Ksiądz Michał sam poinformował, że Bracia Bonifratrzy rozwiązali z nim umowę o pracę. Duchowny był tam kapelanem od 1 listopada 2023 roku.
To koniec. Szpital Zakonu Bonifratrów wręczył księdzu Michałowi Misiakowi rozwiązanie umowy
– Moja praca polega na towarzyszeniu ludziom, którym jest ciężko w chorobie. Chodzę po szpitalnych salach, od łóżka do łóżka, wysłuchuję, żartuję, modlę się – mówi w rozmowie z nami. – Czasem obejrzę mecz z pacjentem, a po meczu poprosi on o spowiedź. Uczestniczę w cierpliwym zbliżaniu się Boga do człowieka - opowiadał.
Wydawało się, że jest to odpowiednia osoba na odpowiednim miejscu. Pacjenci doceniali jego działania i lubili towarzystwo księdza. Niektórzy chcieli z nim rozmawiać, inni po prostu zagrać w szachy. Osoby, które były pacjentami tego szpitala, przyznają, że był on osobą, przy której można było śmiało powiedzieć o swoich obawach, czy też poglądach. Nie trzeba było nic udawać, bo duchowny nikogo nie oceniał, prawie z każdym potrafił znaleźć wspólny język.
Mimo to Bracia Bonifratrzy postanowili rozwiązać z nim umowę.
- Bogu dziękuję za setki cudownych, nadprzyrodzonych i przełomowych spotkań ze wspaniałymi Pacjentami. Będę pamiętał o Was i z serca Wam błogosławię - napisał w mediach społecznościowych.
Udało nam się dowiedzieć, że jego wypowiedzenie podpisał zastępca dyrektora szpitala w Łodzi - Robert Kacprzak. Chcieliśmy go zapytać, o powód, jednak zostaliśmy poproszeni o kontakt dopiero w piątek. Jeżeli uda nam się dowiedzieć, co było powodem, na pewno Państwa o tym poinformujemy.
Zapytaliśmy również brata Franciszka Salezego Chmiela, prowincjała kurii Bonifratrów, czy wiedział o zwolnieniu księdza i czy docierały do niego informacje, które mogły spowodować, że zakończono współprace z ks. Michałem? Czekamy na odpowiedź.
Post o zwolnieniu księdza wywołał na jego profilu w mediach społecznościowych lawinę komentarzy.
Wypowiedział się m.in Adam Miller, lekarz, związany z placówką. "Byłeś pierwszym księdzem, który udowodnił, że kapelan może być nie tylko "rozdawaczem komunii", ale prawdziwym Duszpasterzem, dbającym nie tylko o pacjentów, ale i personel szpitala. Byłeś kapelanem, którego zazdrościli nam pacjenci innych szpitali. Stworzyłeś Wspólnotę, która jest istotą Kościoła, ale jednocześnie stała się solą w oku ludzi, którzy pod płaszczykiem instytucji kościelnej ubijają ciemne interesy – stwierdził. Dodał, że "to czarny dzień w historii szpitala, a przede wszystkim wielka strata dla pacjentów. A przecież to dla nich każdego dnia wykonujemy swoją misję, służąc chorym niezależnie od zawodu i stanowiska".
- Ja jestem od tego, by służyć, nie by sobie wybrać miejsca służby - usłyszeliśmy od ks. Michała Misiaka.
Kolęda w agencji towarzyskiej, przyjęcie chrztu protestanckiego, wyjazd na Ukrainę - o księdzu Michale nieraz było głośno
Ksiądz Michał Misiak to znana postać w Łodzi. To właśnie on poszedł na kolędę do agencji towarzyskiej, organizował bezalkoholowe dyskoteki i spowiedź połączoną ze spacerami i to on modlitwą walczył z tymi, którzy sprzedawali dopalacze. Jednak naprawdę głośno zrobiło się o nim, kiedy Kościół katolicki nałożył na niego ekskomunikę za przyjęcie chrztu protestanckiego podczas pobytu w Izraelu. Wcześniej deklarował też, że chciałby założyć rodzinę, mieć żonę oraz dzieci. Dostał wtedy wybór – albo życie w kapłaństwie, albo przeniesienie do stanu świeckiego.W 2020 roku wyjechał do Tanzanii, gdzie zajął się działalnością charytatywną. Po powrocie do kraju, w 2022 roku, pomagał uchodźcom z Ukrainy, przebywającym w Centrum Humanitarnym w Nadarzynie, z kolei 10 kwietnia ubiegłego roku, za pośrednictwem fundacji "Jestem, by służyć", przekazał wieści o wyjeździe do okupowanej Ukrainy.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.