Do gazety zgłosiła się jedna z czytelniczek, która otrzymała od ZUS-u ważną korespondencję, nadaną nie listem poleconym, a zwykłym. Okazuje się, że to nie był jednostkowy przypadek. – Prowadzę sprawy z zakresu ubezpieczeń społecznych i z moich obserwacji wynika, że ZUS wiele decyzji wysyła do świadczeniobiorców listami niepoleconymi. Są to m.in. decyzje dotyczące wysokości przyznanej emerytury lub odmowy przyznania emerytury pomostowej – zauważa adwokat Paweł Matyja na łamach "DGP".
Dziennik przypomina, że osoba ubezpieczona od chwili doręczenia pisma ma 30-dniowy termin na złożenie odwołania od decyzji Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. W praktyce korespondencja bywa np. wtykana w płot ogrodzenia, przemoczona deszczem i zniszczona tak, że nie daje się odczytać.
Rzecznik ZUS, Wojciech Andrusiewicz, uspokaja, że w przypadku ewentualnego przekroczenia 30-dniowego terminu odwołania przez klienta, to po stronie ZUS stoi odpowiedzialność udowodnienia dostarczenia listu. – Regulacja ta nie wywołuje negatywnych konsekwencji dla strony. Ciężar udowodnienia, że odwołujący się przekroczył miesięczny termin do zaskarżenia decyzji, spoczywa bowiem na organie rentowym – tłumaczy na łamach „DGP”.
Kwestia terminu odwoławczego to jeden problem. Inna sprawa, że korespondecja z Zakładu Ubezpieczeń Społecznych zawiera zazwyczaj dane o charakterze poufnym, które z całą pewnością nie powinny trafiać w ręce osób trzecich. Koperta wrzucona wprost do skrzynki adresata to w tej sytuacji najlepsze, co może się przytrafić klientowi. Gorzej, jeśli list wetknięty w płot porwie wiatr albo pies sąsiada.
Źródło: Dziennik Gazeta Prawna / Bankier.pl
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.