Wybudowana została już w 1835 roku z inicjatywy Gottlieba Beera. Dzięki jego budowlanej "samowolce" w środku powstało więcej izdeb dla tkaczy: trzy na parterze, cztery na piętrze i dwa na poddaszu.
Pierwsza kamienica w Łodzi powstała niemal dwa wieku temu
Kamienica przy ul. Piotrkowskiej 243 ma za sobą długą historię. Minęły prawie dwa wieki od jej powstania, gruntownego remontu doczekała się dopiero w 2013 roku. Nigdy wcześniej nie była odnawiana, dlatego wymagała szczególnej uwagi, zwłaszcza, że wpisana została w rejestr zabytków.
Stan najstarszego piętrowego budynku w Łodzi 21.05.2005 r. / autor: Wiesław Kaczmarek, źródło: miastograf.pl
Wcześniej mieściły się tam kolejno: rządowa szkoła elementarna ewangelicko-katolicka (od 1850 r.), Łódzkie Męskie Towarzystwo Śpiewacze (od 1910 r.), po II wojnie światowej działał tam też Teatr Muzyczny Lutnia, następnie kino, a w latach 90. przez krótki czas także Filharmonia Łódzka. W kolejnych latach części najstarszej zajmował bar "Pod Lutnią", salon fryzjerski, zegarmistrz i pracownia witraży.
W 2007 roku doszło do tragedii tego budynku — wzniecił się pożar, który strawił dach i część konstrukcji. Mieszkańcy frontowej części budynku musieli się wyprowadzić. Budynek niszczał aż do momentu, kiedy wpisano go w rejestr zabytków w 2012 roku. Niedługo potem zdecydowano się na gruntowny remont.
Najstarsza łódzka kamienica przy Piotrkowskiej 243 po latach
Remont kamienicy rozpoczął się w 2013 roku w ramach projektu Mia100 Kamienic. Budynek w tej formie, jaką widzimy ją teraz, oddany został mieszkańcom cztery lata później. Rewitalizacja Piotrkowskiej 243 kosztowała około 10 milionów złotych.
W wyremontowanym budynku znalazło się 16 lokali zajętych przez mieszkańców. Nie wszystko jednak zachowało się w idealnym stanie.
— Jak widać, na dole budynku są wyłamania, może od wilgoci, a szkoda, bo sama rewitalizacja bardzo mi się podoba i pewnie szczególnie przypada do gustu tym, którzy tu mieszkają. Niestety, parę dni temu ktoś wybił szybę w mieszczącym się tutaj salonie fryzjerskim dla mężczyzn. Kto to mógł zrobić — nie wiem, może jakiś łysy pan z zazdrości
— mówi nam pani Anna, która mieszka w pobliskim bloku.
Faktycznie — z zewnątrz, kiedy się patrzy bardziej z oddali, robi ogromne wrażenie. Kiedy jednak podejdzemy bliżej i przypatrzymy się poszczególnym stronom kamienicy, to zauważymy m.in. niecenzuralny, kibicowski napis na jej bocznej ścianie. Mieszkanka zwróciła również uwagę na uszkodzoną dolną część budynku.
Komentarze (0)