Wojska Polskiego 136/138. Do niedawna tutaj funkcjonował tu Carrefour, wcześniej delikatesy. Sklep jednak zamknięto. Klientów wita biała karteczka na drzwiach z informacją, że lokal zlikwidowano.
"Delki" na Wojska Polskiego zamknięte
Zdjęciami podzielił się pan Maciej na grupie Bałuty Mieszkańcy.
"Kolejny sklep, który pamiętam od dziecka - zamknięty"
– napisał.
Informacja poruszyła mieszkańców. Niektórym wzięło się na wspominki o tzw. "delkach"
"Kiedyś otwarte nawet w niedzielę. Po mszy były kolejki"
– skomentowała pani Izabela.
Inni przypominają, że dawniej pachniało tu kawą, cytrusami, czekoladą.
"Dosłownie pachniało czystością, super towarem, po prostu tu był luksus"
– zauważyła pani Bogumiła.
Pani Monika stwierdziła, że upadek delikatesów to konsekwencja konkurencji, dyskontów i hipermarketów, które są w okolicy.
"Tej wielkości sklep spożywczy bez choćby niewielkiego parkingu nie ma jak przetrwać"
- napisał pan Michał.
Inni z kolei zauważają, że w ostatnim czasie, gdy sklep jeszcze był czynny, oferował coraz mniejszy asortyment i nie szedł z duchem czasu.
"W latach 70., 80., 90. to był najlepszy sklep w okolicy
– stwierdził ktoś inny.
Okazuje się, że w sąsiedztwie znajdowała się księgarnia, ona również nie przetrwała. Bałuciarze już zastanawiają się, co powstanie w tym miejscu: Żabka, a może sklep z używaną odzieżą?
"W to miejsce przydałoby się jakieś Hebe albo Rossman"
– uważa pan Arkadiusz.
"Powinni tam zrobić Biedronkę Lidl lub Netto"
– to propozycja pani Doroty.
Lokalne biznesy nie mają łatwo
Jak udało nam się ustalić, sklep do końca czerwca prowadził lokalny przedsiębiorca, na zasadzie franczyzy. Co się stało, że upadł? Okoliczni mieszkańcy i przedsiębiorcy twierdzą, że koszty utrzymania i podwyżka czynszu.
– Robiłam tu zakupy, było blisko, wszystko pod ręką. Mam nadzieję, że szybko tu coś powstanie. Teraz muszę chodzić na zakupy dalej, do sklepu na Boya-Żeleńskiego.
– mówi pani Jadwiga, którą spotkaliśmy na miejscu.
Elżbieta Skowron obok prowadzi zakład fryzjerski.
– Na osiedlu mieszka wielu seniorów. Zamknięcie sklepu uderza w dużej mierze w nich. Wiadomo, wyjście do sklepu to dla seniora też okazja do porozmawiania z sąsiadami
– mówi i dodaje, że przedsiębiorcy z Wojska Polskiego nie mają łatwo, by przetrwać remont, który niedawno się skończył, musieli imać się dodatkowych zajęć po godzinach.
Podobne doświadczenia ma Mateusz Al Najar, społecznik i właściciel "Gorącej Kiełbasiarni".
– Przetrwałem dzięki temu, że miałem oszczędności. Widzę różnicę w swoich dochodach teraz, gdy remont się zakończył. Moim zdaniem miasto traci na przedłużających się remontach, chodzi nie tylko o niedogodności dla mieszkańców. Samorząd traci na podatku dochodowym, zyskach z najmu. Tak się dzieje, gdy upadają lokalne biznesy, a po remontach te lokale jeszcze przez długi czas stoją puste. Tak jest np. na Kilińskiego, gdzie po remoncie biznesy jeszcze do tej pory się nie odrodziły
– uważa społecznik.
Przypomnijmy, że przedsiębiorcy wynajmujący lokale od miasta wzdłuż remontowanych dróg mogli liczyć na tymczasowe ulgi. Chodziło m.in. o biznesy z ulic Legionów, Wojska Polskiego czy placu Wolności.
– Zdecydowałam, że miasto przynajmniej częściowo zrekompensuje łodzianom uciążliwości powodowane przez inwestycje. Przedsiębiorcy z ulicy Legionów, ale też Cmentarnej, placu Wolności i Wojska Polskiego, którzy wynajmują gminne lokale dostaną 99-procentowy upust w czynszu, maksymalny, jaki może dać samorząd. Przez najbliższe 3 miesiące będą płacić tylko procent czynszu
– mówiła w styczniu tego roku Hanna Zdanowska, prezydent Łodzi.
Nie rozwiązało to jednak problemów tych, którzy prowadzą działalność w lokalach należących do spółdzielni mieszkaniowych czy właścicieli prywatnych.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.