Do zdarzenia miało dojść w jeden z październikowych weekendów. Poinformował o nim łodzianin, Pan Michał, który skontaktował się z łódzkim oddziałem Gazety Wyborczej.
"Znajoma z Warszawy, która odwiedziła mnie w jeden z październikowych weekendów, musiała przedłużyć swój pobyt w Łodzi aż do poniedziałku. Jej bagaż został zablokowany w skrytce na Dworcu Fabrycznym. Szafki nie dało się otworzyć z powodu usterki mechanizmu, a serwisant był w weekend nieosiągalny" – cytuje fragment korespondencji Gazeta Wyborcza.
Kobieta przyjechała do Łodzi w piątek i tego samego dnia, po spotkaniu z łodzianinem miała ruszyć w dalszą podróż do trójmiasta. Gdy po kilku godzinach udała się na dworzec i próbowała otworzyć szafkę z bagażem, kluczyk zablokował się w zamku. Wyciągnięcie bagażu okazało się niemożliwe. Podróżna wraz z asystującym jej panem Michałem zadzwonili pod wskazany numer serwisowy. Okazało się jednak, że nikt go nie odbiera. Nie było nawet możliwości nagrania wiadomości, bo skrzynka była pełna.
Kobieta nie mogła też otrzymać pomocy na największym łódzkim dworcu. Punkt informacyjny był już zamknięty (po godz. 18) a ochrona dworca nie posiadała kluczyka awaryjnego. Zdesperowana podróżna próbowała szukać pomocy w Centrum Zarządzania Kryzysowego oraz na infolinii PKP – bezskutecznie. Postanowiła więc poprosić o pomoc ślusarzy, problem w tym, że nikt z PKP nie udzielił zgody na ich interwencję, a bez niej nie chcieli oni podjąć się pracy.
Walizkę ostatecznie udało się odzyskać w poniedziałek, czyli po dwóch dniach. Kobieta musiała odwołać wszystkie zaplanowane na weekend spotkania i pozostać w Łodzi.
Czytaj też: Gdzie zrobimy "siusiu" poza domem? Podajemy miejsca w Łodzi, z których nikt nas nie przegoni
PKP: to wina serwisu
Dziennikarze GW postanowili poprosić o komentarz przedstawicieli PKP Polskich Linii Kolejowych, które od 2019 pełnią nadzór nad dworcem Łódź Fabryczna. Ci jako winowajcę sytuacji wskazały serwisanta.
– Winnym zaistniałej sytuacji był serwisant urządzenia. Po incydencie współpraca z serwisantem została zakończona – wyjaśnił w rozmowie z GW Rafał Wilgusiak z zespołu prasowego PKP PLK.
Służby prasowe PKP nie odniosły się jednak w żaden sposób do braku procedur awaryjnych, którymi można by się wesprzeć w takich przypadkach. Przedstawiciele PKP po konsultacji z operatorem skrytek bagażowych zapowiedzieli, po wydarzeniu pomoc serwisu będzie dostępna całodobowo.
Co o sprawie myślą łodzianie?
Post opisujący wydarzenie na swoim profilu społecznościowym umieścił miejski radny Mateusz Walasek. Postanowiliśmy go poprosić o komentarz w sprawie:
- To, co kolej robi z tym dworcem (…) umyka wszelkiej logice. Można mnożyć sytuacje, np. brak wynajmu lokali, przeciekający dach. Teraz dochodzą jeszcze niedziałające prawidłowo schowki. Dworzec potrzebuje, by ktoś się nim naprawdę zajął – stwierdził radny Mateusz Walasek.
Podobnym tonie wypowiada się wiceprzewodniczący Rady Miasta w Łodzi, Bartosz Domaszewicz, którego również poprosiliśmy o komentarz.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.