Wojtek jest marynarzem. Podróże w najodleglejsze zakątki świata to była jego codzienność. Pływanie na pokładzie statku towarowego zawsze było jego marzeniem. Dzięki ciężkiej pracy i wielkiej pasji udało mu się to marzenie zrealizować.
!reklama!
Po ostatnim zakończonym rejsie i powrocie do domu, Wojtek wybrał się turystycznie do Chin. Kilka dni przed tym, kiedy wybuchła pandemia. Szalejący koronawirus na zawsze zmienił rzeczywistość, jaką znał on i jego rodzina. Granice zostały zamknięte. Wojtek nie mógł wrócić do domu.
Mimo trudnej sytuacji Wojtek wielokrotnie podejmował próby powrotu do Polski. Codziennie rozmawiał z liniami lotniczymi, rezerwował kolejne bilety, które za każdym razem w ostatniej chwili były anulowane. Zgłosił się do rządowego programu Lot do Domu, jednak nie było możliwości zrealizowania jego powrotu z Chin do Polski. W końcu, po wielu próbach, udało się. Na 23 czerwca zaplanowana była wyczekana podróż powrotna, miał lecieć z Chin do Berlina.
Jednak 15 czerwca, tydzień przed planowanym powrotem doszło do tragicznych zdarzeń. W nocy rodzina otrzymała informację, że Wojtek trafił do szpitala z powodu nagłego, przeszywającego bólu. Przeprowadzone badania wykazały ostre zapalenie wewnętrznych narządów oraz stan zagrażający życiu. Obecnie w każdej chwili może dojść do załamania stanu Wojtka.
Rodzina jest bezsilna. Nie może do niego polecieć i nim się zaopiekować. Jego stan uniemożliwia powrót do Polski. Kontakt z lekarzami, monitorowanie i koordynowanie leczenia na odległość to dramat. Mało kto mówi tam po angielsku, przez telefon ciężko uzyskać jakąkolwiek informację. Wojtek jest w bardzo ciężkim stanie, leży na OIOM-ie. Każdy dzień pobytu w szpitalu i czynności podejmowane przez lekarzy, generują olbrzymie koszty.
Ubezpieczyciel odmawia nam pomocy. A rodzina już teraz musi zapłacić szpitalowi. Niestety nie ma takich pieniędzy.
Dzienny koszt leczenia i hospitalizacji Wojtka waha się między 10 a 15 tysięcy złotych, taka jest stawka dla każdego obcokrajowca. Nie wiadomo jak długo Wojtek będzie musiał pozostać w szpitalu i kiedy będzie możliwy powrót do kraju. Rachunek rośnie w przerażającym tempie.
Marek, tata Wojtka:
„Gdyby nie pandemia… Gdyby kilka dni więcej... Gdyby... Tysiące niewiadomych i nieszczęśliwych zbiegów okoliczności, które doprowadziły do jednego – tego, że moje dziecko jest w szpitalu tysiące kilometrów od domu, gdzie trwa dramatyczna walka o jego życie. Jesteśmy pod ścianą, dlatego prosimy o pomoc, o ratunek. Każda złotówka ma ogromne znaczenie. Trwa walka na śmierć i życie. Proszę, nie bądź obojętny. Pomóż uratować życie Wojtka"
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.