Zniszczone auta vis-à-vis domu
Kilka dni temu wandale zdewastowali trzy samochody zaparkowane naprzeciw domu Doroty Kustosz - tej samej kobiety, której elewację zniszczyli wcześniej pseudokibice.
- W nocy z 26 na 27 października nieznani sprawcy zniszczyli trzy pojazdy. Straty oszacowano na 1, 10 i 15 tys. zł
- potwierdza Maksymilian Jasiak z Komendy Miejskiej Policji w Łodzi.
Pikanterii dodaje fakt, że policjanci zwrócili się do mieszkanki w zdewastowanego domu, z prośbą, by udostępniła nagrania z monitoringu.
Przypomnijmy: po niechlubnym ataku kiboli, radny Piotr Frątczak, pomógł właścicielce zamontować na budynku kamery. Część kosztów pokrył sponsor, część sfinansowała z własnych środków pani Dorota.
Jak mówi Maksymilian Jasiak, nie ma w tym nic dziwnego, bo policja często korzysta z nagrań z prywatnego monitoringu na budynkach czy z kamer w samochodach. Dzieje się tak w miejscach, których nie obejmuje miejski monitoring.
- Używamy wszelkich możliwych środków, żeby jak najszybciej ustalić sprawców przestępstwa czy też wykroczenia
- tłumaczy Jasiak.
To wciąż nie koniec problemów
Rodzina ze zdewastowanego domu mówi wprost: kamery pomagają, ale nie rozwiązują wszystkich problemów.
- My czujemy się teraz bezpieczniej, bo mamy podgląd na to, co się dzieje wokół naszej posesji. Nie mogę jednak powiedzieć, żeby cokolwiek zmieniło się na lepsze w okolicy. To nie jest tylko nasz kłopot. My staliśmy się tylko sztandarowym przykładem. Porysowane auta w miniony weekend? To nie był incydentalny przypadek. Takie sytuacje zdarzają się na osiedlu od minimum trzech lat
- mówi Dorota Kustosz z domu przy ul. Szpitalnej.
Na mapie aż 11 zgłoszeń
Mieszkańcy mówią, że mimo obietnic, nie słyszeli, żeby policja organizowała jakieś spotkania z mieszkańcami. Zdesperowani zaznaczają tylko kolejne punkty na Krajowej Mapie Zagrożeń Bezpieczeństwa. W tej chwili, w okolicy zaznaczonych jest takich punktów 11, z czego aż 8 dotyczy spożywania alkoholu, a 3 - aktów wandalizmu.Czy policja sprawdza te miejsca?
- Jesteśmy zobligowani do reagowania. Kiedy pojawia się kolejny punkt, musimy wysłać patrol. Problem w tym, że wiele zgłoszeń jest nieprecyzyjnych. Wiemy, że w którymś miejscu gromadzą się osoby pijące alkohol, ale nie wiemy kiedy. Czasem jedziemy i nikogo już tam nie ma
- tłumaczy oficer prasowy KMP w Łodzi.
Policja apeluje, by mieszkańcy zgłaszali jak najwięcej szczegółów, np. dni i godziny, w których regularnie gromadzą się chuligani.
Radny apeluje do prezydent Zdanowskiej
Czy jest szansa, że na Starym Widzewie coś się zmieni? Choć o problemach mieszkańców alarmowaliśmy kilku radnych, tylko Piotr Frątczak robi co może. Nie tylko pomógł pokrzywdzonym sfinansować monitoring, ale i szuka sponsorów, by wyremontować zdewastowana elewację. Znalazł już wykonawcę, ściany obrzucone olejem już zostały odtłuszczone.Mało tego. Radny właśnie złożył interpelację w sprawie wzmocnienia bezpieczeństwa i zainstalowania monitoringu miejskiego na osiedlu.
- W związku z licznymi zgłoszeniami mieszkańców dotyczącymi pogarszającego się poziomu bezpieczeństwa na terenie osiedla Stary Widzew, w szczególności w rejonie ulic: Józefa, Szpitalnej, Świętego Kazimierza oraz Niciarnianej, zwracam się z uprzejmą prośbą o rozważenie możliwości zainstalowania monitoringu miejskiego w tym obszarze
- pisze radny do prezydent Hanny Zdanowskiej.
Dodaje, że w ostatnich miesiącach na Starym Widzewie coraz częściej dochodzi tu do aktów wandalizmu: niszczenia elewacji, dewastacji elementów małej architektury, malowania wulgarnych graffiti czy uszkadzania samochodów.
- Tego rodzaju incydenty nie tylko obniżają poczucie bezpieczeństwa mieszkańców, ale także negatywnie wpływają na wizerunek i estetykę przestrzeni publicznej
- podkreśla Piotr Frątczak.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.