[TYLKO DLA CZYTELNIKÓW 18+] Po odczytaniu przez prokuratora aktu oskarżenia (mężczyźnie postawiono dwa zarzuty: zabójstwa i znieważenia zwłok) 29-latek przyznał się do winy. Oznajmił, że nie będzie składał wyjaśnień. Sędzia Adam Karowicz postanowił zatem odczytać, co Bartosz K. mówił tuż po zatrzymaniu przez policję.
Nie pokłócili się, nie było między nimi konfliktu
Z zeznań mężczyzny wynikało, że wcześniej był bezdomny, ale ktoś przedstawił mu pana Andrzeja, u którego mógł zamieszkać. W noc sylwestrową nie pokłócili się, nie było między nimi żadnego konfliktu, pan Andrzej siedział i pił piwo. Nagle Bartosz K. go zaatakował.
"Doskoczyłem do niego i zacząłem go dusić"
- Nie wiem, co we mnie wstąpiło. Doskoczyłem do niego i zacząłem go dusić. Później złapałem nóż i rozciąłem mu klatkę piersiową, następnie kilka razem uderzyłemgo nożem w gardło. Próbowałem też wbić nóż w głowę, ale nie dało rady, więc uderzyłem go kilka razy butelką. Najpierw pan Andrzej krzyczał, co ja robię, a potem już nic nie mówił
- opisy zadanych obrażeń zawarte w protokole z przesłuchania są drastyczne.
29-latek skakał ofierze po klatce piersiowej
29-latek skakał ofierze po klatce piersiowej, "aż coś się tam połamało". Później wbił mu nóż w nos i przekręcił. W protokole zapisano, że oskarżony chciał wyjąć zabitemu mężczyźnie serce i wątrobę, usmażyć je i zjeść, "bo jeszcze nie jadł ludzkiego mięsa". Nie mógł jednak znaleźć serca. Wyciął mu fragment jelita, który zabrał ze sobą i wyrzucił później do studzienki kanalizacyjnej. Do gardła wlał wosk z palących się świec. Na koniec oblał ciało łatwopalną cieczą i podpalił, po czym uciekł z mieszkania.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.