Rodzina z Łodzi adoptowała dwuletniego kundelka niedawno.
- Pojechaliśmy do placówki w Głownie na spacery z psami. Wzrok tego psa był strasznie smutny, nie wyszedł z budy. Chcieliśmy zmienić jego życie. Postanowiliśmy, że go adoptujemy - mówi pani Justyna.
Pepe zaginął na Chojnach. Jego właściciele szukają go po nocach
Pepe to piesek po przejściach. Został odebrany poprzedniemu właścicielowi. Zwierzę było przywiązane do łańcucha i bite na jednej z podłódzkich wsi.
- Nic więc dziwnego, że Pepe jest bardzo lękliwy. Boi się ludzi. Do momentu zaginięcia przebywał u nas trzy tygodnie. Trwał proces oswajania go z nami - dodaje właścicielka czworonoga.
Niestety 5 sierpnia piesek uciekł. Wykorzystał moment otwierania bramy. Pepe ma chip, miał też adresatkę z numerem telefonu. Niewykluczone jednak, że oswobodził się z obrozy. Jak zapewniają właściciele, jest niegroźny, ale boi się ludzi.
W pomoc zaangażowało się wiele osób, okolicznych mieszkańców.
- Mamy dyżury przy klatkach schodowych, powiadomiliśmy schroniska, poprosiliśmy o pomoc taksówkarzy. Przeszukaliśmy Rudę, Popioły, Starową Górę, ale nie wiemy, czy piesek nie przemieścił się na Retkinię czy nawet do Pabianic - mówi łodzianka, która pomaga szukać Pepego.
Rodzina otrzymuje wiele sygnałów o tym, gdzie psiak może przebywać. Niestety, póki co kundelka nie udało się znaleźć.
- Wiele z nich sprawdziliśmy. Były nawet telefony, że podobnego psa widziano nad morzem czy nad Zalewem Sulejowskim. Tego nie jesteśmy w stanie zweryfikować. Musieliśmy też wrócić do pracy, więc szukamy Pepego głównie nocami. Nie śpimy od tygodni. Przy okazji odłowiliśmy inne psy i zwróciliśmy właścicielom - dodaje pani Justyna.
Pepe to młody piesek. Boi się ludzi, więc jeśli go zobaczymy, ważne jest, by nie łapać go na własną rękę, bo na pewno się spłoszy. Najlepiej zrobić mu zdjęcia i przekazać właścicielom.
W dniach 24-26 sierpnia piesek widziany był na Chojnach, już bez obroży. Kolejne wieści o pisaku napłynęły do właścicieli w środę 30 sierpnia. Zgłoszenia dotyczyły miejscowości Ruda Bugaj (powiat zgierski), a także Konstantynowa Łódzkiego.
- Było kilka dni ciszy, od dwóch dni mamy telefony z Konstantynowa Łódzkiego i okolic - dodaje pani Justyna. - Nawet dostaliśmy zdjęcia i wiemy, że to on, tylko odnalezienie go w okolicznych polach jest ciężkie. Jeździmy, szukamy, a dodatkowo codziennie w miejscu, gdzie uchwyciły go kamery czekamy w nocy w kilkanaście osób. Czujemy, że jesteśmy blisko, ale nadal nam gdzieś umyka - dodaje łodzianka.
AKTUALIZACJA: W sobotę odezwała się do nas pani Justyna. W końcu z dobrymi wieściami. Po prawie miesiącu poszukiwań Pepe wrócił do domu. Teraz wśród swojej rodziny dochodzi do siebie po tułaczce. - Jesteśmy niezwykle szczęśliwi - przyznaje właścicielka psiaka.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.