reklama
reklama

Krzysztof Rutkowski przed sądem. "Nie mówiłem, że jestem detektywem" [ZDJĘCIA]

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

Krzysztof Rutkowski przed sądem. "Nie mówiłem, że jestem detektywem" [ZDJĘCIA] - Zdjęcie główne
Zobacz
galerię
9
zdjęć

reklama
Udostępnij na:
Facebook
Wiadomości Łódź Ponieważ główny świadek nie stawia się w sądzie i z powodów zdrowotnych nie będzie mógł się stawiać przez najbliższych 12 miesięcy, sędzia Michał Racięcki odroczył do 11 grudnia proces Krzysztofa Rutkowskiego, znanego w Łodzi i nie tylko właściciela biura detektywistycznego. Prokurator postawił mu zarzut prowadzenia działalności detektywistycznej bez wymaganej licencji. Grozi za to do 2 lat więzienia. Celebryta nie przyznaje się do winy i uważa całą historię za kuriozalną (zgodził się na publikację imienia i nazwiska oraz wizerunku).
reklama

Chodzi o sprawę kobiety, która podawała się za sędzię, zastraszała ludzi i wyłudzała od nich pieniądze. Wszystko odbyło się w 2019 roku. Pomogłem policji ją zatrzymać, a zamiast podziękowania dostałem zarzut

- mówił Krzysztof Rutkowski.

Akt oskarżenia wpłynął w 2020 roku

Akt oskarżenia przeciwko Rutkowskiemu wpłynął do sądu w 2020 roku. Powodem postawienia zarzutów było to, że zdaniem śledczych jechał za wspomnianą oszustką samochodem i ją śledził, co może robić tylko licencjonowany detektyw.

Byłem tylko pasażerem samochodu, w którym jechała też moja żona, która ma licencję detektywistyczną, oraz pracownik również ze stosownymi uprawnieniami. Cały czas przez telefon informowałem policję, co się dzieje. Gdyby oszustkę pomógł zatrzymać jakiś Kowalski, policjanci by mu dziękowali, a że nazywam się Rutkowski, to mam teraz kłopoty

- relacjonował oskarżony.

Sędzia odczytał protokoły z przesłuchań świadka

Podczas środowego (25 października) terminu sędzia odczytał protokoły z dwóch przesłuchań świadka. Kobieta zeznała, że była ścigana przez dwa samochody, z których jeden zajeżdżał jej drogę. Wysiadł z niego Rutkowski, który miał przedstawić się jako detektyw. Towarzyszący mu ludzie, według niej, nie chcieli podać swoich nazwisk. Wystraszona, wezwała policję i pogotowie, a Rutkowski miał ją szarpać i utrudniać jej dotarcie do karetki, krzyczał też, że udaje. Podała też, że przyjmuje leki m.in. na astmę, cukrzycę i nadciśnienie.

"Nigdy nie zbliżyłem się do tej pani na odległość mniejszą niż metr"

Po odczytaniu protokołów Krzysztof Rutkowski poprosił sąd o możliwość złożenia wyjaśnień.

Nigdy nie zbliżyłem się do tej pani na odległość mniejszą niż metr. Nikogo nie szarpałem. Nie mówiłem też, że jestem detektywem. Na potwierdzenie moich słów mam filmy z tej akcji. Uważam, że ta pani ze względu na swoją historię nie jest wiarygodnym świadkiem

- powiedział Rutkowski.

11 grudnia zaplanowano wystąpienia końcowe oskarżenia i obrony.

reklama
WRÓĆ DO ARTYKUŁU
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

Lubisz newsy na naszym portalu? Załóż bezpłatne konto, aby czytać ekskluzywne materiały z Łodzi i okolic.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama