"Dzików jest coraz więcej. Chodzą, gdzie chcą"
- Dzików jest coraz więcej. Chodzą, gdzie chcą, nieważne, czy jest to zarośnięty skwer, czy chodnik. Dzieci i seniorzy boją się wychodzić z domu, szczególnie rano albo po zmroku
- mówi pan Maciej ze Złotna.
Złotno stało się popularnym osiedlem i powstaje tu dużo nowych domów, w związku z czym ludzi przybywa - ale dzików również. Skoro naturalnych siedlisk dla zwierząt jest coraz mniej, zaczęły one "wprowadzać się" na opuszczone działki. Tak stało się na przykład na terenie między ulicami Cyganka i Rowerową. Z informacji przekazanych przez mieszkańców wynika, że dzikom zdarza się gonić osoby przechodzące obok.
Idącej po leki seniorce drogę zastąpiło stadko dzików
- Starsze osoby mają utrudniony dostęp na przykład do przychodni czy apteki. Jedna z mieszkanek opowiadała mi, że wybrała się po leki, ale musiała zawrócić, bo drogę (szła ul. Jagodnica) zastąpiło jej stadko dzików. Inna z kolei mówiła o mężczyźnie, którego pewnego ranka zobaczyła siedzącego okrakiem na jej bramie: pan próbował w ten sposób uniknąć spotkania z dzikiem. Obecność tych zwierząt to zagrożenie także dla kierowców i pasażerów komunikacji miejskiej. Niebawem, w związku z planowanymi w tej części miasta remontami dróg, ruch samochodowy na Złotnie znacznie się zwiększy, a spotkanie auta z dużym dzikiem może źle skończyć się nie tylko dla zwierzęcia, ale również dla człowieka
- opisuje Jarosław Odziemczewski z zarządu Rady Osiedla Złotno.
Rada osiedla poprosiła o pomoc: "Chodzi o bezpieczeństwo ludzi"
Przewodniczący ROZ Janusz Zgit wystosował w tej sprawie pismo do łódzkich radnych. Opisał w nim sytuacje, do których dochodzi na Złotnie, i poprosił o interwencję, ponieważ mieszkańcy osiedla czują się coraz mniej bezpiecznie. Zareagował radny Marek Michalik, który podparł pismo interpelacją złożoną do prezydent Hanny Zdanowskiej.
- Problem dzików jest coraz bardziej dokuczliwy w różnych częściach naszego miasta. Zachęcam Panią Prezydent do bardziej intensywnych i skutecznych działań w tym względzie
- napisał radny.
"Wykonanie usług interwencyjnych, skutkujących redukcją i utylizacją zwierzyny"
Okazuje się, że miasto pod koniec kwietnia br. ogłosiło przetarg "na wykonanie usług interwencyjnych, skutkujących redukcją i utylizacją zwierzyny łownej", do którego nikt jednak nie stanął. Postępowanie ma być powtórzone.Na nasze pytanie, czy chodzi o odstrzał zwierząt, oddział prasowy Biura Promocji UMŁ nie odpowiedział jednoznacznie.
- Miasto nie prowadzi i nie planuje żadnych działań wymierzonych przeciwko zwierzętom - naszym celem jest wyłącznie przywrócenie równowagi pomiędzy ochroną przyrody a bezpieczeństwem mieszkańców. Redukcja zwierząt, jeśli będzie konieczna, może nastąpić dopiero po rozstrzygnięciu przetargu. Liczba zwierząt, której może ona dotyczyć, będzie ustalana na bieżąco.
Komentarze (0)