Niedługo minie miesiąc od zawieszenia kursowania linii PKS Łódź do Uniejowa oraz Konina. Do 1 lipca codziennie na tych trasach odbywały się dwa kursy w relacji: do i z powrotem. Spółka nie podała powodów zawieszenia. W tej chwili przed pasażerami jeszcze 9 tygodni bez możliwości korzystania na tych trasach z przewozu PKS Łódź. Co prawda, połączenia mają być wznowione wraz z początkiem października, jednak trzymiesięczna przerwa z pewnością da się we znaki pasażerom.
Co gorsza, na wniosek gminy Rzgów znacząco ograniczono liczbę obsługiwanych przez PKS Łódź połączeń siedziby tej gminy z okolicznymi miejscowościami. Do końca sierpnia zawieszeniu ulega łącznie 17 kursów.
Równia pochyła
Obchodzące w tym roku 20-lecie istnienia Przedsiębiorstwo Komunikacji Samochodowej w Łodzi od kilku już lat przeżywa ciężkie chwile. Systematycznie maleje liczba połączeń oferowanych przez łódzkiego przewoźnika. Jeden z dwóch należących do PKS dworców w Łodzi, Dworzec Północny w praktyce nie funkcjonuje. Liczba kursów została tam w ostatnich latach drastycznie zmniejszona. Drugi dworzec, Łódź Kaliska również redukuje połączenia. Z oferty przewoźnika zniknęły popularne kursy do Zakopanego czy Krynicy - Zdroju.Redukcja dotyka też coraz częściej linii regionalnych. W ciągu ostatnich kilkudziesięciu miesięcy PKS Łódź przestał kursować m.in. do Brzezin, Tuszyna czy Lutomierska, tym samym tracąc status przewoźnika lokalnego i regionalnego. Dziurę komunikacyjną starają się zapełnić MPK Łódź oraz operatorzy prywatni, ale ich oferta nie jest w stanie sprostać zapotrzebowaniu tak dużej aglomeracji jak łódzka.
W tej chwili PKS Łódź oferuje przewozy na 2 trasach lokalnych, 4 regionalnych (po odwieszeniu kursów do Konina i Uniejowa będzie ich 6) oraz 3 dalekobieżnych. Spółka nie planuje co prawda kolejnych redukcji, ale także nie przewiduje w przyszłości otwarcia nowych kierunków.
Niestety sytuacja przedsiębiorstwa nie rysuje się w jasnych barwach. Wciąż spadająca rentowność, brak inwestycji w nowy tabor i cięcia w kolejnych siatkach połączeń każą patrzeć w przyszłość z niepokojem. Optymizmu nie przynosi nawet fakt, że PKS Łódź świadczy nie tylko usługi stricte transportowe, ale także związane z m.in. diagnozowaniem i naprawą aut oraz detaliczna sprzedażą paliw. Czy jest możliwe, że już niedługo łódzki przewoźnik w całości zrezygnuje ze świadczenia usług przewozu osób? I czy regionowi łódzkiemu grozi wykluczenie komunikacyjne?
NIe jest to wykluczone, tym bardziej że coraz szersza oferta usług transportowych płynie ze strony zagranicznych przedsiębiorstw, które powoli kolonizują polski rynek przewozów średnio- i długodystansowych.
Wykluczenie komunikacyjne
Naturalnie należy pamiętać, że fala likwidacji połączeń jest zauważalna we wszystkich spółkach powstałych po przekształceniu państwowego PKS-u. Małe miejscowości tracą połączenie z siedzibą gminy czy województwa, znacznie utrudniając życie mieszkańców. Jak szacują eksperci, prawie 14 mln Polaków żyje na obszarach, gdzie nie funkcjonuje transport publiczny. Oznacza to, że ponad 1/3 mieszkańców Polski musi radzić sobie na własną rękę, jeśli chce dostać się do pobliskiej miejscowości czy załatwić sprawę w urzędzie. Oczywiście ogromna większość z nich kupuje samochody i tak staje się niezależna mobilnie. Ale nie wszystkich stać na takie rozwiązanie.Nie brakuje też głosów, choć są one w mniejszości, że wzrastająca liczba samochodów w Polsce to właśnie efekt braku dostępności dobrze funkcjonującego transportu publicznego.
Na początku lutego tego roku, podczas konwencji Prawa i Sprawiedliwości, zapowiedziano rozpoczęcie przywracania zamkniętych połączeń lokalnych i regionalnych. W lipcu weszła w życie ustawa, która ma zrealizować tę obietnicę. W tym roku z budżetu zostanie przeznaczonych na ten cel 300 mln, a w przyszłym - 800 mln złotych.
Czy działania rządu rzeczywiście przyczynią się do odbudowy siatki połączeń lokalnych komunikacji autobusowej? Pojawiają się głosy o możliwych próbach wyłudzania środków publicznych, poprzez tworzenie fikcyjnych połączeń komunikacyjnych, obecnych tylko na papierze. Problemem może być także to, że pieniądze popłyną do i tak dobrze funkcjonujących przedsiębiorstw, które po prostu zwiększą liczbę kursów o kilka lub kilkanaście w skali miesiąca. Lub otworzą jeden nowy kurs, za to na najpopularniejszej trasie. Ewentualne straty poniesione na nierentownej linii będą z nawiązką zrekompensowane przez rządowe dopłaty.
Rozwiązaniem jest przekazanie środków do budżetów samorządowych i umożliwienie dysponowania nimi przez lokalne władze. Taki mechanizm wprowadza ustawa. Warunkiem otrzymania dopłaty jest pokrycie przez samorząd co najmniej 30 proc. kwoty deficytu danej linii autobusowej z własnych środków. Czy Łódź jest gotowa na to nowe zadanie? I czy będzie chciała i finansowo mogła rozpocząć odbudowywanie połączeń zamkniętych przez PKS Łódź?
Źródło: Transport Publiczny / Money.pl
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.