Po miesiącach niefunkcjonalności udało się dojść do porozumienia w sprawie przyszłości Łódzkiego Roweru Publicznego.
Powrót Łódzkiego Roweru Publicznego - co nowego?
Ostatnie dni to zerwana umowa z operatorem i kilka dni później ogłoszenie nowego przetargu. Ten jednak długo trwać nie może, bo sezon ŁRP powinien się zacząć w ciągu najbliższych tygodni.
Kluczowe są daty, a także postawienie Łódzkiego Roweru Publicznego 3.0 w ekspresowym tempie, bo w ciągu zaledwie 20 dni od momentu podpisania umowy.
- Łodzianie i łodzianki nie zostaną bez roweru publicznego w 2024 roku. Ogłosiliśmy przetarg. Jest to sytuacja taka, że będzie to rower i cały system najnowszej generacji z wbudowaną blokadą, niekoniecznie podpięty do stacji dokującej. Rowerów będzie 1200, które będzie można zostawić w 150 miejscach. Oprócz miejsc na wyznaczone stojaki, będą też dodatkowe miejsca, gdzie będzie można te rowery odstawiać. Jesteśmy przekonani, ale mamy też dużo tutaj nadziei i trzymamy za to mocno kciuki, że ten system, jego jakość w związku z wynikami z prac takiego interdyscyplinarnego zespołu, znacząco zwiększy się jego popularność w tym roku, bo jak wiemy, w ostatnich latach to nie był nasz powód do dumy
- mówi Adam Pustelnik, wiceprezydent miasta Łodzi.
Najbliższe miesiące z nowym "Łódzkim Rowerem Publicznym" to będą miesiące prawdziwego testu - co dalej z jego przyszłością?
- To jest praca naprawdę zaledwie kilku tygodni na postawienie nowego przetargu. Jako zespół rekomendowaliśmy jednogłośnie, że trzeba tę poprzednią umowę zerwać i jednak podjąć próby i zaryzykować. Stworzenie tego systemu na rok po to, żeby przetestować także różne nowe rozwiązania i ocenić w trakcie tego sezonu, czy chcemy w ogóle ten produkt, jakim jest łódzki rower publiczny, w kolejnych latach kontynuować. Pojawiają się różne głosy w tej dyskusji. W tej nowej odsłonie roweru publicznego chcemy przetestować różne nowe rozwiązania, ocenić i podjąć decyzję, co dalej
- dodał Bartosz Domaszewicz, wiceprzewodniczący Rady Miejskiej w Łodzi.
Z otwieraniem szampana wstrzymuje się Hubert Barański z Fundacji Fenomen Normalne Miasto. Prawdziwym sukcesem będzie, jeśli ten przetarg faktycznie się uda, ale na wszelki wypadek jest także przygotowany plan awaryjny - zauważa.
- Przetarg jest dopiero ogłoszony, Żeby ogłosić sukces, ten musi się rozstrzygnąć i za to trzymamy kciuki, żeby faktycznie doszedł do skutku. Jeżeli wyjdzie w terminie, to wtedy już faktycznie na wiosnę te rowery się pojawią. Natomiast to nie jest tak, że ten zespół, o którym moi poprzednicy mówili, osiada na laurach. Szykujemy plan awaryjny. To znaczy, żeby faktycznie te pieniądze zostały w budżecie rowerowym, jeżeli nawet ten system nie wypali, bo zakładamy też najgorszy scenariusz. Myślę, że każdy, kto jest realistą powinien brać wszystkie scenariusze pod uwagę. Ja oczywiście trzymam kciuki teraz, żeby ten przetarg się udał, trzymam kciuki za spółki miejskie, żeby dołożyły też swoje cegiełki. Chociażby poprzez stację przy Orientarium, przy Fali czy na przykład różnych siedzibach spółek, np. ZWIK, MPO, może MPK...
- podkreśla Hubert Barański, Fundacja Fenomen Normalne Miasto.
Najbliższe 365 dni uruchomionego wkrótce systemu będzie sporym wyzwaniem, ale także mocnym testem na jego funkcjonowanie. Kluczem ma być dostępność oraz możliwość z niego korzystania.
- Natomiast chyba wszystkim zależy na tym, żeby te rowery były maksymalnie dostępne dla wielu mieszkańców, więc im więcej rowerów, tym większa dostępność. No i coś, co jest chyba najbardziej istotne, to jest rok testu. Jeżeli ten przetarg się powiedzie, jeżeli ten przetarg zostanie rozstrzygnięty i te rowery wrócą, to wtedy łodzianie - to będzie to będzie wasze głosowanie, żeby pokazać, czy tego typu forma przemieszczania się po mieście jest dalej atrakcyjna
- dodaje.
Warunkami przetargu są m.in.: rowery czwartej generacji, których ma być 1200; taka sama liczba dotyczy nowych stojaków rowerowych, 120 totemów informacyjnych oraz 150 stacji. Ważne jest, że rowery, które miałby wyjechać już za kilka miesięcy na ulice Łodzi muszą być nowe.
Nowy rower publiczny w Łodzi - jakie są warunki przetargu?
Pierwsze 20 minut jazdy ma być bez zmian będą bezpłatne. Od 21 minuty do godziny – 6 złotych, druga godzina to koszt 6 złotych i powyżej dwóch godzin 10 zł.
Na rabaty mogą liczyć mieszkańcy posiadający „Migawkę”. Pierwsze 30 minut jazdy bezpłatne, od 31 minuty do godziny 4 złote i pozostałe opłaty jak w przypadku standardowej taryfy.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.