie do leczenia. Chorują i umierają, bo walka z tzw. pandemią jest ważniejsza od ich zdrowia i życia." - podkreślają antymaseczkowcy.
Na postulaty demonstrantów zareagował Adam Stępka, rzecznik prasowy pogotowia ratunkowego w Łodzi. Jak powiedział w rozmowie z TVP Łódź:
- Wszystkie te osoby pozostaje mi zaprosić na wolontariat do szpitala zakaźnego, czy do ambulansów systemu ratownictwa medycznego. Niech ludzie przekonają się na własne oczy, jak sytuacja wygląda i jak wyglądają chorzy, którzy duszą się z powodu infekcji wirusem - podkreśla ratownik.
Protesty organizowane były w ponad 50 miastach w całym kraju. W regionie łódzkim manifestowano również w Łowiczu oraz Radomsku.
Źródło: TVP Łódź, Radio Łódź
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.