Mogłoby się wydawać, że w mieście, które oprócz ulicy Piotrkowskiej i Manufaktury słynie także z dziurawych dróg i starych tramwajów, pieniądze podatników powinny być inwestowane w to, co najważniejsze.
Tak jednak nie jest, a na pompowanie propagandowej tuby, która promuje rządzących Łodzią, idzie kilka milionów złotych. W tym samym czasie każdego dnia łódzcy kierowcy muszą borykać się z dziurawymi drogami, pasażerowie łódzkiego MPK muszą wybierać samochód albo wychodzić z tramwaju w trakcie podróży, bo nagle się okazuje, że nie ma napięcia albo awaria techniczna.
- A jakby dać te 4 mln na MPK, to może chociaż trochę lepiej by jeździło
- komentuje pan Sebastian.
Dla rządzących te problemy są odległe, a o tym, co dotyka łodzian najbliżej, przeczytać się na stronie miasta nie da. Można za to się dowiedzieć, jak pięknie się u nas żyje, wręcz najlepiej w Polsce, w Europie i na świecie. Rzeczywistość jednak brutalnie to weryfikuje.
Miliony złotych publicznych pieniędzy na miejską propagandę
Pierwszy numer „bezpłatnej” gazety „Łódź.pl” ukazał się w maju 2021 roku. Już po miesiącu od hucznej premiery miasto się chwaliło, że „czytelnicy pokochali swoją nową, łódzką gazetę”.
- Jesteśmy redakcją największej łódzkiej gazety. Wydajemy ją bezpłatnie, bo jesteśmy przekonani, że każdy powinien mieć swobodny dostęp do informacji z miasta, do tego, co najważniejsze dla jego mieszkańców. I właśnie taki jest każdy jej numer
- mówił Paweł Braun, ówczesny dyrektor Biblioteki Miejskiej w Łodzi, która jest wydawcą gazety.
Za słowem „bezpłatnie” kryją się jednak spore pieniądze. Jak wiadomo to, co publiczne, nigdy nie jest za darmo. Za to, żeby ją wydrukować i wydać, płacimy wszyscy.
O tym, ile milionów płacimy na „darmową” gazetę miejską, poinformowała organizacja Łódź Cała Naprzód. Tylko w roku 2022 roku łącznie zostało wydanych prawie 4 miliony złotych.
- Smaczku sprawie dodaje to, że stan zatrudnienia w "propagandówce" był wyższy niż w Expresie Ilustrowanym (zgodnie z opinią pracowników EI), który wychodzi codziennie i dostarcza wiadomości z całego regionu, a nie tylko w Łodzi. Dla porównania, koszty tego wydawnictwa w 2022 roku były równe kosztom funkcjonowania 36 rad osiedli w całej Łodzi lub też prawie równe budżetowi obywatelskiemu kilku osiedli. Za te pieniądze można by zadbać o warunki bytowe mieszkańców kilkudziesięciu mieszkań komunalnych bez bieżącej wody, kanalizacji i toalet - a co dopiero o inne potrzeby, jak bieżące utrzymanie miasta.
- mówi dla portalu TuLodz.pl Romuald Maria Walewski, członek stowarzyszenia Łódź Cała Naprzód.
Dokładnie wydano 3 686 933 złotych publicznych pieniędzy na kreowanie wizerunku rządzących Łodzią. Tylko na dystrybucję wydano ponad 650 tysięcy złotych, co stanowi wzrost o 536 proc. w porównaniu z 2021 rokiem. Za dystrybucję odpowiedzialny jest deweloper „JWJ Consulting”, który jest właścicielem apartamentów i wieżowców w całej Polsce.
- Czy przeciętny mieszkaniec miasta ma jakąkolwiek korzyść z tej gazetki? Niektórzy używają jej w sezonie grzewczym do rozpalania w piecach i kominkach. Czego nie znajdzie tam czytelnik? Nie znajdzie informacji o utrudnieniach w ruchu, o wyłączeniu linii tramwajowych czy autobusowych z ruchu, o rozkopanych i nieprzejezdnych ulicach, planowanych wyłączeniach wody czy energii. To są informacje, które mogłyby zainteresować przeciętnego łodzianina. Za to przeczyta artykuł (rzekomo redakcyjny) o tym, jak deweloper posadził dwa drzewa albo szuka najemców. Oczywiście pojawiają się laurki związane z rewitalizacją, oczywiście tylko od strony materialnej. O działaniach społecznych w tych ramach nie dowiemy się, bo to nie są fakty, jakimi będzie się ta władza chwalić.
- dodaje Walewski.
Z treściami publikowanymi w propagandowej gazetce mają także kontakt podróżni łódzkiego MPK. Papierowe wydania można znaleźć na specjalnie zamontowanych półkach w tramwajach i autobusach. W 2022 roku na jej dystrybucję w MPK Łódź wydano prawie 150 tysięcy złotych, czyli o ponad 50 proc. więcej niż w 2021 r.
Coraz więcej pieniędzy podatników idzie na tworzenie miejskiej gazety
Do kosztów wydawania „Łódź.pl” należy wliczyć także koszty zatrudnienia pracujących tam osób. To przede wszystkim byli dziennikarze, którzy przez wiele lat pracowali w łódzkiej Wyborczej albo w organach miejskich. Redaktorką naczelną „Łódź.pl” jest Aleksandra Hac, zastępca dyrektora ds. wydawnictw, była zastępca rzecznika prasowego prezydenta miasta, kiedyś dziennikarka Wyborczej. W 2022 r. na wypłaty pracowników „Łódź.pl” zostało przeznaczonych 985 tysięcy złotych.
- Przez 3 lata od rozpoczęcia wydawania do wyborów władza sprawowana przez otoczenie pani prezydent przyzwyczaja odbiorców do nośnika, który prawdopodobnie zostanie wykorzystany w kampanii wyborczej do samorządu oraz do promowania jednej partii politycznej. I to wszystko za pieniądze wszystkich mieszkańców miasta. Także tych, którzy mają inne preferencje polityczne albo polityką się kompletnie nie interesują
- dodaje.
Za druk papierowego wydania odpowiedzialna jest Agora SA, właściciel m.in. platform reklamowych AMS, portalu plotkarskiego plotek.pl oraz radia TOK FM. Tutaj wydatki liczone są w prawie dwóch milionach. W 2022 roku wydano o 291 proc. więcej pieniędzy, a wydana kwota to 1 820 899 zł.
Najmniej kosztów poniesiono z tytułu utrzymania dystrybutorów - 81 272 złotych.
O tym, że miasto nie zamierza wpuszczać nikogo zewnątrz, pokazała sytuacja z listopada 2022 roku. Urząd Miasta Łodzi ogłosił przetarg na kampanię informacyjno-promocyjną, którą jedynym zwycięzcą była miejska gazeta.
- Media samorządowe to zagrożenie dla lokalnej demokracji - mówią zgodnie wydawcy niezależnych mediów lokalnych, społecznicy z całej Polski i Rzecznik Praw Obywatelskich. Władze miasta, które ochoczo chodzą na marsze poparcia dla wolnych mediów, nie powinny wydawać takich biuletynów udających gazety.
- mówi dla portalu TuLodz.pl Kosma Nykiel, urbanista, autor bloga Kosmografie.
Negatywnie o sytuacji na rynku medialnym wypowiedział się rzecznik praw obywatelskich Marcin Wiącek. W jego opinii wydawcy niezależnych mediów lokalnych mają problem, aby ich treści były pozbawione nieuczciwej konkurencji, skoro wydawany przez miasto tytuł jest opłacany z publicznych pieniędzy.
O zdanie w tej sprawie zapytaliśmy Urząd Miasta Łodzi. Do momentu publikacji artykułu nie otrzymaliśmy odpowiedzi na zadane pytania.
Przeciwko propagandowym mediom samorządowym protestują także lokalni wydawcy i dziennikarze. W proteście bierze udział ponad 200 tytułów z całej Polski.
Media samorządowe nie mają nic wspólnego z niezależnym dziennikarstwem i są wytworem antydemokratycznym i szkodliwym społecznie. Niech nikt nie waży się zaliczać ich do niezależnych mediów lokalnych. Przyrównywanie ich do nas podważa sens naszej pracy i jest dla wydawców i naszych dziennikarzy wielką krzywdą.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.