reklama
reklama

Potrzebny samochód terenowy dla Fundacji Gajusz. Cierpiące dzieci mieszkają w odległych od Łodzi wsiach

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: Canva

Potrzebny samochód terenowy dla Fundacji Gajusz. Cierpiące dzieci mieszkają w odległych od Łodzi wsiach - Zdjęcie główne

Fundacja Gajusz z Łodzi potrzebuje samochodu terenowego z napędem 4x4 | foto Canva

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości Łódź 100 tysięcy złotych potrzeba na samochód terenowy dla Fundacji Gajusz. Póki co udało się zebrać niecałe 11 tys. zł. Akcję wsparło ponad 130 osób. Terenówka ułatwi dojazd do ciężko chorych dzieci, które mieszkają poza Łodzią, na wsiach, do których dojazd jest bardzo utrudniony. Pomożesz?
reklama

Gajuszowa ekipa z Łodzi potrzebuje auta terenowego

"Zuzia ma przerzuty nawet w mięśniach oczu i najbardziej na świecie boi się bólu. Zosia nie mówi i oddycha przez rurkę tracheostomijną, a ssak przez całą dobę „osusza” ją z flegmy. Klaudia choruje na porażenie mózgowe, jest karmiona przez PEG-a, a ekstremalna skolioza zgniata jej płuca. Wszystkie trzy są pacjentkami naszego hospicjum domowego. I wszystkie mieszkają w odległych od Łodzi wsiach" - czytamy na stronie zbiórki.

Dojazd do małych pacjentów jest utrudniony, pola, lasy, błoto, śnieg, lód. Tymczasem jak podkreślają pracownicy fundacji, rodziny podopiecznych muszą być pewne, że pomoc dojedzie na czas. Jedynym rozwiązaniem jest auto z napędem na cztery koła.

Trzynastoletnia Zuzia znajduje się pod opieką hospicjum domowego Fundacji Gajusz. Dwa razy w tygodniu pojawia się u niej pielęgniarka. Poza tym przyjeżdżają lekarz, pracownik socjalny, psycholog. To w sumie kilkanaście wizyt w miesiącu i około 3 tys. kilometrów. Wizyty są niezbędne, by ulżyć dziewczynce w cierpieniu. Nastolatka ma złośliwego raka, który dał o sobie znać na początku pandemii.

"Ale nie było nikogo, kto mógłby je dostrzec. Zamknięte przychodnie i teleporady sprawiły, że do onkologa Zuzia trafiła o wiele za późno. Na wyleczenie nie było już żadnych szans. Teraz ma przerzuty nawet w mięśniach poruszających oczami" - informuje Fundacja Gajusz.

Wsparcia potrzebuje też 12-letnia Zosia, od urodzenia cierpi na dziecięce porażenie mózgowe. Również mieszka poza Łodzią. 

"Dojazd do jej domu w okolicach Kiełczygłowa to prawdziwe wyzwanie. Gdy kończy się asfalt, zostaje już tylko droga przez las i pola. Jedyne światło rzuca księżyc podczas pełni. W pozostałe dni panują całkowite ciemności. Wiosną i jesienią drogę pokrywa błoto i tworzą się wertepy. Zimą jest tak ślisko, że samochód tańczy na śniegu i lodzie, by nie wpaść do rowu" - czytamy dalej na stronie zbiórki.

Oprócz Zuzi i Zosi hospicjum domowe pomaga 30 pacjentom w ciągu miesiąca. Zdarza się, że dla specjalistów jeden dyżur to 600 kilometrów. Dzieci mieszkają bowiem w odległych miejscowościach województwa łódzkiego. 

Obecnie Fundacja Gajusz dysponuje 11 samochodami osobowymi, ale żaden nie radzi sobie w warunkach terenowych. Datki można przekazywać za pośrednictwem Facebooka.

 

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

Lubisz newsy na naszym portalu? Załóż bezpłatne konto, aby czytać ekskluzywne materiały z Łodzi i okolic.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama