Jesteśmy tuż przed inauguracją XX-ej można powiedzieć jubileuszowej edycji Festiwalu Kolory Polski, a zanim przejdziemy do tegorocznej edycji – programu, chciałbym zapytać o to, jak postrzega Pan te dwadzieścia lat z perspektywy człowieka, który właściwie stworzył ten festiwal (…) to był chyba pański pomysł, prawda?
Taki rodzinny pomysł. Rzeczywiście dwadzieścia lat temu festiwal urodził się w moim rodzinnym mieście. Został wprowadzony do Filharmonii dzięki pomocy pana dyrektora Zbigniewa Lasockiego lata temu, natomiast rzeczywiście, ewidentnie XX lat pozwala użyć pojęcia jubileuszowy, uzasadnia to pojęcie. Gdybym miał mówić z perspektywy czasu, to przede wszystkim bym podkreślał to, że widzę ewidentną różnicę w tym, jak żyjemy w regionie, w jego wymiarze, w tym również, jak się myśli o Festiwalu. Kiedyś Filharmonia docierała do miejscowości, które zapraszały Filharmonię, bo robiliśmy świetny PR i pokazywaliśmy region pod kątem jego zasobów, uroku. Dziś, tak naprawdę, Filharmonia wróciła do swojej głównej roli, czyli – gramy koncerty i dlatego jesteśmy zapraszani.
Ale pamiętam te początki, pamiętam, kiedy Festiwal był jeszcze właściwie w powijakach. Były takie pierwsze próby, angażowanie, namawianie gmin, konkretnych, żeby się zgodziły, żeby przyjęły. Potem się okazało, po kilku latach, że włodarze samorządów lokalnych sami prosili o to, żebyście do nich przyjechali, prawda?
Tak, te zaproszenia zresztą są aktualne do dzisiaj. Nie chcę nazywać tego, że jest jakaś kolejka miejscowości, ale rzeczywiście włodarze bardzo pragną tego Festiwalu i współpracy z nami, dlatego, że Kolory Polski niosą z sobą bardzo dobre emocje, są rozpoznawalne, są czytelne, są sympatyczne, są symbolem wakacji, radości, ułatwionego kontaktu z Filharmonią, przekraczania granic. A poza tym, koncerty nie są takie tylko, które się kojarzą z salą koncertową filharmonii właśnie, tylko bardzo szeroka gama różnych propozycji. Do tego również wycieczki krajoznawcze, więc tego wszystkiego nauczyliśmy się przez 20 lat i te 20 lat rzeczywiście jest takim naszym źródłem ogromnej wiedzy i doświadczenia, również tego jak robić koncerty w naszym regionie. Znamy ten region, myślę, że wiemy jak do niego dotrzeć.
Jest co pokazać. Pamiętam takie ciekawe epizody, np. kiedy był pierwszy koncert w takim małym kościółku św. Idziego w Inowłodzu i właściwie nie było wiadomo, co zrobić z publiką, która tłumnie przyjechała, czy też na przykład takie eksperymenty, jak koncert jazzowy w Tumie pod Łęczycą, w Kolegiacie Tumskiej, romańskiej (Franciszek Walicki i Kaszebe). Fantastyczne doświadczenia. To były pewnego rodzaju eksperymenty, ale one się świetnie sprawdziły. Chyba uwieńczeniem tego, to było już za kadencji Dyrektora Sułka, Filharmonia, czyli de facto Pan, jako twórca tego Festiwalu, dostaliście prestiżową nagrodę – Turystyczny Produkt Roku.
Cała rozmowa znajduje się tutaj:
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.